Strona 1 z 1

planszowe/karciane fatality

: 25 maja 2009, 22:33
autor: SeeM
Jak sądzę każdy wie jak wygląda fatality - efektowne wykończenie walki w Mortal Kombat. Mieliście taką sytuację w planszówkach, albo karciankach? Sytuacje typu cztery szóstki w Chińczyka i wygrana, albo bicie sześciu figur w warcabach.

Ja dzisiaj trafiłem na fatality w Cytadeli, bo podeszła mi karta Labolatorium i mogłem wykorzystać postać Architekta. W jednej kolejce wybudowałem ósmą (Labolatorium) i dziewiątą (Katedra) dzielnicę. Obydwie są za 5 złota, więc nie dało się przegrać.

Re: planszowe/karciane fatality

: 26 maja 2009, 11:04
autor: Adrian
Tak, w Bangu.
Szeryf bez pudła hehe. Drugi gracz bandyta zagrywa gatlinga i banga, szeryf na 3 życia schodzi, no ale to jeszcze nie tragedia. Ale trzeci gracz to też bandyta! I w dodatku Willy the Kid z 3 bangami na ręku i bronią do wystawienia. 3 bangi pod rząd szybko załatwiły szeryfa i można było grać nową partię. Ekspres rozgrywka, 2 osoby w ogóle nie zdążyły rozegrać swojej tury hehe.

Re: planszowe/karciane fatality

: 26 maja 2009, 13:03
autor: rokter
ja też pamiętam sytuację z Banga. Fatality to może nie było w sensie dosłownym (nie chodziło o combos kart), ale spektakularne dosyć i owszem.

Sytacja była taka, że na placu boju w rozgrywce bodaj 7-osobowej ostał się tylko szeryf, zastępca i ja - renegat.
Ostatni bandyta właśnie padł trupem, jest tura szeryfa, który wie, że przed nim stoi tylko zastępca i typ spod ciemnej gwiazdy. Problem polega na tym, że nie wie który jest który. Cała trójka ma tylko po jednej ranie, a szeryf ma tylko jeden strzał. I tak stoimy naprzeciwko siebie mierząc się wzrokiem - no po prostu jak w filmie ;-)

Długo by opowiadać, do jakich zagrywek psychologicznych uciekaliśmy się na zmianę z Zastępcą w ciągu tej długiej minuty, w której szeryf nie mógł się zdecydować, którego z nas kropnąć. Koniec końców szeryf popatrzył nam głęboko w oczy, wziął równie głeboki wdech i pociągnął za spust, rozwalając... swojego zastępcę.

W sekundę później następną kulkę szeryf dostał ode mnie.

Kiedy widziałem wyraz krańcowego osłupienia w jego gasnących oczach, przez chwilę prawie poczułem się winny...

Re: planszowe/karciane fatality

: 26 maja 2009, 15:11
autor: Dominusmaris
A ja pamiętam jak graliśmy w Ryzyko i kolega rozlał browar...
cały browar.

Było to podwójne fatality.

Zakończyło grę i wykończyło Grę.

Jego ciała nigdy nie znaleziono...

Re: planszowe/karciane fatality

: 26 maja 2009, 15:33
autor: kwiatosz
Jakże często jestem świadkiem takiego morderczego combo w Fiese Freunde - pasują wszyscy gracze oprócz jednego gdy na stole jest jeszcze kilka kart, po czym on nagle realizuje za pomocą darmowych wtedy kart 4 albo i 5 celów, które akurat tak mu się dobrze ułożyły. A pozostali tylko siedzą i się wkurzają. Ale jako że gra w zasadzie każdemu raz na jakiś czas daje wyłożyć zamiast jednego celu cały ich układ to i nikt się nie obraża :wink:

Re: planszowe/karciane fatality

: 26 maja 2009, 17:06
autor: Sandman
Wojna o surowce poprawiona od razu wojną o żółte tokeny, oczywiście w TtA.

Tak wiem, jestem podły. :twisted:

Re: planszowe/karciane fatality

: 08 cze 2009, 15:35
autor: Veridiana
Wczorajsze dwie partie w Incan Gold (vel. Diamant, acz z dodatkiem). obie wygrałam w ten sam sposób rzutem na taśmę.
grały trzy osoby. ja przez całą grę (tak jedną jak i drugą) na szarym końcu z pustym lub niemal pustym namiocikiem. nadchodzą ostatnie rundy. na tyłach ścieżki kilka diamencików i artefakt. w pewnym momencie pozostałe dwie graczki sie wycofują równocześnie, więc zostawiają mi artefakt. ja ryzykuję dalsza drogę i odwracam kilka komnat, w tym komnatę z 17 diamentami. zabieram to plus artefakt i z ostatniej jestem PIERWSZA :D obie rozgrywki, jak wspomniałam, potoczyły się prawie identycznie. wyczułam przeciwniczki hehe... :twisted:

Re: planszowe/karciane fatality

: 08 cze 2009, 18:37
autor: piechotak
Ostatnio miałem taką sytuację w Thurn und Taxis, graliśmy w trzy osoby. W jednym ruchu zakończyłem trasę siódemkową zgarniając powóz z numerem 7 i pozbyłem się dwóch ostatnich domków, do tego żeton bonusowy za postawienie domków w jednym regionie. Wygrałem różnicą bodajże 36:26:13. Brutal fatality :)

Re: planszowe/karciane fatality

: 08 cze 2009, 23:24
autor: jax
piechotak pisze:Ostatnio miałem taką sytuację w Thurn und Taxis, graliśmy w trzy osoby. W jednym ruchu zakończyłem trasę siódemkową zgarniając powóz z numerem 7 i pozbyłem się dwóch ostatnich domków, do tego żeton bonusowy za postawienie domków w jednym regionie.
Zapomniałeś jeszcze o +1VP za skończenie gry :wink:

Re: planszowe/karciane fatality

: 14 cze 2009, 15:06
autor: Monev
Ja mialem takie fatality w Last Night on Earth - scenariusz z obrona domu. Mialem jako bohatera tego mlodego kolesia przypakowanego (zapomnailem jak sie nazywa) - ma on zdolnosc, ze w czasie ruchu moze przejsc przez pole z zombim, zawalczyc z nim i isc dalej (inni musza zakonczyc ruch po wejsciu na pole z zombim). Pod domem stalo 6 zombiakow i w nastepnej turze juz by weszli do srodka.
Ja akurat rzucam 6 i ide przez kolejne pola z 6 zombimi i dodatkowo mialem takie karty, ze zamiast 2 kostkami rzucalem bodajze 5 i jeszcze dzieki karcie palnik moglem przerzucic kazdy wynik :) Zombi bronili sie dzieki kartom zagrywanym z reki dzielnie ale i tak polegli ;)

Re: planszowe/karciane fatality

: 15 cze 2009, 15:52
autor: zephyr
rokter pisze: Sytacja była taka, że na placu boju w rozgrywce bodaj 7-osobowej ostał się tylko szeryf, zastępca i ja - renegat.
Ostatni bandyta właśnie padł trupem, jest tura szeryfa, który wie, że przed nim stoi tylko zastępca i typ spod ciemnej gwiazdy. Problem polega na tym, że nie wie który jest który. Cała trójka ma tylko po jednej ranie, a szeryf ma tylko jeden strzał. I tak stoimy naprzeciwko siebie mierząc się wzrokiem - no po prostu jak w filmie ;-)
Jeśli szeryf nie strzeli do nikogo vice i renegat muszą powybijać się nawzajem (vice w oczywisty sposób wali do renegata, renegat musi do vice bo inaczej wygrają bandyci)

Wracając do tematu Mi kojarzy się partia w NetRunnera
Haker wydobył mnóstwo informacji i mocno pokrzyżował plany korporacji (6pkt agend, 7 to wygrama), zabezpieczeń brak, robi wjazd na HQ w turze za ostatnią 4 akcję. Pułapka - zdobycie namiarów na hakera(tag). Korporacja przejmuje pałeczkę i wysadza mieszkanie cyberwłamywacza (urban renoval). Z praktycznie 100% przegranej trafił się zestaw kart, który ratował korporację.

Re: planszowe/karciane fatality

: 16 cze 2009, 00:39
autor: Adrian
zephyr pisze:Jeśli szeryf nie strzeli do nikogo vice i renegat muszą powybijać się nawzajem (vice w oczywisty sposób wali do renegata, renegat musi do vice bo inaczej wygrają bandyci).
Bym się nie zgodził. W instrukcji ani FAQ nie ma takiego przypadku opisanego, ale jak wszyscy bandyci nie żyją, to byłoby dość dziwne jakby zza grobu wygrali. Ja w takim przypadku gram, że obojętne czy renegat najpierw zabije szeryfa czy vice. Jak szeryfa, to walczy dalej z vice. Rozwiązanie że najpierw musi vice, uważam za nielogiczne i utrudniające renegatowi i tak już trudną pozycję.


A co do fatality: w Bangu właśnie, moja ostatnia partia, na 6 osób - gram bandytą, najpierw z premedytacją wykańczam 2 pozostałych bandytów 6 kart piechotą nie chodzi, szeryfka wierzy że jestem jej pomocnikiem, i wykańcza tego właściwego pomocnika, który w międzyczasie rozłożył renegata. No i bezbronna szeryfka bez kart jest już na mojej łasce :) Bardzo ciekawa partia.

Re: planszowe/karciane fatality

: 18 cze 2009, 14:59
autor: Witold Janik
Przez te opisy muszę znowu zagrać w Banga :twisted:

Re: planszowe/karciane fatality

: 18 cze 2009, 16:14
autor: Veridiana
Przez te opisy muszę w końcu zagrać w Banga :D
ale gdzieś czytałam, że jest patent (po którejś ze stron) jak wygrać i po jego odkryciu nie ma sensu już grać. tylko szczegółów nie pamiętam... na szczęście, bo jeszcze bym zacytowała :twisted:

Re: planszowe/karciane fatality

: 24 cze 2009, 12:21
autor: Tothamon
Wczoraj grając w Acquire miałem strasznego farta. 3 razy pod rząd udało mi się zastosować ten sam manewr. Posiadając przewagę akcji sieci hotelowej Americana (nieaktywnej na planszy) w pierwszej fazie dostawałem płytkę, która umożliwiła mi odtworzenie tej sieci, a w następnej fazie fuzję z z inną siecią hotelową. Za każdym razem kiedy przeprowadzałem fuzję - cytowany krzyk: "O NIEEE!" moich współgraczy brzmiał coraz głośniej :)

Re: planszowe/karciane fatality

: 09 sie 2009, 16:34
autor: BloodyBaron
jax pisze:
piechotak pisze:Ostatnio miałem taką sytuację w Thurn und Taxis, graliśmy w trzy osoby. W jednym ruchu zakończyłem trasę siódemkową zgarniając powóz z numerem 7 i pozbyłem się dwóch ostatnich domków, do tego żeton bonusowy za postawienie domków w jednym regionie.
Zapomniałeś jeszcze o +1VP za skończenie gry :wink:
zdawało mi się, że to +1 VP liczy się tylko w przypadku remisu gracza, który spowodował zakończenie gry z wynikiem innego gracza...

Re: planszowe/karciane fatality

: 13 sie 2009, 23:51
autor: TomuSS
A ja ostatnio miałem taka sytuację w Carcassonne...
Tak mi świetnie karty podchdzily...
Zrobiłem zamek z ponad 50 kawałków... Dostałem Za to
Chyba 106pkt i byłem nie do dogonienia xD
Jeszcze doszla łąka, drogi itd. I skoncylem grę ze 157pkt xD

Re: planszowe/karciane fatality

: 23 sie 2009, 20:49
autor: yakos
BloodyBaron pisze:zdawało mi się, że to +1 VP liczy się tylko w przypadku remisu gracza, który spowodował zakończenie gry z wynikiem innego gracza...
Żeton bonusowy z 1 punktem zwycięstwa dostaje zawsze ten gracz, którego akcja spowodowała koniec gry (ponieważ zużył wszystkie domki lub wystwił powóz poziomu 7).

Re: planszowe/karciane fatality

: 05 paź 2009, 13:34
autor: SeeM
TomuSS pisze:A ja ostatnio miałem taka sytuację w Carcassonne...
Tak mi świetnie karty podchdzily...
Zrobiłem zamek z ponad 50 kawałków... Dostałem Za to
Chyba 106pkt i byłem nie do dogonienia xD
Jeszcze doszla łąka, drogi itd. I skoncylem grę ze 157pkt xD
Z Karczmami i Katedrami jest jeszcze lepiej - jeśli jeden z graczy ma rozbudowany zamek z katedrą i dużym ludzikiem, reszta zaczyna dokładać do niego elementy tak, żeby nie dało się go skończyć. Czasami jednak kafelki podejdą i wychodzi monstrum za 180. Konkretnie raz miałem taką sytuację, ale jestem pewien, że da się zrobić więcej punktów.

Re: planszowe/karciane fatality

: 20 paź 2009, 01:28
autor: mbork
piechotak pisze:Ostatnio miałem taką sytuację w Thurn und Taxis, graliśmy w trzy osoby. W jednym ruchu zakończyłem trasę siódemkową zgarniając powóz z numerem 7 i pozbyłem się dwóch ostatnich domków, do tego żeton bonusowy za postawienie domków w jednym regionie. Wygrałem różnicą bodajże 36:26:13. Brutal fatality :)
Dzisiaj z Żoną: gra w dwie osoby, kończę grę ze sporą przewagą, spokojny o wygraną, biorę 1VP, ale Żona kończy jeszcze kolejkę. I zamyka trasę 7 (+3pkt), bierze powóz 7 (+3pkt), bierze wszystkie landy (+6pkt), zgarnia Czechy/Salzburg (+3pkt) i kładzie 3 domki (+3pkt). Przegrałem trzydzieści parę do (bodajże) 27. Bolało.

To była nasza 8 partia. Poza pierwszą partią, gdzie nie wiem kto wygrał, bo źle liczyliśmy punkty, nie wygrałem ani razu... :( Ale w końcu się uda!