Hannibal Rome vs Carthage

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
strategos Formion
Posty: 191
Rejestracja: 17 lip 2004, 01:10
Lokalizacja: Łódź

Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: strategos Formion »

Wspomnienie mojego pierwszego zetknięcia z grą cytat z postu (z innego Forum )napisanego 22 lutego 2006 roku . Wracam do niego w oczekiwaniu na zamówiony reprint. :D



"Planowane spotkanie klubu "Manhattan " to tym razem atomowe uderzenie Hannibala . Comandante zgodnie z zapowiedzią przywiózł do klubu grę, od której zaczął się sukces systemu CDG - produkcji niezapomnianej firmy Avallon Hill.Nie bez powodu osiąga ona na aukcjach niezykle wysokie ceny.Powiem ,że takiej elegancji w powiązaniu elementów składających się na wojenną grę planszową szczebla strategicznego do tej pory nie widziałem.

Znakomitym pomysłem jest wprowdzenie kart bitewnych używanych podczas starcia -maksymalnie można ze specjalnej talii wylosować ich 20 . Liczba ,kart którą faktycznie będziemy dysponowali podczas walki zależy od siły wojska , parametrów wodza , ilości opanowanych prowincji na danym teatrze wojennym gdzie toczyć się będzie bitwą, udanego przechwycenia. Atak kartagińskich słoni jeśli się powiedzie spowodować może zmniejszenie liczby kart , którymi dysponuje Rzymianin .Bitwa polega na wykładaniu tych kart kolejno przez przeciwników . Są to karty ataku z lewej, prawej flanki , frontu, obustronnego okrążenia , ataku rozpoznawczego oraz karty rezerw . Aby odeprzeć wrogi atak trzeba dysponować kartą tego samego typu lub kartą rezerw. Hannibal ma specjalną możliwość użycia karty rozopoznawczego taku rowniez jako karty zastepujacej trzy inne karty Odparcie próby obustronnego okrążenia powoduje automatyczne przejęcie inicjatywy w innych wypadkach ,żeby przejąć inicjatywę należy wykonać rzut kostą i porównać ze zdolnościami wodza. Emocje przy rozgrywaniu takich ,,oddziałujących na wyobraźnie bitew są gwarantowane. Jeśli nie odeprzemy ataku natępuje decydujące o zwycięstwie przełamanie .

Przegrana bitwa ma poważne konsekwencje bowiem pokonany proporcjonalnie do strat poniesionych w bitwie musi usunąć odpowiednia ilość żetonów kontroli politycznej. Ich ilość w danej prowincji decyduje podobnie jak w innych grach o panowaniu nad nią.
Na końcu etapu porównujemy ile opanowaliśmy prowincji . Jeśli jedna strona ma ich więcej wymusza to na drugiej zdjęcie kolejnch żetonów kontroli.

To właśnie umiejętnie zbalansowane powiązania między - ilością prowincji- ilościa kart bitewnych- skutkami politycznymi bitwy czynią tę grę wyjątkwą i tak emocjonującą . Do tego dochodzą ciekawe karty i klarowne reguły.

Do pierwszej gry w tę legendę CDG zasiadłem z Comandante jako obrońca Republiki Rzymskiej . Początek gry był obiecujący gdyż blyskawicznie udało się poskromić Lukanów . Rzym rozpoczął rónież szczęśliwie podbój Galii Przedalpejskiej . Jednakże ofensywa Synów Wilczycy została rychło zatrzymana przez Hannibala. W pierwszej bitwie Rzymianie ponieśli klęskę w stylu Jeziora Trazymeńskiego i musieli pogodzić się z następna porażką z wojskami Kartaginy maszerującymi wytrwale na południe .W tej trudnej sytuacji Rzymianie ściągnęli z Lukanii armię która spacyfikowała to butne plemię i zdecydowali się odważnie na trzecią konfrontacje niedaleko Rzymu w Preneste . Niespodziewanie doszło do bitwy , która rozstrzgnęła losy wojny. Armia punicka doznała klęski i co najgorsze straciła swojego wodza . W tej sytuacji Kartagina złożyła broń.

W rewanżowej partii poprowadziłem Hannibala na podbój słonecznej Italii . Spacyfikował on dolinę Padu a potem wtragnął do Etrurii , która rychło przeszła na jego stronę.
Z Samnium nie poszło tak łatwo ale dzieki zwycięskim bitwom Hannibal zajął i tę prowincję .
Przewaga w liczbie prowincji będących pod kontrolą Nowego Miasta nad liczbą prowincji Wiecznego Miasta wymuszała na Rzymie konieczność rzucania kolejnych armii przeciwko Hannnibalowi .
Ten jednak wygrywał szczęśliwie bitwę za bitwą . Na jego stronę przeszła Kapua.
Rzymianie poostanowili ją odbić i jednocześnie wysłali armię do Hiszpanii . Tam jednak Hazdrubal w generalnej bitwie pokonał wojska inwazyjne i zapewnił do końca gry bezpieczeństwo tej prowincji.

Rzymianie uporali się co prawda z sojusznikami Hanibala Lukanami ale ten w pogoni za nimi zapędził się prawie na kraniec półwyspu wzceśniej odblokowując Kapuę .
Postępy Kartagińczyków zatrzymał Fabiusz Maximus ,do którego należało odnieść się z respektem .

Hannibal zaatakował dopiero po wyborach konsularnych.Jego działania spotakały się jednak z potężną kontrakcją . Rzymianie rozstawili zręcznie swoje siły na terenie półwyspu w taki sposób ,żeby umniemożliwić Hannibalowi odwrót w razie gdyby przegrał bitwę.
Jednocześnie w ramach wielkiej kampanii (karta) okrążyli wodza Kartagińczyków .

Sytuacja stała się wręcz dramatyczna w momencie gdy Hannibalowi nie udało się przechwycić słabszej z okrążających go armii .

W tej sytuacji doszło do decydującej bitwy tej wojny .

Naprzeciw Hannibala stanął najlepszy rzymski wódz Scypion .Podczas bitwy Rzymianie dyspionowalli maksymalną dopuszczalną liczba kart z lekką przewagą nad Kartaginą. Karta na kartę , ataki i kontrataki , Rzymianie byli bliscy rozbicia wroga, zabrakło im jedej karty do przełamania Hannibala w centrum, zaś kolejne odwetowe uderzenie Hnnibala na prawej flance nie zostało zatrzymane...

Na jeden etap przed końcem gry sytuacja Rzymu stałą się rozpaczliwa. Rzymianie w wyniku kilku przegranych bitew ponieśli wielkie straty . Ostatnia bitwa spowodowała konieczność usunięcia 7 żetonów kontroli politycznej i nie byli w stanie odwrócić losów wojny.
Tym bardziej ,że na stronę Kartaginy przeszły Syrakuzy( zagranie karty). Gdyby jednak Hannibal poległ ,strony czekała pasjonująca końcówka , której wyniku nie sposób przewidzieć ."
Ostatnio zmieniony 29 gru 2007, 21:56 przez strategos Formion, łącznie zmieniany 4 razy.
"O wojnie" :
"... aby uczynić z niej grę , jednego już teraz tylko potrzeba czynnika , którego wojnie z pewnością nie brak : czynnikiem tym jest przypadek "

Carl von Clausewitz
Awatar użytkownika
strategos Formion
Posty: 191
Rejestracja: 17 lip 2004, 01:10
Lokalizacja: Łódź

Post autor: strategos Formion »

Nareszczie mam tę grę. To najpiękniejsza gra strategiczna w mojej kolekcji . :D

Jako Strategiczny Wąż Kusiciel ropocząłem akcję "promującą" w moim domu Hannibala już dawno.
Końcowa faza była jednak trudna.
Ja zrelaksowany na urlopie , Żona zmęczona po pracy.
Jako przewidujący strateg uwzględniłem oczywiście tę sytuację w moich dalekosiężnych planach.
Duszyczka została złowiona wcześniej a stosowny cyrografik podpisany PRZED wyjściem Żony do pracy.
W decydującym momencie kiedy Żona wahała się czy obowiązuje ją starorzymska zasada pacta sunt servanda, estetyka rozstawionej przeze mnie przezornie gry okazała się decydującym argumentem.

*Wybór strony konfliktu

Żona ma własną strategię wybierania kim chce grac w gry historyczne. Jest ona intuicyjnie słuszna . :) Decyduje się na ogol grać stroną , która wygrała w rzeczywistości .
Tak stałem się Hannibalem.

*Nie szalejemy

Z żalem zrezygnowaliśmy z oryginalnych kostek do gry . Specjalna kostka "kartagińska" okazała się zbyt mózgożerna na tę porę dnia/nocy. :wink:
Do gry postanowiliśmy użyć kostek o intensywnych kolorach: niebieskim i czerwonym korespondujących piękne ze znacznikami kontroli .

*Krótkie wyjaśnienie o co chodzi w grze

Miałem ułatwione zadanie bo Żona grała w Sukcesorów .Wlasciwie jedyny problem , który niepokoił moją Partnerkę to konwersja pól z wrogimi znacznikami , inaczej rozwiązywany w grze o następcach Wielkiego Aleksandra.
Narzekania w stylu : nie rozumiem zupełnie o co chodzi z tymi kartami nie potraktowałem poważnie wskazując na odpowiedni fragment ślicznie przetłumaczonej instrukcji - dzieła Miszelki i Valdemorta .

*Słonie zostały rzucone!

Zanim jednak ruszyły w kierunku Italii wysłannicy z Nowego Miasta uświadomili Galom Cisalpińskim, że Kartagina stworzy w najbliższym czasie Strefie Dobrobytu w Italii i w nowej Unii Śródziemnomorza jest miejsce dla Galów .
( Wspołczesny Gall Sarkozy jest zabawny ze swoimi aspiracjami do oryginalności :lol: )
Rzym odpowiedział rozpoczęciem brutalnej akcji pacyfikującej ,drogie memu sercu Bruttium -przewidziane jako ośrodek hotelowy dla kartagińskiej armii (wcześniej pojawiła się moja delikatna sugestia ,w związku z typowym pytaniem: co ja mam teraz właściwie tymi Rzymianami robić ?)

*Gdzie są moje żetony politycznej kontroli ??

Ano właśnie ! Dziwna sprawa, jeszcze nie rozpoczęliśmy ,na dobre, gry a już musiałem przekonywać :wink: Żonę, że nad Kartaginą panują poniekąd Kartagińczycy .
Krótkie śledztwo wykazało ,iż zaskakujące zmiany na mapie politycznej są dziełem Małego, Szybkobiegacza ,sprytnie wykorzystującego pertraktacje hamletyzujących rodziców do swoich zacnych, poznawczo-eksperymentalnych, celów .
Od wymierzenia "kary" oczywiście odstąpiono .


*Tragedia w Alpach

Wichura ,błyskawice , lawiny kamieni i błota, obsuniecie się niepewnych górskich ścieżek...
Moja armia przegrała pierwszą bitwę tym razem z okrutnym Duchem Gór . Jeszcze słychać, hen w górach ,jego przerażający ,dudniący śmiech .
Jest on tendencyjnie prorzymski .

*O zgubnym uroku Italii

No tak. Błyskotliwe dochodzenia ,gadu gadu , rozpacz po stracie tak wielu dzielnych mężów itd a ja zapomniałem odłączyć od Hannibala Magona.
Tego Magona , którego chciałem wykorzystać do misji dostarczenia posiłków.
Zona zadawala się nie doceniać wagi strat poniesionych na przełęczach alpejskich i nie wiedziała jeszcze jakie kłopoty ma Kartagina w przesyłaniu posiłków genialnemu wodzowi do Italii.

*Twardy opór w Bruttium

Z niepokojem spojrzałem na Żone, plansze i zegarek .( nie, nie jestem trzyocznym , kameleonem :wink: )
Ile jeszcze tur zagramy jeśli moi dzielni sojusznicy będą cały czas zadawać takie straty Rzymianom ?
Przez siedem rund biuletyny wojenne podawały niezmiennie komunikat : "Bruttium broni się nadal" .W końcu jednak na czerwonej kości pojawiła się szóstka zamykająca ten heroiczny epizod .


* Manewr Cosański

Hannibal skierował swe uszczuplone siły właśnie do Cosy .
.Rzymianie dziwili się czego Wielki Wódz szuka w tej nieatrakcyjnej malej miejscowości , która czasy etruskiej prosperity miała dawno za sobą?
Podupadła czy nie ,Cosa miała port gdzie przybyli wkrótce, tańczący flamenco ,balearscy procarze ,z dużymi procami.


*Sensacyjne zwycięstwo Flamiuniusza

Chyba zabawy portowe trwały jednak za długo .Rzymianka żądna pierwszej konfrontacji bitewnej ( jak te karty bitewne w końcu działają czy to może taka minigra w karcianą wojnę ?) ruszyła śmiało do Cosy .
Jej dowódca na sztandarach miał napisane " Jezioro Trazymeńskie : to Się nigdy nie wydarzy !".
Wyjaśniłem Żonie zasady rozgrywania bitew i z dziwnym spokojem rozsiadłem się wygodnie w fotelu . Kart bitewnych miałem nieco mniej ale przecież mój Wódz to Geniusz.
Armie G(i)eniusza skosili jednak elegancko Rzymianie.

W tym krytycznym momencie Żona oznajmiła z rozbrajającym uśmiechem , że gra wreszcie zaczyna jej sie podobać i możemy jeszcze godzinkę pograć.
Uff....


*Galijskie lizanie ran

Na szczęście dla mnie zwycięstwo w bitwie Rzymianie odnieśli uzywając karty Probe a to oznaczało mniejsze straty dla uciekającej przegranej armii.
Jak to dobrze ze przyjaźń kartaginsko-galijska przetrwała te Próbę Czasu.
Może dlatego ,że Żona nie dysponowała kartami strategicznymi zdolnymi do aktywacji wodza w celu dobicia Hannibala .

Nastąpiła pauza operacyjna, podczas której odbudowywałem armie zaciągami Galów.

* Triumf FBA ( Fenickiego Biura Antyrzymskiego)

Żona, nie mogąc pogodzić się z prokartagińską postawą Galów zdecydowała się użyć karty „dezercje” .
Kiedy jednak okazało się ze nasi agenci FBA bez trudu aresztowali podżegaczy ,w blasku pochodni i w obecności zaproszonych uprzednio kronikarzy wojennych, a podobne pożałowania godne antykartaginskie działania ,z przyczyn formalnych ,nie są tym razem możliwe w innych moich armiach, zaskoczona nieco Żona uznała ze doszło do nieporozumienia i postanowiła użyć cennej karty w inny sposób .

( Dobra rada : z debiutująca żona zawsze zgadzajcie się na to , że doszło do nieporozumienia :) )

*Rzymska Profilaktyka

Zona na wszelki wypadek intrygowała w kartagińskim senacie i uzyskała zapewnienie ze żadne posiłki z Afryki nie przybędą , na razie ,na pomoc Hannibalowi.


*Operacja Samnicka

Wykorzystując przymusowa bierność przeciwnika wynikająca z trudności w aktywacji wodzów. Hannibal ruszył w głąb Italii zajmując metodycznie miasta w Samnium .
Rzymianie uświadamiali mieszkańcom okolic Marsylii ,ze imperializm kartagiński jest gorszą odmianą rzymskiego .
Północna Hiszpania nie dala się nabrać na te banialuki wiedząc jak słodka jest kartaginska niewola i zgłosiła ochoczo akces do Unii Śródziemnomorza

* Samnium nie oddamy . Doprawdy ?

Żonę zaniepokoiły poczynania Kartagińczyków na świętej ziemi italskiej ,i to do tego stopnia że postanowiła rewindykować Arminium przy pomocy nienadzwyczajnie silnej armii dowodzonej przez przeciętnie uzdolnionego wodza Varrona.
Ta Hybris została srogo ukarana .

*Pierwsza bitwa pod Arminium - namiastka Kann

Najkrótszy komentarz Hannibala do tej bitwy brzmiał : przyszedłem, zobaczyłem ,okrążyłem.
Rzymska armia została rozwiązana w wyniku chwilowego, acz dojmującego braku chętnych do zaszczytnej służby wojskowej

* Okres zamętu

Rzymianie nie mogąc pokonać wroga militarnie zaczeli knuć i knuć.
Wschodnia Numidia zbuntowała się przeciw Kartaginie.
Zupełnie nie rozumiem tych Numidów :o .
No bo bunty na wyspach pod tymczasową rzymską administracją takich jak Sycylia , Sardynia czy Korsyka były oczywiście uzasadnione.

*Inwazja

Żona zniecierpliwiona przymusowa bezczynnością w Italii (zdolności wojskowe Hannibala zaczęły budzić w niej respekt )powiedziała: basta !

Koniec z kunktatorstwem, wracamy do gry operacyjnej .

Wysłała ,w związku z tą nową doktryną wojenną, armie Nerona na podbój Afryki .
Wybrała wariant znany z DWS: przez Algierie do Tunezji.

Niestety Hannon nie mógł udać się na zagrożony Zachodnio Numidyjski TDW bo cenne karty aktywacyjne zostały zużyte w Italii do rekrutacji sympatyzujących z Kartaginą Samnitow. Musiałem tak grać bo nie mogłem przerzucić , na razie, żadnych posiłków dla Hannibala z Afryki czy Hiszpanii.

* Druga Bitwa pod Arminium .Prawdziwe Kanny. Oddajecie wreszcie zagrabione Samnium ? A kuku ! :)

Wybór Marcelusa na konsula wywolał wzrost nastrojów wojowniczych w Wiecznym Mieście .
Nowa wielka armia, ufna w sile oręża i talenty wodza, usiłowała w ramach malej kampanii we współpracy z kunktatorem Fabiuszem zaskoczyć Hannibala w Apeninach.
Kartagińczyk wykorzystując fatalne warunki pogodowe wymknął się podczas burzy z zastawianych sideł do szczęśliwego dla niego Arminium.
Doszło do gigantycznego starcia .
Bitwa to była okrutna .

Zaczęło się od aktu bezczelnego szpiegostwa .
Musiałem ujawnić połowę kart bitewnych.

Nawet w tak trudnych momentach nie należy tracić zimnej krwi .

Moim bystrym strategicznym okiem ujrzałem , że kochana Amazonka żądna mojej ( ?) krwi , po wyłożeniu tych zdradzonych kart na stół lekko pobladła i jakby straciła pewność siebie. Pomyślałem, że wiem już jak rozegrać te bitwę . :)

Hannibal zakończył ja we właściwym mu stylu podwójnym okrążeniem.
Zona rzuciła kością na straty w pościgu.
Wysokie 5 z modem plus 2 na czerwonej kości oznaczało całkowite unicestwienie rzymskich legionów.

*Co zrobić z tak pięknie wywalczonym zwycięstwem ?

Miałem znakomite karty :zdrada Tarentu , Syrakuzy w sojuszu z Kartagina, Capua kartagińska .
I co z tego, skoro armia Hannibala osłabiona w wyniku strat wojennych i wycieńczona epidemiami była zbyt oddalona od miejsc zapewniających te korzyści ?
Silne karty musaiły wiec być poświecone na zaciągi w przyjaznej prowincji czyli Samnium.(Prawdziwa "niewola samnicka" :wink: )

*Scypion nieslusznie zwany Afrykanskim nadchodzi

Armie rzymskie odrastały niczym głowy hydry . Do tego nąstąpiło to co nieuniknione w tej grze : pojawienie się po stronie Rzymu wielkiego talentu z niebagatelna ilością wojska. Czyli Scypion Samnicki i jego armia akcji.
Wiedziałem ,że nie jest dobrze.
Kiedy przeciwnik ma wielu wodzów, w tym jednego świetnego i kartę kampanii może być naprawdę żle.

* Trzecia Bitwa pod Arminium czyli Finał Kalejdoskopu Samnickiego.

Najpierw zostałem wymanewrowany z powrotem do ...Arminium .
W znajdującej się za miedzą Galii czekały na mnie posiłki .Odrobina choroby morowej rzucona na Rzymian zapewniła na jakiś czas poprawę mojego nastroju :twisted:

Potem pokazałem Żonie na przykładzie mojej armii jak można ,przy pomocy karty kampanii , wsadzić wroga do saka.

( Dobra rada : kiedy żona debiutuje w daną grę takie wskazówki są naturalne i dobrze prognozują na przyszłość , nie maja tez nic wspólnego z rozdwojeniem jaźni :) )

Paulus do Mutiny a Scypion do frontalnego ataku na Hannibala w Arminium.
Podczas przemarszu Paulusa do Mutiny Hannibal spróbował przechwycenia. I cholera się nie udało.

Sieć zastawiona ,droga odwrotu przez Falerie ,w wypadku przegranej, okupiona będzie koszmarnymi stratami.

Bitwa: Scypion 16 kart bitewnych , Hannibal 10 kart bitewnych .Słoni już nie ma :cry: .

Spoglądam w karty: migają mi rezerwy ,to dobrze że są . Zanim dokładnie orientuje się w swoich zasobach Rzymianka zagrywa trochę nerwowo kartę Probe .
Może to pokerowa zagrywka ?
Ma tych kart tak dużo ze nimi gra ale właściwie to ma ich trochę mniej niż innych ?
Jeśli jednak chodzi o pozbawienie mnie karty „Probe „ , która ma dla Hannibala specjalne znaczenie (raz w bitwie działa podobnie jak rezerwa) ?
No ale mój wódz ma zbyt duże szanse na przejęcie inicjatywy aby na początku bitwy tak "ustawiać grę" przeciw niemu.

Założyłem te pierwszą ewentualność . Okazało się ze słusznie.
Walczyliśmy zaciekle .
Ilekroć przejąłem inicjatywę grałem Probe.
W końcu doczekałem się ,że moje ataki ta karta zaczęły być stopowane rezerwami.
I tak karta po karcie doszło do finału . Nie znalazłem w ostatnim moim zagraniu odpowiedzi na kartę Żony.
Okazało się jednak że gdybym miał jeszcze jedną kartę Probe wygrałbym mimo wszystko bitwę !

No ale nie wygrałem . Straty w pościgu wyeliminowały moją całą armię.
Uciekający Hannibal znalazł swój kres w nurtach rzeki Arno.
Tak więc :

*Trzecia Bitwa pod Arminium -prawdziwa Zama i koniec marzeń o Unii Śródziemnomorza

Kapitulieren ? Ja , naturlich.

Przegrałem , ale w nagrodę za piękna grę dostałem slodki pocałunek i zapewnienie ze Hannibal będzie na Manhattanie na razie Numerem 1 w zmaganiach na planszy. :D
I o to w końcu chodziło !
:D :!:
"O wojnie" :
"... aby uczynić z niej grę , jednego już teraz tylko potrzeba czynnika , którego wojnie z pewnością nie brak : czynnikiem tym jest przypadek "

Carl von Clausewitz
Awatar użytkownika
Andy
Posty: 5130
Rejestracja: 24 kwie 2005, 18:32
Lokalizacja: Piastów
Has thanked: 77 times
Been thanked: 192 times

Post autor: Andy »

Łza mi się w oku zakręciła na wspomnienie pewnej bitwy w przestworzach I wojny światowej, kiedy to debiutująca w Wings of War Pani "Red Baronessa" Strategosowa w pierwszym ataku posłała mój samolot w płomieniach do ziemi! :shock: To Wielka Wojowniczka i prawdziwy skarb w rodzinie! :D

Zaś Jej Małżonek potwierdza sławę Mistrza Świata AAR-ów! :)
Awatar użytkownika
Mały brzydki pędrak
Posty: 984
Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 11 times

Post autor: Mały brzydki pędrak »

strategos Formion pisze:Trzecia Bitwa pod Arminium -prawdziwa Zama i koniec marzeń o Unii Śródziemnomorza
Wspaniale to co napisales. A pamietasz Jarku jak gralismy na Manhattanie. Pamietam, ze wyladowalem wtedy Hannibalem i Mago na Sycylii. Efekt byl calkiem dobry. Trase alpejska pokonal duzo pozniej Hasdrubal. W kurortach galijskich juz nikt nie czekal na wyzolencza armie spod znaku slonia.
Awatar użytkownika
strategos Formion
Posty: 191
Rejestracja: 17 lip 2004, 01:10
Lokalizacja: Łódź

Post autor: strategos Formion »

Andrzeju i Krzysiu - dzięki za miłe słowa :D wszystko pamiętam i cieszę się ,że nie tylko ja !
Serdecznie Was pozdrawiamy ! :)
"O wojnie" :
"... aby uczynić z niej grę , jednego już teraz tylko potrzeba czynnika , którego wojnie z pewnością nie brak : czynnikiem tym jest przypadek "

Carl von Clausewitz
Awatar użytkownika
Comandante
Posty: 572
Rejestracja: 21 lip 2004, 15:49
Has thanked: 6 times
Been thanked: 22 times

Post autor: Comandante »

Mały brzydki pędrak pisze: wyladowalem wtedy Hannibalem i Mago na Sycylii. Efekt byl calkiem dobry.
Ryzykowales wtedy szpetnie. Caly transport mogl sie spotkac z Neptunem. Ale tak to jest, ze dowodcy, ktorzy nie wiedza, ze czegos sie nie da zrobic, po prostu to robia ;)
Awatar użytkownika
strategos Formion
Posty: 191
Rejestracja: 17 lip 2004, 01:10
Lokalizacja: Łódź

Post autor: strategos Formion »

Jeszcze Darth powinien dołączyć tu ze swoimi wspomnieniami z tej sympatycznej sesjii . :)
"O wojnie" :
"... aby uczynić z niej grę , jednego już teraz tylko potrzeba czynnika , którego wojnie z pewnością nie brak : czynnikiem tym jest przypadek "

Carl von Clausewitz
Awatar użytkownika
Mały brzydki pędrak
Posty: 984
Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 11 times

Post autor: Mały brzydki pędrak »

Comandante pisze:Ryzykowales wtedy szpetnie. Caly transport mogl sie spotkac z Neptunem. Ale tak to jest, ze dowodcy, ktorzy nie wiedza, ze czegos sie nie da zrobic, po prostu to robia ;)
Racja ryzykowna sprawa. Ale cos mi swita w glowie, ze mialem bonusy za sojusz z Macedonia i Syrakuzami. Zdaje sie, ze Mago ladowal nieco wczesniej i tez mial jakas wlasnosc spacjalna, ulatwiajaca mu podroze morskie.
Awatar użytkownika
Wilk
Posty: 683
Rejestracja: 19 cze 2007, 15:21
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Wilk »

Mały brzydki pędrak pisze:
Racja ryzykowna sprawa. Ale cos mi swita w glowie, ze mialem bonusy za sojusz z Macedonia i Syrakuzami. Zdaje sie, ze Mago ladowal nieco wczesniej i tez mial jakas wlasnosc spacjalna, ulatwiajaca mu podroze morskie.
Tak, Mago ma -1 do Naval Combat, te sojusze to kolejne -2, jak sie jakos w miare porty dobierze, to calkiem bezbolesnie sie laduje, ja tak zrobilem w swojej poprzedniej rozgrywce. Nie wiem, czy czegos nie pomylilem, ale zdaje sie na "jedynce" wracalbym do domu, a kazdy inny wynik oznaczalby powodzenie desantu - o ile dobrze pamietam, w ogole nie ryzykowalem wtedy spotkania z Neptunem. ;)
Awatar użytkownika
Comandante
Posty: 572
Rejestracja: 21 lip 2004, 15:49
Has thanked: 6 times
Been thanked: 22 times

Post autor: Comandante »

No jesli byl sojusz z Syrakuzami i wojna macedonska, to rzeczywiscie, mozna plynac bezpiecznie. To zagrozenie jest zreszta jednym z powodow dla ktorego rzymianin chce przede wszystkim pobic niezalezne plemiona.
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: jax »

startegosie,
Genialny raport, gratuluje.
W piatek gralem w Hannibala z Wilkiem, jestem nadzwyczaj zadowolony i tez chcialem cos skrobnac, ale obawiam sie, ze czasu nie starcza a uplyw dni zaciera w pamieci szczegoly.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
Wilk
Posty: 683
Rejestracja: 19 cze 2007, 15:21
Lokalizacja: Wawa

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: Wilk »

Owszem, jest to jeden z najlepszych AARow, jakie czytalem.
Ja rowniez jestem bardzo zadowolony z tamtej rozgrywki, i bardzo Ci, jax, za nia dziekuje. :D
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: jax »

Wybaczcie slabej pamieci starego kartaginskiego kronikarza. Zostawiam wam takie oto swiadectwo drugiej wojny punickiej.

Do wojny stanely potegi Rzymu (dasilwa) i Kartaginy (jax).

Pierwszy rok konfliktu uplynal dosc spokojnie. Obie potegi zbroily sie i rozszerzaly swe wplywy, tam gdzie to bylo mozliwe.

Drugi rok okazal sie juz krwawy. Hannibal po wykonaniu forsownego marszu z Saguntum, wynajal przewodnikow do przejscia przez Alpy i nawet opanowal cala Etrurie wygłaszajac swoja słynną przemowe: "I have come into Italy not to fight Italians...". Rzym nie mógł zdzierzyc, ze jego arcywrog jest u bram Wiecznego Miasta i rzucił wyzwanie armii Hannibala. Nowy konsul Marcellus zaatakowal pod Faesulae, odnoszac zywciestwo przy pewnej przewadze sil. Widzac swoja przewage ponowil atak pod Pisae i ponownie odniosl swietne zwyciestwo. Hannibal podczas odwrotu stracil cala swoja armie i sam polegl. Oj, bardzo niedobrze zaczela sie ta wojna dla panstwa kartaginskiego...

Trzeci rok byl rownie krwawy i obfitowal w jeszcze bardziej dramatyczne zdarzenia. Kartaginczycy zaczeli odbudowywac powoli armie w Europie, w Hispanii pod przywodztwem Hasdrubala, ale glowny teatr dzialan przeniosl sie na Morze Srodziemne, Sycylie i sama Kartagine. Najpierw wypad na Sycylie z Kartaginy wykonala armia pod dowodztwem Mago. Dzielnie zniosla sztormy i nawet odniosla zwyciestwo nad gnusniejaca od poczatku wojny rzymska armia na Sycylii. Jednak kontratak Rzymian byl bezlitosny - zwyciestwo Rzymu w kolejnej bitwie na Sycylii doprowadzilo do zniszczenia armii Mago, ktory nie mial drogi odwrotu. Oj, bardzo kosztowna miala to sie okazac wycieczka...
Bowiem konsul w Rzymie widzac miasto Kartagina obsadzone dwoma ledwie oddzialami, postanowil atakiem w samo serce panstwa kartaginskiego zakonczyc wojne (raz zawrocila go pogoda, ale z uporem godnym lepszej sprawy ponowil desant w Kartaginie). Jak sie okazalo w szeregach dzielnych kartaginczykow zagniezdzil sie zdrajca, ktory otworzyl w nocy bramy do miasta (i w ten sposob Rzym uzbieral 2 siege pointy a przy probie zdobycia trzeciego - rozstrzygajacego - zabraklo jednego oczka na kostce...). Gdyby nie to jedno oczko - tzn. siekiera wbita w plecy zdrajcy, gdy ten otwieral jedna z ostatnich bram miasta - Kartagina bylaby zdobyta i zrownana ziemia a wojna zakonczona. Bogowie, ktorzy, jak wiadomo, sprzyjaja dzielniejszym, chcieli jednak inaczej..
Na pomoc obleganemu w Kartaginie Hanno pospieszyl z Hispanii Gisgo ze swoja skromna armia. Armia byla skromna, ale w polaczeniu z silami obleganymi w miescie zdolala pokonac armie rzymska i dokonac jej eksterminacji.
Uff..bylo BARDZO blisko, ale niebezpieczenstwo zostalo zazegnane.

Czwarty i piaty rok umykaja nieco mej pamieci, bowiem byl to okres po czesci bitew, po czesci wzajemnego szachowania sie i rywalizacji o wplywy w poszczegolnych prowincjach. Dosc wspomniec, ze armie rzymskie w centrum Italii i na Sycylii byly bezczynne a ta na polnocy wykazywala pewna aktywnosc w obliczu zblizajacej sie do granic Galii Cisalpinii (juz opanowanej przez Rzymian) armii Hasdrubala. Kartagina przewazala w ilosci posiadanych prowincji i myslala o dalszych podbojach droga morska, ale warunki na morzu nie byly specjalnie sprzyjajace (mimo sojuszu z Macedonia) a poza tym potyczki ladowe wyczerpywaly jej mozliwosci operacyjne (czyt. karty z ruchem morskim).
Kartagina juz oczekiwala Scypiona Africanusa, ktory, jak donosili szpiedzy, mialby sie jakoby pojawic w porcie Dertosa w Hispanii wraz ze swoja armia. Wobec tego w sasiedniej Azaili zasadzil sie na niego Gisgo z potezna sila.

W szostym roku wojny pojawila sie armia Scypiona. Ale nie w Hispanii, lecz w polnocnej Italii. Scypion Afrykański energicznie przystapil do dzialania. Najpierw wykonal desant na Sardynie i Korsyke pomagajac pozyskac te dwie wyspy pod rzymskie panowanie a nastepnie wyladowal w Zachodniej Numidii. Na spotkanie mu z Kartaginy wyruszyl Hanno. Scypion knul i spiskowal ile wlezie. Nie dosc, ze zbuntowal Zachodnia Numidie, to jeszcze smial odniesc upokarzajace dla Kartaginy zwyciestwa w Numidii: pod Saldae (to bylo jeszcze do wygrania przez Kartagine, gdyby Hanno NIE ZAPOMNIAL, ze ma w odwodzie kawalerie Marharbala - a Scypion nie mial drogi ucieczki..) i Cirta. W koncu Scypion eksterminowal calkowicie armie Hanno pod numidyjskim Thevestis.
Rozpaczliwe wiesci o zagrozeniu ojczyzny docieraly do Gisgo stacjonujacego z 10 jednostkami w Hispanii. Ale przesladowal go pech: zaraza, potem flota rzymska ktora go zawrocila do Hispanii, gdy chcial plynac na pomoc do Afryki i wreszcie brak mozliwosci operacyjnych. Sytuacja na koniec szostego roku wojny wygladala dla Kartaginy dramatycznie: w Afryce nie bylo ANI JEDNEJ karatginskiej jednostki ani wodza. Na innych frontach bylo stabilnie (Hasdrubal patrzyl w oczy polnocnej armii rzymskiej a rzymskie armie w centrum Italii i na Sycylii nie przejawialy aktywnosci), ale nie bylo to zadna pociecha.

Siodmy rok wojny (i kilka miesiecy osmego) poczatkowo znow nie wygladal ciekawie dla Kartaginy. Scypion zdazyl juz opanowac obie Numidie a Kartagina goraczkowo zbierala swe sily w stolicy. Wyladowal tam tez w koncu Gisgo z Hispanii. Dla odciagniecia uwagi zaktywowal sie Hasdrubal wkraczajac do Ligurii. Atak na niego rzymskiego konsula zakonczyl sie fiaskiem. Kartagina w koncu postanowila zdecydowanie uderzyc aby zlamac mit niezywciezonego znienawidzonego Scypiona. Uderzenie wykonal Hanno z potezna armia 10 jednostek. Sily Scypiona byly juz mocno przetrzebione, ale wciaz grozne, tym bardziej ze mial numidyjskich sojusznikow.
Bitwa byla legendarna i przeszla do historii. Byla ona juz przez Kartaginczykow niemal przegrana - Kartagina uderzyla na poczatku na skrzydle i Scypion musi od razu rzucic rezerwy. Aha... No tak, ale Scypion przejal inicjatywe i uderzyl sam na skrzydle. Kartagina nie ma karty, rzuca rezerwy. Scypion ponawia. Znow rezerwy Kartaginy. Scypion ponawia. Trzecie rezerwy! Cud! Hanno udaje sie przejac inicjatywe! Atak na skrzydle. Hannibal odpowiada ostatnia karta skrzydla. Nie udaje mu sie przejac inicjatywy!! Cud! Hanno wykonuje ostatni atak i... wygrywa przegrana bitwe. Coz to byla za boj.. Pelna rehabilitacja po wczesniejszych przegranych w Numidii.
Scypion z niedobitkami wycofuje sie do portu Tacapae. Hanno starannie przygotowuje sie do ostatniego konczacego ataku. Na strone Kartaginy przeciagnieta zostaje Zachodnia Numidia i ostateczna bitwa ze Scypionem pod Tacapae konczy sie calkowita eksterminacja Scypiona i jego sil (nie mial juz gdzie uciekac). A wiec Afryka wreszcie wolna od rzymskiego buta!
W tym momencie zawarto rozejm (skonczyl sie czas).

=====

Sytuacje strategiczna na moment zakonczenia oceniam jako wyrownana ze wskazaniem na Rzym. Wprawdzie Kartagina ma o 4 prowincje mniej, ale odzyskanie Wschodniej Numidii byloby tylko kwestia czasu (w koncu Scypion juz nie zyl) a raczej rzymska armia nie probowalaby tam ladowac wobec 8-jednostkowej armii Hanno w Afryce. A do remisu w prowincjach doprowadziloby odzyskanie przez Kartagine jeszcze tylko Sardynii i Korsyki. Bylo tam kilka pol bez wplywow a i o konwersje istniejacych mozna by powalczyc.
Tym co przemawialo na niekorzysc Kartaginy to jej zupelnie odsloniete (bez zadnych CUs) posiadlosci w Hispanii (trzymane przez Kartagine pewnie od poczatku wojny) stanowiace niezly cel do desantu rzymskiego z centrum Italii lub Sycylii. Na polnocy sprawa tez sie nie przedstawiala dobrze dla Kartaginy - wobec armii Hasdrubala w Ligurii stala silniejsza armia a Hasdrubal nie mial miejsca na ucieczke. Rzymski konsul po pokonaniu Hasdrubala planowal marsz w kierunku Hispanii. Tak wiec wszystko bylo jeszcze mozliwe - nalezy zakladac ze teatr dzialan przenioslby sie do spokojnej nadzwyczaj, jak dotad, Hispanii i tam (oraz na Sardynii i Korsyce) lezalby klucz do zwyciestwa. Desant Kartaginy w Italii bylby raczej wykluczony, no chyba ze idealnie podeszlyby karty Kartaginie w dziewiatym ostatnim roku gry. Desant Kartaginy z Afryki raczej wyladowalby w slad za desantem rzymskiem, gdziekolwiek by on nastapil.

Szkoda, ze nie udalo sie zakonczyc partii. Naprawde jestem ciekaw jakie byloby ostateczne rozstrzygniecie.
Ostatnio zmieniony 14 sty 2008, 13:27 przez jax, łącznie zmieniany 1 raz.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
melee
Posty: 4341
Rejestracja: 28 cze 2007, 20:20
Lokalizacja: Warszawa / CK
Been thanked: 2 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: melee »

jax pisze:Na pomoc obleganemu w Kartaginie Hanno pospieszyl z Hispanii Gisgo ze swoja skromna armia. Armia byla skromna, ale w polaczeniu z silami obleganymi w miescie zdolala pokonac armie rzymska i dokonac jej eksterminacji.
Jeszcze nie doczytałem do końca, ale tu widzę mały problem - jeśli miasto było oblegane, to Gisgo nie mógł się chyba połączyć z armią wewnątrz miasta? Nie mam przed sobą teraz instrukcji, ale tak to chyba wygląda :wink:
Awatar użytkownika
dasilwa
Posty: 1128
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:33
Lokalizacja: Stolica
Been thanked: 1 time

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: dasilwa »

Fajna relacja, choć momentami stronnicza :P
Kartagińczykom wyraźnie sprzyjali bogowie. Tyle cudów na raz nie widziałem nigdy :)

Ja także żałuje że nie dokończyliśmy partii. Gra sprawiła mi ogromną przyjemność i nawet nie czułem upływu czasu. W grze mogło się jeszcze wszystko zdarzyć. Myślę jednak że szala zwycięstwa przechylała się na korzyść Rzymu. Kartagina musiała zrobić porządki w Numidii po Scypionie, Hiszpania była bez żadnego CU's, a desant Gisgo z Kartaginy do Hiszpanii był już bardzo utrudniony po tym jak Kartagina straciła wpływy w Macedonii....

Bardzo chętnie zagram jeszcze kiedyś.
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: jax »

melee pisze:Jeszcze nie doczytałem do końca, ale tu widzę mały problem - jeśli miasto było oblegane, to Gisgo nie mógł się chyba połączyć z armią wewnątrz miasta? Nie mam przed sobą teraz instrukcji, ale tak to chyba wygląda :wink:
Jesli bitwa jest na zewnatrz oblezonego miasta, to liczy sie do niej rowniez sily wewnatrz oblezonego miasta (vide instrukcja).
dasilwa pisze:Myślę jednak że szala zwycięstwa przechylała się na korzyść Rzymu. Kartagina musiała zrobić porządki w Numidii po Scypionie, Hiszpania była bez żadnego CU's, a desant Gisgo z Kartaginy do Hiszpanii był już bardzo utrudniony po tym jak Kartagina straciła wpływy w Macedonii....
Zgadzam sie ze Rzym mial nieco lepsza sytuacje na moment przerwania.
Co do kontrdesantu Gisgo w Hiszpanii, to wykorzystalbym porty Carthage i New Carthage (laczny modyfiakotr portowy -4), wiec nie byloby tak zle.. :)
dasilwa pisze:Bardzo chętnie zagram jeszcze kiedyś.
Ja rowniez.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
melee
Posty: 4341
Rejestracja: 28 cze 2007, 20:20
Lokalizacja: Warszawa / CK
Been thanked: 2 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: melee »

A faktycznie, już znalazłem opis w instrukcji. Ma to w sumie sens, jedni atakują od morza, drudzy wyskakują zza murów ;) Nie można jedynie wylądować od razu w środku miasta, tajne tunele nie mogły najwyraźniej pomieścić takiej ilości ludzi 8)
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: jax »

melee pisze:Nie można jedynie wylądować od razu w środku miasta
Tez mozna od razu w miescie. Ladujacy ma kilka opcji do wyboru - sa opisane w instrukcji.
Co innego gdy nadchodzi sie od strony ladu..
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Awatar użytkownika
melee
Posty: 4341
Rejestracja: 28 cze 2007, 20:20
Lokalizacja: Warszawa / CK
Been thanked: 2 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: melee »

serio można ze statku od razu do środka?
to ja jeszcze doczytam :oops:
Forever
Posty: 83
Rejestracja: 04 maja 2007, 11:25

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: Forever »

Witam

Jak do tej pory miałem okazję zagrać 3 razy (2 razy z Wilkiem i raz z Melee) gra generalnie bardzo sympatyczna ale strasznie denerwują mnie 2 kwestje

1. Wodzowie i ich śmierć wydaje mi sie co najmniej nielogiczne że bezpośrednio po śmierci wodza można wprowadzić go w DOWOLNYM miejscu na planszy (prowadzi to do pokusy zabijania wodzów dzięki czemu są oni "teleportowani")
2. Transport morski w tamtych czasach przetransportowanie tak wielkich armi nie było rzecza prostą i wydaje mi sie że autor zbyt uprościł tą sprawę

Po za tymi dwoma kwestiami gra jest naprawdę świetna i z czystym sumieniem mogę ją polecić

Ps. Jedno pytanie czy straty w pościgu liczy się od ilości jednostek biorących udział w bitwie czy tych które bitwę przeżyły ??
Awatar użytkownika
melee
Posty: 4341
Rejestracja: 28 cze 2007, 20:20
Lokalizacja: Warszawa / CK
Been thanked: 2 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: melee »

No właśnie, graliśmy wczoraj i szczególnie ta pierwsza kwestia trochę drażni. Naprawdę miałem pokusę zabicia jednego ze swoich generałów, aby zaraz pojawił sie w Hiszpani...

Co do pytania, to chodzi ci o retreat table? W takim wypadku (o ile znów czegoś nie pomyliłem) liczy się od ilości oddziałów rozpoczynających bitwę.
Awatar użytkownika
Comandante
Posty: 572
Rejestracja: 21 lip 2004, 15:49
Has thanked: 6 times
Been thanked: 22 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: Comandante »

Forever pisze:2. Transport morski w tamtych czasach przetransportowanie tak wielkich armi nie było rzecza prostą i wydaje mi sie że autor zbyt uprościł tą sprawę
Osmiele sie nie zgodzic :)
Transportowac mozna tylko karta "3" i tylko 5 jednostek. Jesli grasz inaczej, to nie jest to blad autora. 10 jednostek mozna przewiezc tylko karta kampanii (i tylko jedna grupe!).

Dzialania morskie sa w tej grze wyabstrahowane, to fakt. Mnie to akurat odpowiada, bo jestem szczur ladowy :)
Forever
Posty: 83
Rejestracja: 04 maja 2007, 11:25

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: Forever »

Gram właśnie tak jak piszesz ale jak na razie (3 gry) nie zdarzyła mi się taka gra żebym nie dostał choć jednej trójki na rękę a czasami mam ich kilka a to prowadzi do dostępności floty na każde żądanie
Choć jeszcze raz podkreślę że mimo tych dwóch wad gra BARDZO mi sie podoba
Awatar użytkownika
Comandante
Posty: 572
Rejestracja: 21 lip 2004, 15:49
Has thanked: 6 times
Been thanked: 22 times

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: Comandante »

Jesli mozesz plywac bezbolesnie, to co robi Twoj przeciwnik?
Forever
Posty: 83
Rejestracja: 04 maja 2007, 11:25

Re: Hannibal Rome vs Carthage

Post autor: Forever »

No właśnie niewiele bo na planszy zazwyczaj są 2-3 armie i obstawienie nimi całego wybrzeża jest dość trudne
ODPOWIEDZ