Barbarzyńca pisze: ↑22 mar 2023, 07:52
Nikogo nie obchodzi co, gdzie, jak i kiedy Ty wydałeś. Nikt ci nie kazał. Próba przerzucenia odpowiedzialności za swoje kaprysy na innych. Bardzo roszczeniowa postawa. I zabawna.
Drogi Barbarzyńco, po twoich ostatnich postach wnioskuję, że jesteś albo:
a) Stosunkowo raczkującym planszówkowiczem.
b) Nie sprzedałeś w swoim życiu wielu planszówek.
c) Masz ogromne pokłady cierpliwości.
d) Jesteś studentem i nie masz problemu z wolnym czasem.
e) Zapominasz, że prywatna osoba to nie SKLEP.
Albo wszystko z powyższych.
Prywatna osoba nie zajmuje się sprzedażą swoich planszówek ZAWODOWO. Chce pozbyć się jakiejś gry z kolekcji z różnych powodów, ale głównie są to jednostkowe pozycje, a nie sprzedaż hurtowa. Potrzebuje sprawnej transakcji, bo zwyczajnie nie ma na to czasu. Wracając zmęczonym z roboty, zajmując się dziećmi, nie ma często kilku godzin wolnych na robienie zdjęć, odpisywanie na wiadomości, targowanie i to takie przeciągnięte w nieskończoność.
I jeżeli ktoś nie ma szacunku do mojego czasu i zawraca mi dupę, to mogę poczuć się lekko poirytowany. Nie prowadzę działalności gospodarczej związanej z planszówkami, a tym bardziej działalności usługowej,
Wyobrażasz sobie, żeby kupujący napisał do SKLEPU i poprosił o zdjęcia każdej figurki z osobna, bo chciał je sobie obejrzeć? Albo truł dupę, żeby sprzedali mu taniej, bo w innym sklepie widział lepszą cenę na wyprzedaży.
No bo ja miałem kilku takich ancymonów, co to zawracali mi głowę o zdjęcia, prosili o zdjęcia dobrej jakości w dobrym świetle. Zajęło mi to kilka godzin, a później odpisywali, że nie są zainteresowani kupnem, bo chcieli sobie tylko pooglądać.
Na naszym forum to jeszcze pół biedy, bo większość zarejestrowanych użytkowników to jednak pasjonaci, którzy zjedli zęby na niejednej planszówce. Wiedzą jak wygląda mniej więcej używana gra. Potrafią sobie wyobrazić jak wyglądają karty, które były grane w koszulkach, a takie, które były mielone bez. Większość zresztą tutaj forumowiczów bardzo dba o swoje gry.
Ale teraz przechodzimy do takiej zabawnej formy sprzedaży, jak różnego rodzaju planszówkowe bazarki na FB. No sorry, ale trzeba mieć OLBRZYMIE pokłady cierpliwości i w CIUL wolnego czasu, żeby na tych portalach sprzedawać planszówki nie użerając się za każdym razem z milionem wiadomości w rodzaju: "Wezmę za połowę ceny", "Poproszę o więcej zdjęć", "Za tyle to nie", "Fajne, ale jednak nie kupię".
Prywatna osoba nie jest sklepem i ZAZWYCZAJ nie jest handlarzem. Mojej pracy wystarczy na tyle, że opisałem produkt który sprzedaje, jego stan i zrobiłem kilka zdjęć. To i tak jest sporo czasu dla kogoś, dla kogo nie jest to główne źródło zarobku.
Pomijam już ancymonów, którzy proszą o zdjęcia, a później widzisz zdjęcia, nad którymi sporo pracowałeś, a ktoś je sobie przywłaszczył i załączył na OLX.
Reasumując - nie jestem handlarzem, nie prowadzę działalności terapeutycznej, nie jestem poradnią zarobkową. Jak ktoś zamierza marnować mój czas milionem wiadomości i zawracaniem dupy o cenę, to zwyczajnie zniechęca mnie do wystawiania gier na sprzedaż. I szczerze - wolę oddać za darmo komuś z rodziny, lub znajomemu, niż użerać się z kolesiami, którzy suma sumarum i tak nie kupią.
Czasem mam wrażenie, że dla niektórych dyskusja o zbijaniu ceny to jedyna życiowa pasja.
Anyways... Czasem warto wyjść ze swojej banieczki i zrozumieć, że większość ludzi wystawiających tutaj gry nie są HANDLARZAMI i nie mają wolnego czasu na dyskusje. I wcale nie jest to postawa roszczeniowa.
Jak ktoś chce się potargować, to polecam suk w Marrakeszu.
P.S. Jeszcze na koniec taka anegdotka - Kolega wystawił na facebookowym bazarku Chaos w Starym Świecie. Porobił świetne zdjęcia z każdej strony pudełka, zdjęcia komponentów, dokładny opis, etc. Nie pamiętam za ile dokładnie wystawił, ale była to aktualna cena rynkowa, za bądź co bądź towar kolekcjonerski i planszówkowego białego kruka. No i przyczepił się jakiś koleś i pisał, że w sklepie kilka lat temu, to on kupił za 150. Zaczął wyzywać mojego kumpla od "Januszy biznesu", oszustów, etc. Mój kumpel, ani inni ludkowie nie mieli mu już sił odpisywać. Pod całym ogłoszeniem zrobiła się gównoburza, aż kumpel w końcu zdecydował się usunąć ogłoszenie.
Kto stracił na tym najwięcej czasu?
EDYTKA, bo muszę odpisać na post powyżej:
O nie, szanowny Pan stracił 10 sekund na odpisaniu na wiadomość na olx.
Jakby to rzeczywiście było 10 sekund i jedna odpowiedź to spoko. Ale niektórzy potrafią męczyć bułę tygodniami o obniżenie ceny.
No i miałem wrażenie, że dyskutujemy o forumowym handlu. Bo rzeczywiście na FB i OLX-ach to jest dziki zachód. Ja tam przestałem wystawiać tytuły, bo wolę napisać jeden post na forum dziennie, niż odpisać na setkę wiadomości od osób, które nie rozumieją słowa pisanego. Pomijam już fakt, że niektórzy nie czytają dokładnie ogłoszeń i pytają o rzeczy, które same mogą znaleźć w opisie sprzedawanego produktu.
"Gra nowa, w folii".
-Przepraszam w jakim stanie jest gra? Można prosić o zdjęcia?