Władcy Oceanu / Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4518
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1671 times
Been thanked: 2096 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: PytonZCatanu »

Właśnie jestem w trakcie ogarniania zasad, sesja w piątek na 4 graczy. Bardzo lubię oryginał i już nie mogę się doczekać powiewu świeżości :) Po lekturze instrukcji pewne zmiany automatycznie mi się podobają: nowy sposób planowania akcji (niby sa natychmiastowe, ale musi być strategia ich rozstawiania) oraz nowy sposób liczenia dominacji (i jej nagradzania) wyglądają na papierze fantastycznie.

Mam obawy co do kart. Chodzi mi tutaj przede wszystkim o te "eventy", czyli zmianę zasad w trakcie gry ("gdy ta karta jest w w grze to cośtam", albo "gdy ta karta pojawia się to coś tam" - a więc mają wpływ na grę już ZANIM ktoś je kupi i odpali). Czy to nie dodaje za dużo losowości?

Podobnie "losowe" jest wymieranie, ale tutaj mnie to bardzo nie boli, bo sami skazujemy się na ryzyko wymierania, jeśli nie dbamy o jedzenie.
Awatar użytkownika
piton
Posty: 3409
Rejestracja: 13 lut 2011, 22:15
Lokalizacja: Opole
Has thanked: 1151 times
Been thanked: 626 times
Kontakt:

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: piton »

PytonZCatanu pisze: 31 sie 2021, 10:56 Właśnie jestem w trakcie ogarniania zasad, sesja w piątek na 4 graczy. Bardzo lubię oryginał i już nie mogę się doczekać powiewu świeżości :) Po lekturze instrukcji pewne zmiany automatycznie mi się podobają: nowy sposób planowania akcji (niby sa natychmiastowe, ale musi być strategia ich rozstawiania) oraz nowy sposób liczenia dominacji (i jej nagradzania) wyglądają na papierze fantastycznie.

Mam obawy co do kart. Chodzi mi tutaj przede wszystkim o te "eventy", czyli zmianę zasad w trakcie gry ("gdy ta karta jest w w grze to cośtam", albo "gdy ta karta pojawia się to coś tam" - a więc mają wpływ na grę już ZANIM ktoś je kupi i odpali). Czy to nie dodaje za dużo losowości?

Podobnie "losowe" jest wymieranie, ale tutaj mnie to bardzo nie boli, bo sami skazujemy się na ryzyko wymierania, jeśli nie dbamy o jedzenie.
Eventy jak piszesz, trzeba być przygotowanym, mieć żarcie, podobnie z tundrami -warto być.

Zmiany zasad albo usuwanie elementów z planszy - są "zabawne" i dodadzą ostrości grze. Nagle się zdarza, że znika słoneczko,a każdy chciał je zdobyć, no i trzeba się rzucać na to co jest. Zasady specjalne np. zwykły pionek bije zwykłe pionki, na 4 graczy masakra :D na papierze też mi się to wydawało dziwne, ale w trakcie gry tak nie boli i dodaje pazura.
No dobra na 2 osoby nas to tak nie bolało, na 4 może być gorzej, ale ja to widzę na plus, sporo się dzieje i czasem napuszcza graczy na siebie. Może to też mechanizm żeby więcej ludzi pasowało i robić reset planszy, żeby dać nowe elementy.
Co kto lubi, mnie tam "losowość" dobija, nie lubię ciągłej zmiany planu, ale tutaj działa to dobrze, więc nie miałem wielkiego żalu i zazwyczaj robiłem wow-łooo ale karta ;)

A jeszcze mi się przypomniało coś ciekawego z rozgrywki - karty eventów są spoko, szczególnie te z "x" gdzie X to miejsce na torze kart. Np.zabij przeciwnikowi 5 kostek jest kuszące, ale zajmujesz ostatnie pole na wyborze kart.
Gra jest warta zagrania ;) na papierze czy z filmiku na you tube odebrałem ja zupełnie inaczej.
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4518
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1671 times
Been thanked: 2096 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: PytonZCatanu »

Dominant Species Marine

Krótkie podsumowanie ode mnie. Przede wszystkim gra jest bardziej euro, mniej war i jest szybsza od oryginału (4os – 2:15), bardziej taktyczna i mnie agresywna. Wyróżniłbym następujące zmiany:

Zdecydowanie na plus:
1. Nowy sposób liczenia dominacji. Ciekawy, wartościowy, odpada konieczność przeliczenia wszystkiego po każdym ruchu.
2. Możliwość wybrania mocy specjalnej przed partią. Regrywalność.

Też na plus, ale mocno to zależy od osobistych preferencji.
1. Nowy sposób "programowania" akcji.
2. Nowe, inne zlodowacenia.

Kontrowersyjne zmiany:

1. Nieregularny Reseed, Extintion i Survival. Może działać, ale może czasem się zablokować. Szczególnie reseed wypadał nam jakoś rzadko.
2. Brak pełnej puli akcji na wszystkich rodzajach terenu w dolnej części planszy (szczególnie pole z odpalaniem kart), lub przynajmniej pola z "Jokerem" (tak jak ma to miejsce przy innej, chyba Speciation).

Mam problem, żeby to ocenić. Na razie dam 8/10, ale ocena może zmaleć, może też wzrosnąć.
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1675
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 279 times
Been thanked: 876 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: XLR8 »

PytonZCatanu pisze: 10 wrz 2021, 13:16 Dominant Species Marine

Krótkie podsumowanie ode mnie. Przede wszystkim gra jest bardziej euro, mniej war i jest szybsza od oryginału (4os – 2:15), bardziej taktyczna i mnie agresywna. Wyróżniłbym następujące zmiany:

Zdecydowanie na plus:
1. Nowy sposób liczenia dominacji. Ciekawy, wartościowy, odpada konieczność przeliczenia wszystkiego po każdym ruchu.
2. Możliwość wybrania mocy specjalnej przed partią. Regrywalność.

Też na plus, ale mocno to zależy od osobistych preferencji.
1. Nowy sposób "programowania" akcji.
2. Nowe, inne zlodowacenia.

Kontrowersyjne zmiany:

1. Nieregularny Reseed, Extintion i Survival. Może działać, ale może czasem się zablokować. Szczególnie reseed wypadał nam jakoś rzadko.
2. Brak pełnej puli akcji na wszystkich rodzajach terenu w dolnej części planszy (szczególnie pole z odpalaniem kart), lub przynajmniej pola z "Jokerem" (tak jak ma to miejsce przy innej, chyba Speciation).

Mam problem, żeby to ocenić. Na razie dam 8/10, ale ocena może zmaleć, może też wzrosnąć.
A jak oceniasz DS dla porównania? My bardzo ceniliśmy.te grę jednak była zbyt wojenna dla większości osób z grupy. Do tego wg nas niepotrzebnie długa. Ciągle tak naprawdę robi się to samo.
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1675
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 279 times
Been thanked: 876 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: XLR8 »

Pytanie do graczy, którzy zagrali w obie wersje.
Czy posiadanie obu w kolekcji ma sens? Przy założeniu, że w pierwszego DS gra się tylko w wariancie skróconym. Widziałem sporo opinii, że obie mają miejsce na półce, bo DS:M jest szybszy i przez to mniej epicki, ale dla nas DS był przeciągnięty i zawsze gramy w wariant skrócony.
KamilM
Posty: 118
Rejestracja: 15 cze 2009, 20:06
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 13 times
Been thanked: 15 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: KamilM »

Ja mam obie na półce, bo to są po prostu różne gry.

I również gram w DS wariant skrócony.
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4518
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1671 times
Been thanked: 2096 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: PytonZCatanu »

Gambit pisze: 31 lip 2022, 11:43 Kilka słów o grze ode mnie.
Obejrzyj na ZnadPlanszy
Obejrzyj na YouTube
To recenzja na podstawie polskiej wersji, czy angielskiej? Ciekawi mnie czy widać komponenty wersji PL 🙂
Awatar użytkownika
Gambit
Posty: 5235
Rejestracja: 28 cze 2006, 12:50
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 525 times
Been thanked: 1842 times
Kontakt:

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: Gambit »

PytonZCatanu pisze: 31 lip 2022, 11:54
Gambit pisze: 31 lip 2022, 11:43 Kilka słów o grze ode mnie.
Obejrzyj na ZnadPlanszy
Obejrzyj na YouTube
To recenzja na podstawie polskiej wersji, czy angielskiej? Ciekawi mnie czy widać komponenty wersji PL 🙂
Moja własna angielska. Polskiej jeszcze chyba nie ma.
Awatar użytkownika
Szewa
Posty: 866
Rejestracja: 10 sie 2016, 12:33
Has thanked: 353 times
Been thanked: 501 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: Szewa »

Miałem (nie)przyjemnośc zagrania w Dominant Spiecies: Marine i o matulu, jak mnie ta gra wynudziła i ile mi godzin z życia ukradła.
Zaczęło się dośc przyjemnie, zasady od razu weszły, nie trzeba było powtarzać, a gdy otrzymaliśmy startowe umiejętności byłem wniebowzięty! O kurde ta umiejka super, ta fajna, a ta najlepsza, ale z tą muszę robić to, z tamtą to i ta też zmienia mi strategię! I to chyba najlepsze (i jedyna) pozytywna cecha, umiejętności z którymi zaczynamy wyglądają naprawdę elegancko i mocarnie.
Potem zaczęło się wystawianie pionów akcji, jeden za drugim i kolejny i kolejny, aż do momentu kiedy doszliśmy do sytuacji, gdzie żaden z naszych ruchów nie dawał niczego, ewentualnie kiedy czekając 10 minut na swoją kolej jedyne co się robiło to zbierało piony akcji ze stołu i znów się czekało kolejne 10 minut, aby zrobić coś co niewiele nam da, bo w sumie większość akcji już jest pusta, a do reseeda (zakończenie "rundy' i odświeżenie pola akcji w nowe elementy) daleko. W pewnym momencie walczyliśy z grą, zamiast walczyć między sobą. Dodatkowo gra sie mocno dłużyła, bo rynek kart zapchany był crapem, nikt nie chciał nic kupować, bo nowa karta mogła się okazać tą, która może namieszać (nie namieszała).

Stary dominant lepszy.
Top10:
1. A Song of Ice & Fire 2. Wojna o pierścień 3. Dominant Species 4. Brass: Birmingham 5. A Game of Thrones 2ed 6.Pax Renaissance 2ed 7. Tyrants of the Underdark 8. Zombicide:2nd 9. Empires: Age of Discovery
Honorowa: Lotr LCG
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4636
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1028 times
Been thanked: 1946 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: warlock »

Na wstępie podkreślę wężykiem - jeśli macie inne zdanie, OK, poniżej przedstawiam jedynie własne wrażenia ;). W zasadzie zastanawiałem się czy chce mi się wylewać tu swoje żale i próbować uzasadnić swoje odczucia, bo posty w takim charakterze zwykle budzą dużo złych emocji. No i może być tak, że nie do końca uda mi się precyzyjnie przelać na papier swoje przemyślenia. No ale... ;)

Kupiłem, zagrałem dwie partie czteroosobowe, w dwóch różnych grupach. W każdej byli gracze znający starego Dominanta i tacy, którzy nie grali dotychczas w żadną wersję.

Powiem tyle - to nie tylko jest CIEŃ oryginału, to jest po prostu kiepska gra. I aż mnie boli serduszko jak to piszę, bo oryginalny Dominant to mój ścisły planszówkowy top i do Marine siadałem wręcz z wypiekami na twarzy. Że to będzie taki drugi zestaw jak Lancashire i Birmingham. O panie... :) Tak bardzo nie.

W punktach będzie łatwiej:
1. SYSTEM WYBORU AKCJI
Naczytałem się, że to taka fajna łamigłówka, że co do zasady możemy stawiać się tylko dalej niż nasz najdalszy pionek i to niby daje ciekawe decyzje. Tylko że jak ten system połączy się z tym, że dostępne tereny do akcji ewolucji i akcji konkurencji wychodzą teraz losowo z wora, a nowe karty wchodzące na display potrafią usunąć z planszy całą masę dostępnych pól akcji (wywalając z nich zasoby w całkowicie nieprzewidywalny sposób) to nagle okazuje się, że my w tej grze nie walczymy z innymi graczami - my walczymy z systemem wyboru akcji. W oryginale myślałem w prosty sposób: "jak mogę uwalić rywala i wzmocnić siebie". Tutaj myślę w innych kategoriach: "czy ja w ogóle mam teraz narzędzia do zrobienia tego co bym chciał". Bardzo często idziemy tam, gdzie akurat możemy, a nie tam, gdzie potrzebujemy. Możemy planować jakieś ruchy, a za chwilę wchodzi karta, która natychmiastowo wywala wszystkie niebieskie zasoby z planszy, masakrycznie ograniczając wybór tego co już pozostało. W starym Dominancie plansza wyboru akcji jest otwarta i jak chcemy namnażać się w kluczowych dla nas miejscach, to zawsze możemy. Tak samo jest tu z akcją konkurencji - poza jednym miejscem dla pionka specjalnego jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę terenów z worka. To wszystko sprawia, że wybory akcji w grze bardzo często są dla nas nieciekawe i mocno nieoptymalne. Walczymy z grą i z tym czego już nie możemy, zamiast skupić się na interakcji na planszy.

2. LOSOWOŚĆ I NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ KART
Natychmiastowe odświeżanie toru kart kosmicznie potęguje nieprzewidywalny charakter ich efektów. W Marine wiele kart wydarzeń ma natychmiastowy efekt odpalany automatycznie po wejściu na tor. Już samo to OGROMNIE zmienia układ sił w rundzie, premiując jednych graczy, a karząc drugich (w zależności od tego, co kto planuje).

Umówmy się - wiele kart w obu Dominantach ma BARDZO mocne efekty. Różnica polega na tym, że w starym Dominancie tor kart odświeżał się na koniec rundy. Nową rundę zaczynaliśmy z pełną wiedzą dotyczącą tego, co nam grozi. I jeśli jakiś gracz wystrzelił z pionkiem na akcję dominacji z dołu planszy, to mogliśmy kalkulować, którą kartę ostatecznie będzie chciał zagrać i mogliśmy tak wystawiać nasze piony akcji, żeby w kroku odpalania programowania zminimalizować ryzyko strat. Ba, często mogliśmy tak zmienić stan planszy, że taki gracz nie miałby w ogóle piona dominacji na żadnym kaflu i ostatecznie takiej karty w ogóle by nie zagrał. A wystarczył sam fakt zasygnalizowania chęci wysłania tam piona, żeby zmienić sposób myślenia całego stołu. Te "mindgames" i wzajemne szachowanie się na "jeszcze niewykonanych ruchach" są w Marine całkowicie nieobecne.

Tutaj może być tak, że zaraz po naszym ruchu na tor wjedzie karta, której efekt totalnie nas uwala. I kolejny gracz bierze sobie taką kartę z mega mocnym efektem i po prostu ją zagrywa. Nie da się przed tym obronić, nie da się planować jakichkolwiek kontrruchów. DRAMAT, DRAMAT, DRAMAT.

3. DOMINACJA
Wiele osób zarzucało staremu DS, że liczenie Dominacji pochłania wiele zasobów mentalnych. I to jest prawda, zliczanie Dominacji mogło wydawać się uciążliwe. ALE! Dominacja robiła tę grę i czyniła z DS coś więcej, niż tylko area majority. KAŻDY kafel był elementem podwójnej walki: o większość kosteczek, ale i o lepsze przystosowanie. Dominacja pozwalała zagrywać karty. Odcięcie kogoś od dominowania kafelków uniemożliwiało mu zagrywanie kart.

W tej chwili akcja Dominacji to walka o specjalne białe piony. I sama koncepcja białych pionków jest fajna (w kontekście przyjętego tu systemu wyboru akcji). Tylko, że biorąc pod uwagę dewastujące efekty kart i czyszczenie planszy wyboru akcji z danego rodzaju zasobu może okazać się, że nie będziemy w stanie już nigdy odbić utraconego pionka - i nie będzie w tym żadnej naszej winy. ;). I nagle się okazuje, że jakiś gracz nie bardzo może już walczyć o pionki, bo nie dobije do wymaganego progu. I od pewnego momentu akcja Dominacji w ogóle przestaje brać udział w grze.

Wykastrowanie Dominanta z tej drugiej płaszczyzny rywalizacji (choć może nie do końca wykastrowanie, bo ta rywalizacja nadal jest, tylko że w O WIELE spłyconej formie) jest dla mnie ogromnym krokiem wstecz. W teorii myślałem, że "jakoś to zażre". Ale w praktyce okazało się to być meh.

4. KOMINY HYDROTERMALNE
Tak jak rozrastający się naturalnie lodowiec z poprzedniczki był cholernym zagrożeniem (bo automatycznie "pożerał" zasoby na jego krawędziach) i jednocześnie stanowił element zaciętej walki tak tutaj wszyscy mieliśmy wrażenie, że Kominy mają jakiś taki zmarginalizowany wpływ na rozgrywkę. Tu akurat trochę gdybam, bo grałem tylko dwa razy. Ale wrażenie było takie, że a) jest to dużo łagodniejsze zagrożenie i b) to, że moment odpalenia akcji Przetrwania jest całkowicie losowy (bo odpalany z karty wchodzącej na rynek) uniemożliwia odpowiednie wyczucie pozycjonowania na Kominach pod punktowanie. Bo ono może nastąpić po 5 zagranych kartach, a może po kolejnej. W starym Dominancie punktowanie odbywało się zawsze na koniec rundy. I te przepychanki były emocjonujące, bo moment ich rozpatrzenia był doskonale znany. Tutaj mamy kompletną nieprzewidywalność.

5. ZATYKANIE SIĘ RYNKU
W obu partiach mieliśmy sytuacje, że gracze nie chcieli zagrywać kart (a jest to zegar gry). Wynikało to z trzech rzeczy:
a) wylosowane tereny na polach akcji ewolucji dawały mało punktów
b) na rynku nie było w tym momencie jakiegoś powalającego efektu, który dawałby konkretnemu graczowi jakąś ogromną przewagę...
c)...a co za tym idzie, każdy bał się dawać kolejnemu graczowi lepszą opcję z karty, która mogłaby wejść na rynek.

Nie pamiętam sytuacji w starym Dominancie, gdzie na rynku nie byłoby chociaż jednej karty, po którą ktoś chciałby pójść.

6. BALANS CECH
I nie chodzi mi tu o to, że są cechy słabsze i silniejsze. Wybieramy 1 z 3, więc raczej trafimy na coś fajnego. Chodzi mi o coś innego. W tej grze jest coś takiego, jak łańcuch pokarmowy. Zwierzę wyżej w łańcuchu wygrywa wszystkie remisy za "większościówkę" ze zwierzętami poniżej. W starym Dominancie ten przepotężny efekt był balansowany dwoma kwestiami: zwierzęta niżej w łańcuchu miały przypisane silniejsze zdolności specjalne, a oprócz tego były wyżej na torze inicjatywy. Jako, że każda runda rozpoczynała się z czystą planszą, wyższa pozycja na torze dawała bardziej długofalowy priorytetowy dostęp do pól akcji. A swojej kolejności na torze dało się bronić (lub walczyć o wyższą).

W Marine jest tak, że kolejność rozgrywki jest ustalona od dołu do góry łańcucha i się nie zmienia przez całą grę, gramy w pętli. I mam wrażenie, że już po paru ruchach to wszystko gdzieś się wyrównuje (w sensie ten przywilej pierwszeństwa dostępu dla "gorszych" zwierząt), bo tu nie ma klasycznych rund, część pionków pojawia się, część znika. I to się szybko zaciera. A na domiar złego zwierzę najwyżej w łańcuchu może dostać mega mocną zdolność specjalną, bo te umiejki nie są są nijak powiązane z pozycją w łańcuchu. To poczucie bycia słabszym bez otrzymania od gry jednoznacznej rekompensaty jest słabe ;).

=======================
Chyba nie napisałem wszystkiego co bym chciał (a to co napisałem może być trochę bałaganiarskie), ale szkoda mi już na to czasu :D. NIE ROZUMIEM zachwytów nad Marine, dla mnie to jest po prostu słaba gra z kosmicznie niesatysfakcjonującą losowością/nieprzewidywalnością jak na czas rozgrywki i móżdżenie, którego niby od nas wymaga. Z rąk graczy wytrącono tu MNÓSTWO głębi decyzyjnej oryginału. A gra wcale nie jest prostsza (wręcz przeciwnie, elegancję systemu: wystawiamy pionki ---> rozpatrujemy pionki od góry do dołu zastąpiono wyborem akcji, który ma więcej nieintuicyjnych zasad i sytuacji szczególnych).

Kurczę, zakładałem, że Marine spodoba mi się może troszkę mniej od pierwowzoru, ale że nadal będzie to przynajmniej bardzo dobry tytuł. A tymczasem z PEŁNYM PRZEKONANIEM daję tej grze 3/10 na BGG, uważam, że to jest po prostu jakiś wypaczony potomek oryginału i gra, do której nie chcę wracać. Nie polecam. Zagrajcie w starego DS (najlepiej w oficjalnym skróconym wariancie), bo to arcydzieło.

Obrazek
Ostatnio zmieniony 07 lis 2022, 13:04 przez warlock, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Namurenai
Posty: 566
Rejestracja: 03 sty 2017, 12:17
Lokalizacja: Warszawa (Mokotów)
Has thanked: 378 times
Been thanked: 214 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: Namurenai »

warlock pisze: 07 lis 2022, 09:54 Na wstępie podkreślę wężykiem - jeśli macie inne zdanie, OK, poniżej przedstawiam jedynie własne wrażenia
Na wstępie podkreślę - w pełni podzielam Twoją opinię i to, co napisałeś :)
Oryginalny DS ma cudowne programowanie akcji połączone z niebalną interakcją, która jest odporna na "ojej wyszła taka karta, tough luck".
Absolutnie uwielbiam (szczególnie kiedy ktoś twierdzi, że gry euro to totalnie nie mają interakcji :D).

Dzięki też za tak obszerny wpis, miło się czytało (jak zawsze).
warlock pisze: 07 lis 2022, 09:542. LOSOWOŚĆ I NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ KART
Natychmiastowe odświeżanie toru kart kosmicznie potęguje nieprzewidywalny charakter ich efektów. W Marine wiele kart wydarzeń ma natychmiastowy efekt odpalany automatycznie po wejściu na tor. Już samo to OGROMNIE zmienia układ sił w rundzie, premiując jednych graczy, a karząc drugich (w zależności od tego, co kto planuje).
(...)
Tutaj może być tak, że zaraz po naszym ruchu na tor wjedzie karta, której efekt totalnie nas uwala. I kolejny gracz bierze sobie taką kartę z mega mocnym efektem i po prostu ją zagrywa. Nie da się przed tym obronić, nie da się planować jakichkolwiek kontrruchów. DRAMAT, DRAMAT, DRAMAT.
(...)
Chyba nie napisałem wszystkiego co bym chciał (a to co napisałem może być trochę bałaganiarskie), ale szkoda mi już na to czasu :D. NIE ROZUMIEM zachwytów nad Marine, dla mnie to jest po prostu słaba gra z kosmicznie niesatysfakcjonującą losowością/nieprzewidywalnością jak na czas rozgrywki i móżdżenie, którego niby od nas wymaga.
I teraz - pomimo tego, że się w pełni zgadzam - mam pewien dysonans - związany nie tyle z grą, nawet nie z Twoją opinią na jej temat, a raczej ze sposobem w jaki ją prezentujesz (i to tylko dlatego, że czytałem Twoje opinie na temat innych gier).
I żeby było jasne - nie mam zamiaru jej zmieniać, nawracać, twierdzić, że się mylisz w jakimkolwiek momencie - po prostu próbuję coś zrozumieć :)

Bardzo często piszesz niesamowicie pochlebne recenzje gier, w których losowość jest tak tragiczna, że nawet sam podkreślasz z uśmiechem "nie jest to gra dla ludzi uczulonych na losowość".
Przy czym losowość w kartach jeszcze ma tę zaletę, że wiesz jakie karty są na stosie + jak karta A wyszła, to już jej nie ma.
Natomiast losowość w kościach jest tak "cudowna", że choćbyś rzucał z największą troską, to i tak możesz zawsze dostawać same jedynki.
cycat z Twojego komentarza na Labiryncie, który ma idealne 10 pisze:The swingy nature of some rolls may put you in the hole you won't be able to dig out from for a long time - if ever
(...)
This is a flawed design, (...) with randomness level that would normally be way above my comfort zone, but it gives me something no other game can.
Oceniłeś Labirynt na 10/10 - a przecież dobrze wiesz, że losowość tam jest zdecydowanie większego kalibru niż w DS: Marine.
Może być tak, że przez większość gry jeden z graczy po prostu będzie absurdalnie w tyle, "bo lol turlu turlu"
I oczywiście, mógłbyś powiedzieć "to zupełnie inne gry", ale na to można odpowiedzieć "owszem, a jednak Twoje argumenty pasują do obu".
warlock pisze: 07 lis 2022, 09:54(...) to jest po prostu kiepska gra
Więc pytanie brzmi - czy starasz się być fair i oceniasz DS: Marine jako pełnoprawną grę, czy mimo wszystko tak bardzo masz w głowie oryginał, że nie możesz odciąć się od tego, co w nim tak uwielbiasz - przez co traktujesz DS: Marine inaczej, niż traktowałbyś tę samą grę gdyby nie miała nic wspólnego z samym DS?
Uff, ciężkie zdanie ;)

Raz jeszcze - zgadzam się z Twoim opisem!
Po prostu nie pasuje mi on do osoby, która tak, a nie inaczej opisuje gry, w których przedstawione przez Ciebie argumenty zagłuszasz miłością do tematu/gry/feelingu ;)
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4636
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1028 times
Been thanked: 1946 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: warlock »

Nie potrafię Ci odpowiedzieć na pytanie (bardzo skądinąd zasadne) dotyczące mojego stosunku do losowości w Labiryncie (czy idąc dalej: Juliuszu Cezarze, Zimnej Wojnie, Wojnie o Pierścień). ;) Bo tu nie ma żadnej racjonalnej reguły. Są gry, które po prostu traktuję jako polityczną symulację i losowość (nawet frustrująca) odczuwam w nich jako element pisania większej historii. Dwuosobowym grom wojennym/okołowojennym napędzanym kartami z jakiegoś powodu wybaczam o wiele więcej. W przypadku Labiryntu ogóle dochodzi tu fascynacja geopolityką i prezentowaną tematyką - ta gra to wyjątek jakich mało, pod wieloma względami ;).

O moim stosunku do Marine decyduje tu splot wszystkich tych wad, które w niej siedzą. Akurat TAKA losowość przy TAKIM wyborze akcji, TAKIM systemie kart i w grze na WIELU graczy. Nie mam pojęcia jak to wyjaśnić - w Labiryncie przy nieudanym rzucie kostkami mam poczucie, że miałem plan, tylko ostatecznie nie wypalił. Nie rzuciłem tyle ile trzeba, ale zrobiłem co mogłem. W Marine nagła losowość będąca poza moją kontrolą (flip karty i globalny event) ogranicza mi pola akcji, zmienia sytuację na planszy. To nie jest rzecz, którą planowałem, a która nie wypaliła. To jest zmiana status quo przez grę w sposób, którego w ogóle nie mogłem przewidzieć, a który jest szalenie frustrujący biorąc pod uwagę to, w jaki sposób gracz prowadzi interakcję z całym tym system zasad.

Przez "losowość" w Marine często rozumiem "nieokiełznaną, nieprzyjemną nieprzewidywalność". Tak jakby gra była kolejnym przeciwnikiem.

Na 100% na ocenę wpływa moja znajomość oryginału, bo wiem, jakie emocje ta gra potrafi wywołać, a co otrzymałem w Marine. ;) I to naprawdę nie jest tak, że uwziąłem się na Marine i za wszelką cenę chce mu dowalić albo udowodnić, że pierwowzór jest lepszy. Po prostu miałem (czy też mieliśmy) takie odczucia, jakie miałem ;).

Nie mam pojęcia czy cokolwiek tu napisałem ma sens :D.
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 4636
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1028 times
Been thanked: 1946 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: warlock »

A na koniec taki żarcik: jak się komuś palec omsknie, to można napisać Dominant Species: MARNIE.
Fojtu
Posty: 3383
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 558 times
Been thanked: 1263 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: Fojtu »

Namurenai pisze: 07 lis 2022, 11:26
Spoiler:
Trochę dopowiem do Warlocka, jako osoba, która grała jego drugą partię i osoba która nie lubi specjalnie losowości takiej jak w DS:M a jednocześnie uwielbiającej WoPa.

Różnica jest bardzo prosta, Labirynt i WoP to gry dwuosobowe, gdzie możesz w najgorszym przypadku po prostu poddać partię jak jest tragicznie i nie chcesz się męczyć. Zdarzyło mi się to nie raz z obu stron. W dominancie pójdzie ci mocno średnio nie z Twojej winy i nagle się okazuje, że przez 1-1,5h jesteś statystą. U nas losowość dziabała w partii Warlocka i widać było w 1/3 gry, że już nie powalczy. I kija mógł z tym zrobić.

Z mojej strony dodam też, że jako grający skorupiakami (które są na dole łańcucha), to brak jakiejkolwiek sensownej rekompensaty ssie na maksa. Akurat trafiłem niezły trait, ale tak czy siak, przegrywanie wszystkich remisów bez jakiejkolwiek rekompensaty za to poza pierwszym pionkiem jest tragiczne.
Awatar użytkownika
Namurenai
Posty: 566
Rejestracja: 03 sty 2017, 12:17
Lokalizacja: Warszawa (Mokotów)
Has thanked: 378 times
Been thanked: 214 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: Namurenai »

Fojtu pisze: 07 lis 2022, 12:30 Różnica jest bardzo prosta
Ależ ja wiem jaka jest różnica pomiędzy samymi grami - byłem po prostu ciekaw rozumowania warlocka i tego czy jego podwójny standard względem tych samych cech wynika z charakteru gier, czy z czegoś innego ;)
Fojtu pisze: 07 lis 2022, 12:30Labirynt i WoP to gry dwuosobowe, gdzie możesz w najgorszym przypadku po prostu poddać partię jak jest tragicznie i nie chcesz się męczyć. Zdarzyło mi się to nie raz z obu stron. W dominancie pójdzie ci mocno średnio nie z Twojej winy i nagle się okazuje, że przez 1-1,5h jesteś statystą. U nas losowość dziabała w partii Warlocka i widać było w 1/3 gry, że już nie powalczy. I kija mógł z tym zrobić.
A widzisz, teraz Ty bierzesz pewne kryterium i je wypaczasz :P
Grając w obie gry, w trakcie rozgrywki możesz powiedzieć "ej, dobra, ewidentnie nie ma sensu, bo się nie liczę już w grze i jestem statystą" - i w obu grach, jeśli 100% współgraczy powie "ok, true, grajmy nową partię" to możesz tak zrobić.
Równie dobrze można napisać "no halo, ale co jak ktoś z tych graczy nie chce, bo jemu się gra fajnie?" - przy czym dokładnie ten sam argument można wystosować w Labiryncie/WoPie ;)
A czepiając się już na maksa, to większość gier (nie wszystkie, I'm looking at you TTA), nie przewiduje tego, że ktoś chce odejść od stołu w trakcie rozgrywki, więc w obu przypadkach (chyba, że w WoPie/Labiryncie jest taka zasada?) taki gracz zgodnie z zasadami nie może tego zrobić :P
warlock pisze: 07 lis 2022, 11:51Są gry, które po prostu traktuję jako polityczną symulację i losowość (nawet frustrująca) odczuwam w nich jako element pisania większej historii.
Przekornie powiedziałbym, że ciężko o większą historię niż tysiące lat migrowania, ginięcia i adaptacji gatunków ;)
warlock pisze: 07 lis 2022, 11:51Dwuosobowym grom wojennym/okołowojennym napędzanym kartami z jakiegoś powodu wybaczam o wiele więcej.
Chyba właśnie o ten "jakiś powód" mi chodzi - oczywiście w żaden sposób nie twierdzę, że musisz go podawać gdziekolwiek ( :D ), po prostu fajnie jest zrozumieć dlaczego postrzega się w jakiś sposób pewne rzeczy - nawet dla samego siebie ;)
warlock pisze: 07 lis 2022, 11:51O moim stosunku do Marine decyduje tu splot wszystkich tych wad, które w niej siedzą. Akurat TAKA losowość przy TAKIM wyborze akcji, TAKIM systemie kart i w grze na WIELU graczy. Nie mam pojęcia jak to wyjaśnić - w Labiryncie przy nieudanym rzucie kostkami mam poczucie, że miałem plan, tylko ostatecznie nie wypalił. Nie rzuciłem tyle ile trzeba, ale zrobiłem co mogłem. W Marine nagła losowość będąca poza moją kontrolą (flip karty i globalny event) ogranicza mi pola akcji, zmienia sytuację na planszy. To nie jest rzecz, którą planowałem, a która nie wypaliła. To jest zmiana status quo przez grę w sposób, którego w ogóle nie mogłem przewidzieć, a który jest szalenie frustrujący biorąc pod uwagę to, w jaki sposób gracz prowadzi interakcję z całym tym system zasad.
O, zbliżamy się gdzieś, nice! :D
I raz jeszcze - podzielam zdanie co do DS: Marine (nie podzielam co prawda odnośnie uwielbienia Labiryntu, bo absurdalnie nie znoszę możliwości wyrzucania na kościach w kółko tego samego - 3 razy z rzędu w Roocie 2x0 na kościach przy świetnie zaplanowanym natarciu skutecznie mnie wyleczyło z jakichkolwiek zapędów do gier, w których o wyniku rozpatrywanego starcia ostatecznie i faktycznie decydują kości :P)
warlock pisze: 07 lis 2022, 11:51Na 100% na ocenę wpływa moja znajomość oryginału
Trochę szkoda, bo mimo, iż gry oczywiście nie istnieją w próżni, tak mimo wszystko dobrze by było najpierw je ocenić, a potem porównywać (taki mój pet peeve odnośnie "bycia fair", nie bierz do siebie ;) ).
warlock pisze: 07 lis 2022, 11:51Nie mam pojęcia czy cokolwiek tu napisałem ma sens :D
Oczywiście, że ma! Dzięki za wyjaśnienia :)
Fojtu
Posty: 3383
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 558 times
Been thanked: 1263 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: Fojtu »

Namurenai pisze: 07 lis 2022, 14:14
Fojtu pisze: 07 lis 2022, 12:30Labirynt i WoP to gry dwuosobowe, gdzie możesz w najgorszym przypadku po prostu poddać partię jak jest tragicznie i nie chcesz się męczyć. Zdarzyło mi się to nie raz z obu stron. W dominancie pójdzie ci mocno średnio nie z Twojej winy i nagle się okazuje, że przez 1-1,5h jesteś statystą. U nas losowość dziabała w partii Warlocka i widać było w 1/3 gry, że już nie powalczy. I kija mógł z tym zrobić.
A widzisz, teraz Ty bierzesz pewne kryterium i je wypaczasz :P
Grając w obie gry, w trakcie rozgrywki możesz powiedzieć "ej, dobra, ewidentnie nie ma sensu, bo się nie liczę już w grze i jestem statystą" - i w obu grach, jeśli 100% współgraczy powie "ok, true, grajmy nową partię" to możesz tak zrobić.
Równie dobrze można napisać "no halo, ale co jak ktoś z tych graczy nie chce, bo jemu się gra fajnie?" - przy czym dokładnie ten sam argument można wystosować w Labiryncie/WoPie ;)
A czepiając się już na maksa, to większość gier (nie wszystkie, I'm looking at you TTA), nie przewiduje tego, że ktoś chce odejść od stołu w trakcie rozgrywki, więc w obu przypadkach (chyba, że w WoPie/Labiryncie jest taka zasada?) taki gracz zgodnie z zasadami nie może tego zrobić :P
warlock pisze: 07 lis 2022, 11:51Są gry, które po prostu traktuję jako polityczną symulację i losowość (nawet frustrująca) odczuwam w nich jako element pisania większej historii.
Przekornie powiedziałbym, że ciężko o większą historię niż tysiące lat migrowania, ginięcia i adaptacji gatunków ;)
Dla mnie granie to w dużej mierze rywalizacja i dla osób z mojego otoczenia przy stole też. Jak gramy w 2 i widać, że jedna osoba już dominuje, to ta rywalizacja przestaje mieć sens, mało kogo to bawi. Jak grasz w 3, to tego efektu nie ma, bo nawet jak z walki o zwycięstwo odpadnie jedna osoba, to pozostałe 2 dalej rywalizują. Nie bardzo widzę co tutaj wypaczam, to kompletnie inna sytuacja. Nikt nie lubi proponować pozostałym graczom nowej partii jeżeli widzi, że oni jeszcze ciągle walczą na planszy. W DS:M było 3 graczy ciągle w grze i Warlockowi pewnie przez myśl nie przeszło zaproponować, że zwijamy, bo po prostu nie wypada.
zuberro
Posty: 54
Rejestracja: 28 lip 2015, 10:53

Re: Polski tytuł Dominant Species - Władcy Ziemi

Post autor: zuberro »

Siemka, pytanie do graczy którzy ogrywali tytuł w poprzednich edycjach. Czy jest sens interesować się zakupem pod rozgrywkę wyłącznie 2 osobową ?
Awatar użytkownika
XLR8
Posty: 1675
Rejestracja: 16 lis 2020, 18:11
Has thanked: 279 times
Been thanked: 876 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: XLR8 »

Ja tylko dodam, że takie opinie są dużo ważniejsze niż kolejne puste zachwalanie. Dzięki waszym komentarzom uniknąłem ogromnego zawodu i kupię DS. Angielską wersję sprzedałem czekając na polską i chciałem jednak wykupić marine.
Awatar użytkownika
Leviathan
Posty: 2267
Rejestracja: 01 wrz 2009, 13:53
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 396 times
Been thanked: 1044 times
Kontakt:

Re: Polski tytuł Dominant Species - Władcy Ziemi

Post autor: Leviathan »

zuberro pisze: 07 lis 2022, 15:11 Siemka, pytanie do graczy którzy ogrywali tytuł w poprzednich edycjach. Czy jest sens interesować się zakupem pod rozgrywkę wyłącznie 2 osobową ?
Tak
emka
Posty: 311
Rejestracja: 01 gru 2016, 23:24
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 30 times
Been thanked: 42 times

Re: Polski tytuł Dominant Species - Władcy Ziemi

Post autor: emka »

zuberro pisze: 07 lis 2022, 15:11 Siemka, pytanie do graczy którzy ogrywali tytuł w poprzednich edycjach. Czy jest sens interesować się zakupem pod rozgrywkę wyłącznie 2 osobową ?
Pytasz o klasyczne DS czy Marine? Ja bardzo się nastawiłam na polską wersję klasycznego Dominant Species, ale po wstępnym rozeznaniu zrezygnowałam z zakupu właśnie dlatego, że ponoć nie nadaje się do rozgrywek wyłącznie 2-osobowych. Lepiej chyba wziąć Marine i na to czekam.
buhaj
Posty: 1044
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 857 times
Been thanked: 512 times

Re: Polski tytuł Dominant Species - Władcy Ziemi

Post autor: buhaj »

zuberro pisze: 07 lis 2022, 15:11 Siemka, pytanie do graczy którzy ogrywali tytuł w poprzednich edycjach. Czy jest sens interesować się zakupem pod rozgrywkę wyłącznie 2 osobową ?
Tak. Rozegrał ze 20 takich partii i wszystkie były emocjonujące
MichalCh132
Posty: 215
Rejestracja: 27 lip 2019, 20:51
Has thanked: 133 times
Been thanked: 77 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: MichalCh132 »

Namurenai pisze: 07 lis 2022, 11:26 Przy czym losowość w kartach jeszcze ma tę zaletę, że wiesz jakie karty są na stosie + jak karta A wyszła, to już jej nie ma.
Natomiast losowość w kościach jest tak "cudowna", że choćbyś rzucał z największą troską, to i tak możesz zawsze dostawać same jedynki.
Tak jeszcze względem tej różnicy w losowości odpowiem na postawioną tutaj tezę z perspektywy trzeciego gracza przy tym samym stole :lol: Nie wiem czy w jakiejkolwiek grze, widziałem tak skopany system ryneczku kart. W niektórych grach zdarzają się karty typu wchodzę na stół, coś robię, ale chyba pierwszy raz w życiu, widziałem efekt karty "WCHODZE NA STÓŁ, ZNIKA POŁOWA ŻETONÓW Z PLANSZY".
Przez pierwsze 15minut przecierałem oczy ze zdumienia jak każda następna karta miała jeszcze bardziej zryty efekt niż poprzednia i NIJAK nie dało się na to przygotować. Grając w 4 osoby, jeśli po mojej turze wyjdzie nowa mocna karta to nie ma opcji, że dotrwa do mojej tury. Bywały karty które pozwalały na rekrutacje WSZYSTKICH kostek na planszę, w połączeniu z tą kartą która daje dodatkowy ruch gdy wykonujesz migracje, takie coś może skutkować zalaniem całej planszy w dwie tury, bywały takie które pozwoliły wbić 15 punktów bo akurat tak się ułożyła plansza i nijak nie możesz się na to przygotować. Wisienką na torcie jes t meteoryt niszczący pół planszy... W końcu po to właśnie rozstawiałem swoje kosteczki przez całą grę, żeby ktoś postanowił wyciąć je w pień w ostatniej turze... W pewnym momencie już byłem zwyczajnie zniechęcony tą losowością, bo co z tego że cokolwiek zaplanuje, jak kolejna kompletnie z czapy karta zmieni całą rozgrywkę.

Podsumowując są przynajmniej dwa rodzaje losowości:
Taka która mówi mam 50% szans na to, że pokonam tego gracza bo rzut kostką/karta wsparcia/cokolwiek - tą jestem w stanie zaakceptować, bo to ja podjąłem decyzje, że wytoczę te bitwę.
Jest też taka która sprawia, że atak, ruch i każda inna akcja staje się mało znacząca, bo za chwile zniknie/przemieści się/zapunktuje losowa część kostek na planszy, bo taka wyszła karta i ani nie miałem na to wpływu, ani nie byłem w stanie się na nią przygotować - to jest rodzaj losowości w DM:Marine :roll:
Awatar użytkownika
bajbaj
Posty: 1116
Rejestracja: 11 sie 2019, 11:39
Has thanked: 862 times
Been thanked: 631 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: bajbaj »

Spoiler:
Podzielę się opinią zupełnego nooba w Dominant Spieces, który zagrał 2/3 partii podczas Pyrkonu (prezentowali właśnie Marine). Na początek dzięki wielkie dla Łukasza z Phalanxów za znakomite wytłumaczenie gry i danie nam możliwości pogrania jeszcze przez prawie półtora godziny.

Graliśmy w trójkę i zakończyliśmy grę z mieszanymi uczuciami. Co do jednego się zgadzamy - gry nie kupimy, bo sądzimy, że wymaga mocnego ogrania, żeby móc się nią cieszyć. Chodzi tu m.in. o to, co pisano wcześniej i jest w spoilerze, czyli bardzo silne (wręcz przegięte) efekty kart, które możemy odpalić. Gdy się ich nie zna, to rzeczywiście ich wpływ na grę jest druzgocący (dostałem np. kilkanaście pz zupełnie sytuacyjnie, ponieważ po ruchu rywala pojawiła się karta, której odpalenie dało mi tyle punktów ot tak, bo akurat taka była sytuacja na planszy). Podejrzewam jednak, że znając cały deck i mając wiele partii za sobą można bardzo ciekawie i efektywnie tym zarządzać i unikać właśnie takich sytuacji. Można też przecież przewidywać, co jeszcze zostało w decku i - odwrotnie - tworzyć sobie podłoże do punktowania za pomocą kart. Sądzę, że takie granie może być szalenie interesujące, ale ... no właśnie ... wymaga co najmniej kilku-kilkunastu partii, a na to raczej po pierwszej rozgrywce nie mamy chęci.

Największym zaskoczeniem było dla nas, że DS: M to mechanicznie łatwa gra. Stopień skomplikowania zasad jest podobny do średniej ciężkości euro. Mechanika wyboru akcji to w zasadzie workerplacementowy quasi rondel (kolejna akcja, którą chcemy wybrać musi być położna "dalej" niż poprzednia, ale by wrócić do możliwości wyborów wcześniejszych musimy wykonać akcję zbioru pionów) i bez problemu nawet średnio zaawansowany eurogracz poradzi sobie z tym, aby grać w DS: M poprawnie. Ale, ale ...to oczywiście zupełnie może nie przekładać się na efektywne granie, tj. podejmowanie strategicznie dobrych decyzji oraz właściwe taktyczne reagowanie na ruchy przeciwników. Mniejszym zaskoczeniem było to, że gra jest sucha jak wiór (przynajmniej dla nas). Już przy pierwszej grze w Polis czułem, że kostka to moja jednostka wojskowa, a grając w DS: M zupełnie nie widzieliśmy w kostkach gatunków. Nie czuliśmy także mechanizmów adaptacji i ewolucji, ponieważ ograniczają się w grze w zasadzie do dokładania sobie żetoników rodzajów pokarmu, który możemy jeść i do ewentualnej zmiany karty specjalnej cechy naszego gatunku.

Ciekawe doświadczenie, ale przy tym pozostaniemy.
Awatar użytkownika
SetkiofRaptors
Posty: 457
Rejestracja: 15 maja 2020, 02:04
Has thanked: 243 times
Been thanked: 374 times

Re: Dominant Species: Marine (Chad Jensen)

Post autor: SetkiofRaptors »

Spoiler:
A z ciekawości graliście w zwykłe Dominant Spieces? Bo jak dla mnie to poza drobnymi detalami brzmi jak opis pierwszych wrażeń z DS.

No jak wam mają się efekty kart nie wydawać zaskakujące jak właśnie poznajecie gre, w której ogólnie karty się już mniej więcej pamięta i się ich spodziewasz, albo wręcz czekasz z niektórymi akcjami aż one nie przejdą. Teraz gra się w gry 2-3 razy w roku to taki design się wydaje absurdalny. Graliście w Diune? Tam super widać jak gra ma ustawiony deck pod liczenie, blef itd. Ba, można kupić kartę która nic nie robi (ale przecież robi: inni nie wiedzą czy coś robi więc myślą że robi... itd).

DS kojarzy mi się z czymś takim właśnie, starą szkołą gdzie nikt się nie oburzał, że skąd on miał wiedzieć że coś takiego wyjdzie mimo że gra pierwsza grę. No bo umiesz grać dopiero po powiedzmy 5 grach. Wyszło to z mody bo nikt nie gra całe lato w jedną grę.
Wrocław. Kupiłem sobie już Inis i jest super.
ODPOWIEDZ