wyścigi konne wyd. Atlas lata 80-90

[zima2409]

Witam,
szukam osoby, która ma kompletną grę wyścigi konne wyd. Atlas (zdj. planszy w zał.)-nawet, jeżeli nie chce jej sprzedać




dzięki, pozdrawiam

[MichalStajszczak]

Jak widać na załączonym obrazku, chodzi o wydawnictwo Alfa a nie Atlas

[zima2409]

cenna uwaga, te edytory tekstu czasami płatają figla a nasza podświadomość i tak widzi to co chce:)

[upadly_bankowiec]

Zagrywałem się w to za dzieciaka, grając sam ze sobą. Eh wspomnienia! Chętnie bym sobie wydrukował, bo kupno na pewno graniczy z cudem.

[MichalStajszczak]

kupno na pewno graniczy z cudem

Myślę, że tak, bo zapewne znaczna część nakładu poszła na przemiał. Pamiętam, że w roku 1992 lub 1993 jeden z moich ówczesnych kontrahentów miał w magazynie kilkaset (o ile nie więcej) egzemplarzy, które dostał w ramach kompensaty zobowiązań od likwidatora pewnej hurtowni. Robił różne manewry - raz opuszczał cenę, raz podnosił ale żadnych efektów sprzedażowych to nie przynosiło.

[zima2409]

"Myślę, że tak, bo zapewne znaczna część nakładu poszła na przemiał. Pamiętam, że w roku 1992 lub 1993 jeden z moich ówczesnych kontrahentów miał w magazynie kilkaset ..."
może masz Kolego jeszcze w "starym" notesie namiar na tego kontrahenta??

[JacekDulin]

Właśnie

Uwielbiałem tę grę, jak konie wychodziły na prostą to pamiętam że z emocji można się było posikać...

Gdzie można znaleźć chociażby instrukcję?? Odtworzyłbym sobie...

[gocho]

Pamiętam że graliśmy nawet w 8 czy 9 osób (a wyścigi są na 6 koni). Nie wszyscy mogli zakupić dobre konie do gonitwy. Ci którzy nie kupili najlepszych koni lub/i nie zakwalifikowali się do wyścigu mieli więcej kasy by obstawiać u bukmachera zwycięzce. Na szczęście w sezonie były gonitwy dla mocnych i dla najwolniejszych koni. Przez ryzyko odniesienia kontuzji i dyskwalifikacji gra była bardzo nieprzewidywalna i emocjonująca. Koszty wystawienia konia do wyścigu, pensja dżokeja, koszt ubezpieczenia od wypadków. Koniec końców tylko 1-2 graczy wychodziło na swoje, reszta nie była w stanie spłacić długów - gracze zaczynali od pożyczki z banku, którą trzeba było spłacić do końca sezonu. Rzekłbym, że to była nawet niezła szkoła ekonomii dla nas, wówczas dzieciaków.

Jednym z minusów jest liche wykonanie kart, które decydują o ruchach koni. Po iluś tam sezonach potrafiły się pozaginać (czyli poniekąd zaznaczyć, można było przez to nieco oszukiwać widząc podgiętą kartę). Dzisiejsze koszulki-protektory też nie za bardzo się rozmiarami dopasują do tych kart.

[JacekDulin]

Ma ktoś coś?
Instrukcję?

Grę?

[menelobej]

Grywałem swego czasu w ten tytuł. Jak będę u mamy w święta to spojrzę czy przypadkiem gdzieś jej nie zachowałem, bo wydaje mi się, że kiedyś mi mignęła, obok Wojny o pierścień Encore. Ale pewności nie mam na 100%.

[JacekDulin]

Wojna o pierścień! Też było miiodzio...

A Wyścigi gdybys miał - od razu skanuj wszystko

Dzięki za newsa

[alpha]

Jak widać na załączonym obrazku, chodzi o wydawnictwo Alfa a nie Atlas

No właśnie... a od 9 września poprzedniego roku autor tego wątku nie zmienił tego
Po 6 minutach od utworzenia tego tematu autor wiedział, że powinien to poprawić, a tego nie zrobił... hmm.....

[JacekDulin]

Najważniejsze że dało się to miejsce znaleźć
I że na pewno cho tu o najlepszą grę wyścigów konnych jaką znam

Royal Turf (Winners Circle) też Ok, ale ta staropolska miała większe emocje

[Lubel]

Ja grywałem w inne, i jakbym gdzieś dorwał w miarę w rozsądnej cenie to pewnie z sentymentu bym sobie kupił. A chodzi o te wyścigi :

[menelobej]

Ostatecznie gra odnalazła się schowana w piwnicy w pudełku z grami z lat 90tych. Co prawda brak w niej figurek koni i pionków (musiałem je do czegoś innego wykorzystać za młodu zapewne), ale jest składana plansza wielkości 4 arkuszy A4, jest instrukcja z programem gonitw, wszystkie karty (ach te wycinanie własnoręczne, dobrze, że teraz karty są wycięte w standardzie) koni, dżokejów, ubezpieczenia i 35 dodatkowych zdarzeń (chyba tak to się nazywa). No i do tego duża ilość papierowych małych banknotów Talarów. Tylko na tych zdjęciach te karty koni i dżokejów jakieś takie białe, moje są z takiego grubego ciemnego papieru jak plansza.

Patrząc ogólnie na to co zostało, to kluczowe elementy do odtworzenia są. Figurki i pionki można dosztukować. Ale faktycznie nadrukowana informacja o nakładzie 50 tys. egzemplarzy robi wrażenie, nawet jeśli potem część poszła na przemiał. Widać wydawca liczył na sukces.

[JacekDulin]

Skanuj wszystko i wysyłaj
A potem mów ile za to chcesz
jd

[Kin@a]

Ale faktycznie nadrukowana informacja o nakładzie 50 tys. egzemplarzy robi wrażenie, nawet jeśli potem część poszła na przemiał. Widać wydawca liczył na sukces.

W dzisiejszych czasach robi, kiedyś takie nakłady gier planszowych były bardziej oczywiste. Znasz datę tego wydania?

[anonim]

W tamtych czasach świat wyglądał trochę inaczej: komputerów i Internetu nie było, w telewizji były tylko dwa programy. Gry planszowe konkurowały jedynie z książkami i komisami których nakłady też były bardzo duże.

[JacekDulin]

Dokładnie tak
Jak już jakaś pierdoła trafiała w gusta to sprzedawała się w ilościach gigantycznych

Titki-tiki, kostka Rubika, Eurobiznes, Mastermind

[Losiek]

Bo jakiegoś wielkiego wyboru gier nie mieliśmy.

[JacekDulin]

Fakt
A sklepów z planszówkami - jak je dzisiaj znamy - nie było. Pamiętam moją wizytę w latach 80tyc w Londynie na Oxford Street w piętrowym sklepie z planszówkami... to były widoki nierealne i niemożliwe, a mieli chyba wszystkie planszówki świata... No ceny też zabijały przybysza ze wschodu.

[menelobej]

Ale faktycznie nadrukowana informacja o nakładzie 50 tys. egzemplarzy robi wrażenie, nawet jeśli potem część poszła na przemiał. Widać wydawca liczył na sukces.

W dzisiejszych czasach robi, kiedyś takie nakłady gier planszowych były bardziej oczywiste. Znasz datę tego wydania?

Jest podany nakład i kto drukował, ale roku nie ma. Patrząc po wykonaniu gry, druku i czcionce w instrukcji to obstawiam 2 połowę lat 80tych, bo jest stempelek, że cena obniżona 80 złotych. A początek lat 90tych to już inflacja i dziesiątki tysięcy i w efekcie denominacja.
Co do gry do odtworzenia dla zainteresowanych, to prośba o kontakt na priv co do skanów, plansza jest tematem na jakiś punkt ksero, co by w odpowiednim formacie zeskanować.

[Kin@a]

W tamtych czasach świat wyglądał trochę inaczej: komputerów i Internetu nie było, w telewizji były tylko dwa programy. Gry planszowe konkurowały jedynie z książkami i komisami których nakłady też były bardzo duże.

Nie jedynie bo kino było popularne.
Na popularność planszówek wpływał z pewnością również bardziej towarzyski styl życia, również wśród dzieci. Teraz wiele z nich nie ma z kim grać...

A sklepów z planszówkami - jak je dzisiaj znamy - nie było.

Dziś stacjonarnych sklepów z samymi tylko planszówkami jest niewiele, a już dwupiętrowego nie znam ani jednego.

[adam_k27]

Miałem ta grę. Świetna była. Dałem ją kuzynowi i przepadła. Fajnie jakby ktoś miął komplet i zrobił skany żeby można było sobie wydrukować i zagrać.

[adam_k27]

Gra niby dla 4-9 osób a z tego co pamiętam to zawsze graliśmy w 3 osoby. Przy małej liczbie graczy często może się pojawiać problem z obsadą biegów, bo jak brakuje obsady to powinien się wyścig nie odbyć. My z graliśmy z "home rule", że jak brakowało obsady to do biegu startowały niesprzedane konie wystawione przez bank. Parę rzeczy w instrukcji jest nie do końca wyjaśnionych. Zawsze mieliśmy problem jak interpretować zasady obowiązujące w wielkiej gonitwie aukcyjnej. Bankier ma wystawić po zakończonej gonitwie 3 zwycięskie konie na aukcję, no ale co z właścicielami tych koni? Tracą te konie i musza się zadowolić nagrodą? Czy dostają ich równowartość? A może do nich trafiają wylicytowane kwoty? No i czy mogą brać udział w licytacji? Chyba najlogiczniejsze rozwiązanie jest takie, że gracze dostają równowartość nominalnej wartości tych koni nadrukowanej na kartach, no i jak chcą konie odzyskać to musza się licytować z innymi graczami którzy mają okazję im te konie podkupić.