Stare kampanie Descent 2ed
: 05 paź 2021, 11:09
Long story short, wrzucam tu opisy kilku moich kampanii Descenta 2ed, aby mieć dodatkowy backup (mam to na innym forum, ale nie wiem ile pociągnie) jak i może kogoś zainteresują/zainspirują w swoich przygodach. W razie dopytań, porad czy innych spraw związanych zapraszam na PRIV.
Startujemy tu ze środka mojej autorskiej kampanii wzorowanej pomysłem na dodatku do Runebound 2ed "Wyspa Strachu" z nieużytych questów z "Run Cienia i innych luźnych. Następne kampanie są już regularnie opisywane/dokumentowane. Kampania "PRZEBUDZENIE ASSIFA SHIB-SA" traktuje o tym jak demoniczni słudzy chaotycznego boga Assifa Shib-Sa starają się zdobyć magiczne artefakty, aby sprowadzić go z innego świata do tego (lub jak kto woli przebudzić go ze snu w tym świecie). W każdej przygodzie bohaterowie ścierają się z jednym z jego sług z lepszym, lub gorszym skutkiem.
Występują:
Lindel - elf "Chodźmy po złoto" złodziej (Grizzly)
Durik - ork "Tylko zabiję tego giganta" berserker (Monix)
Nanok - człowiek "Panie, elfie buuuuty..." władca bestii (Gizmo)
Quellen - elf "Gdzie są moje kamienie?" geomanta (Tucha)
Mroczny Władca - "X... co jest kurwa z tymi kostkami?!" failmaster (Dziubek)
Skrót przygody "Skarbiec Cienia":
Do tego miejsca kampanii, bilans zwycięstw był równy 2 - 2. Aczkolwiek po ostatniej przegranej, postanowiłem wziąć srogą pomstą na bohaterach i zmiażdżyć ich doszczętnie w interludium (przygoda rozdzielająca akt 1 od aktu 2). W tym celu długo myślałem nad doborem potworów i jako że miałem wolną rękę w wyborze, wziąłem najbardziej odporne bestie jakie nosiła ziemia. Wybór padł na Gigantów, Nagi i Smoczych Strażników, przy czym ci ostatni sprawdzili się dopiero w późniejszym etapie przygody. Najlepszym jednak wyborem okazał się artefakt Kości Nieszczęścia, który zdobyłem podczas ostatniej swojej wygranej a który to pozwalał mi na losowanie 2 zamiast 1 karty na początku tury. Tym sposobem wszystkie potrzebne karty miałem szybko w ręce a talię przewinąłem 3 razy :jupi:
Na początek bohaterowie, mimo utrudnień z mojej strony dość łatwo wybili wszystkich Smoczych Strażników i zabrali się do plądrowania początkowej komory skarbca. Po tym potknięciu, postanowiłem zaczekać na nich nad strumieniem, gdzie usadowiły się Nagi a chwilę potem dołączyli do nich Giganci. Bohaterowie, których celem była ucieczka ze skarbca bohatera niosącego szkatułkę z magicznym artefaktem, sami wpadli w moje sidła wysyłając tegoż bohatera prosto w łapy Gigantów i objęcia Nag.
Swoją drogą każdy z nich mógł nieść szkatułkę a wybrali tego, który miał (logicznie) najwięcej życia, ale w porównaniu do reszty drużyny nie miał żadnego pancerza . Szybki zmasowany atak sprowadził Durika na ziemię. Gdy reszta drużyny dobiegła by go ratować, zaczął się taniec wstawania i powalenia wszystkich bohaterów po kolei, przy akompaniamencie zionięć ogniem Smoczych Strażników (wtedy się przydali), plunięć jadem Nag i potężnych zamachnięć maczugą Giganta (który raz jednym atakiem trafił na raz wszystkich bohaterów, w tym 2 zabił).
Bohaterów opuściła nadzieja na wygranie spotkania, gdy nagle przez moją nieuwagę jeden z Gigantów nie zablokował brzegu rzeki (skrótowej drogi ucieczki). "Yyy...Gdzie jo mioł być?" Szybko sytuację chciał wykorzystać Lindel i chwyciwszy szkatułkę zdobytą w międzyczasie przez mojego poplecznika (Czempiona Assifa Shib-Sa), skoczył z nią do rzeki. Zapomniał jednak że nie umie pływać (test pływania nie powiódł mu się dwukrotnie) i pozostał stojąc w wodzie i czekając na kolejny zmasowany atak moich sług.
Po kilku następnych turach Bohaterowie skapitulowali widząc że nie mają szans. Tym razem ja wygrałem. Do zobaczenia w akcie 2
Startujemy tu ze środka mojej autorskiej kampanii wzorowanej pomysłem na dodatku do Runebound 2ed "Wyspa Strachu" z nieużytych questów z "Run Cienia i innych luźnych. Następne kampanie są już regularnie opisywane/dokumentowane. Kampania "PRZEBUDZENIE ASSIFA SHIB-SA" traktuje o tym jak demoniczni słudzy chaotycznego boga Assifa Shib-Sa starają się zdobyć magiczne artefakty, aby sprowadzić go z innego świata do tego (lub jak kto woli przebudzić go ze snu w tym świecie). W każdej przygodzie bohaterowie ścierają się z jednym z jego sług z lepszym, lub gorszym skutkiem.
Występują:
Lindel - elf "Chodźmy po złoto" złodziej (Grizzly)
Durik - ork "Tylko zabiję tego giganta" berserker (Monix)
Nanok - człowiek "Panie, elfie buuuuty..." władca bestii (Gizmo)
Quellen - elf "Gdzie są moje kamienie?" geomanta (Tucha)
Mroczny Władca - "X... co jest kurwa z tymi kostkami?!" failmaster (Dziubek)
Skrót przygody "Skarbiec Cienia":
Do tego miejsca kampanii, bilans zwycięstw był równy 2 - 2. Aczkolwiek po ostatniej przegranej, postanowiłem wziąć srogą pomstą na bohaterach i zmiażdżyć ich doszczętnie w interludium (przygoda rozdzielająca akt 1 od aktu 2). W tym celu długo myślałem nad doborem potworów i jako że miałem wolną rękę w wyborze, wziąłem najbardziej odporne bestie jakie nosiła ziemia. Wybór padł na Gigantów, Nagi i Smoczych Strażników, przy czym ci ostatni sprawdzili się dopiero w późniejszym etapie przygody. Najlepszym jednak wyborem okazał się artefakt Kości Nieszczęścia, który zdobyłem podczas ostatniej swojej wygranej a który to pozwalał mi na losowanie 2 zamiast 1 karty na początku tury. Tym sposobem wszystkie potrzebne karty miałem szybko w ręce a talię przewinąłem 3 razy :jupi:
Na początek bohaterowie, mimo utrudnień z mojej strony dość łatwo wybili wszystkich Smoczych Strażników i zabrali się do plądrowania początkowej komory skarbca. Po tym potknięciu, postanowiłem zaczekać na nich nad strumieniem, gdzie usadowiły się Nagi a chwilę potem dołączyli do nich Giganci. Bohaterowie, których celem była ucieczka ze skarbca bohatera niosącego szkatułkę z magicznym artefaktem, sami wpadli w moje sidła wysyłając tegoż bohatera prosto w łapy Gigantów i objęcia Nag.
Swoją drogą każdy z nich mógł nieść szkatułkę a wybrali tego, który miał (logicznie) najwięcej życia, ale w porównaniu do reszty drużyny nie miał żadnego pancerza . Szybki zmasowany atak sprowadził Durika na ziemię. Gdy reszta drużyny dobiegła by go ratować, zaczął się taniec wstawania i powalenia wszystkich bohaterów po kolei, przy akompaniamencie zionięć ogniem Smoczych Strażników (wtedy się przydali), plunięć jadem Nag i potężnych zamachnięć maczugą Giganta (który raz jednym atakiem trafił na raz wszystkich bohaterów, w tym 2 zabił).
Bohaterów opuściła nadzieja na wygranie spotkania, gdy nagle przez moją nieuwagę jeden z Gigantów nie zablokował brzegu rzeki (skrótowej drogi ucieczki). "Yyy...Gdzie jo mioł być?" Szybko sytuację chciał wykorzystać Lindel i chwyciwszy szkatułkę zdobytą w międzyczasie przez mojego poplecznika (Czempiona Assifa Shib-Sa), skoczył z nią do rzeki. Zapomniał jednak że nie umie pływać (test pływania nie powiódł mu się dwukrotnie) i pozostał stojąc w wodzie i czekając na kolejny zmasowany atak moich sług.
Po kilku następnych turach Bohaterowie skapitulowali widząc że nie mają szans. Tym razem ja wygrałem. Do zobaczenia w akcie 2