[Wrocław] Coolkon v3.0 2007

Relacje z pojedynczych gier, raporty z sesji oraz rozgrywki rpg na forum.
Awatar użytkownika
Magma
Posty: 1166
Rejestracja: 01 wrz 2004, 01:00
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

[Wrocław] Coolkon v3.0 2007

Post autor: Magma »

W związku z trudnościami i brakiem czasu Nataniela, tekst nie mógł się ukazać na stronie głównej gp.pl. Dlatego tak duże opóźnienie w jego zamieszczeniu. Jednak wydaję mi się, że warto napisać pre słów o Wrocławskim konwencie. Poniżej zamieszczam tekst :wink: Pozdrawiam :)


W dniach 2 – 4 marca 2007, odbył się we Wrocławiu, konwent miłośników gier i fantastyki CoolKon. Była to już trzecia edycja, w której wzięło udział 620 uczestników. Przyszedł czas na napisanie kilku słów o Wrocławskim konie, tym, którzy nie mogli na niego przybyć…
Na początek kilka słów o zmianie lokalizacji tegorocznego CoolKonu. Dwie poprzednie edycje odbywały się w mało atrakcyjnej okolicy, jeżeli chodzi o dotarcie jakimikolwiek środkami komunikacji miejskiej. W tym roku organizatorzy postanowili to zmienić. Konwent został zorganizowany praktycznie w centrum miasta (do samego rynku około 15 minut drogi spacerkiem). Sam dojazd z dworca PKP bądź PKS także nie stanowił większej trudności. W samym budynku szkoły było wystarczająco dużo miejsca, aby każdy mógł poczuć się swobodnie. Bufet działający 24 godziny na dobę, zapewnił niezbędny prowiant konwentowiczom. Organizatorzy wykonali tutaj ruch w dobrym kierunku, także należy im się za to zdecydowany plus. Jeszcze jedna, moim zdaniem bardzo istotna sprawa dotycząca organizacji, a może raczej zadań należących do ochrony. Na konwencie znajdowało się sporo osób poniżej 18 roku życia. Jakim cudem, na konwent, na którym są dzieci wpuszczane są także osoby pod wpływem alkoholu? Regulamin jest napisany dość wyraźnie, a przynajmniej ja nie miałem problemów z jego odczytaniem. Wygląda na to, że organizatorzy zapomnieli dodać „nie dotyczy naszych znajomych”. Ogromny minus.
Co do samego programu, był on bardzo bogaty w porównaniu do pierwszej edycji (na drugiej mnie nie było z racji beznadziejności pierwszej). Masa prelekcji, przeróżne LARP’y, pokazy, bitewniaki, karcianki, no i to co nas „maniaków planszówek” najbardziej interesuje - Games Room.
W większości relacji jakie już ukazały się z tego konwentu o GR było napisane dosłownie jedno zdanie. Uważam jednak, że jedno zdanie i jedno zdjęcie to trochę mało. Faktem niezaprzeczalnym jest to, że organizatorzy, mówiąc wprost, zlekceważyli sobie ten punkt programu. Przychodząc na konwent nosiłem się z zamiarem wielogodzinnej rozgrywki w dużym gronie. Co najważniejsze w Games Room’ie, który otwarty będzie przez 24 godziny na dobę. Jednak już czasie naszej pierwszej rozgrywki piątkowego wieczoru zauważyliśmy, że Games Room jest pokojem do gier, ale tylko z nazwy. Zasoby CoolKon’owego GR’u były na tyle skromne, że kiedy zaczęliśmy rozkładać nasze kolejne pozycje konwentowicze, zamiast do stołu Organizatorów, przychodzili do nas pożyczać gry. To był szok, kiedy zorientowaliśmy się ile tytułów oferuje nam CoolKon. „Ryzyko”; „Drakon” ; „Magia i Miecz” ; „Jungle Speed” ; „Jaskinia Trola” i parę „przedpotopowych” gier. To zdecydowanie za mało jak na szanujący się konwent. Zasoby, które znajdowały się w naszych torbach, co najmniej potroiły ofertę GR’u. Cóż nam pozostało. Pilnowaliśmy naszych gier, które pożyczaliśmy, a w tym samym czasie walczyliśmy przy ciągle zmieniających się planszach.

Ale po kolei …

Kiedy dotaszczyłem się ze znajomymi do szkoły, trzeba było się umiejscowić. Wiadomo, miejscem, w którym zamierzaliśmy spędzić następne 48 godzin był właśnie GR. Weszliśmy do Sali i rozgościliśmy się. Ludzi było sporo jak na początek. Zajęliśmy jeden stół i zaczęło się. Na pierwszy ogień poszli Bootlegers’si. Gra, którą cała nasza wrocławska grupa planszówkowiczów jest zachwycona. Sama gra ma jednak kilka wad, które drażnią (zważając na cenę około 170zł). Mała ilość pieniędzy i kości, niedociągnięcia i drobne niejasności w znaczących momentach gry, pozostawiają mały niesmak. My jednak, bawimy się świetnie przy tej grze. „Podkładanie świń” przeciwnikom, szantaże, wymuszenia, haracze, handel wódką – to jest właśnie to, czym zajmowała się nasza CoolKon’owa „grupa przestępcza”. Władca Pierścieni – Konfrontacja, Cienie Cesarza, Cytadela, były kolejnymi grami tego wieczora. Dołączyli do nas Borys i Hubert ze Szczecina, którzy powiększyli naszą sześcioosobową (póki co) grupę. W tym momencie (około pierwszej w nocy), jeden z organizatorów, oznajmił nam, że zamyka GR i jednym słowem, mamy się wynosić. Po krótkiej wymianie zdań, doszliśmy do wniosku, że nie ma z kim rozmawiać i po prostu musimy okupować korytarz. Szczerze mówiąc, nie uśmiechało nam się to, jednak wielkiego wyboru nie mieliśmy. W ten sposób, całą noc spędziliśmy na „wygnaniu” co nie zepsuło wspaniałej atmosfery, która panowała. Po zmianie „zakwaterowania” zagraliśmy w Tempus’a. Jak zgodnie stwierdziliśmy, jest to gra dość „specyficzna”. Całość opiera się na rozwijaniu swojej cywilizacji, chociaż to stwierdzenie jest lekko „na wyrost”. Gra ma w sobie potencjał. Trzeba nieźle pogłówkować, żeby zapewnić naszej rasie odpowiednią ilość miejsca do dalszego rozwoju. Mechanika jest przemyślana, chociaż samo przesuwanie drewnianych krążków po mapie i zagrywanie kart, może w końcu być nużące. Dlatego grę polecam ludziom wypoczętym. W tym samym czasie na stole obok toczyła się zażarta walka w Osadników, gdzie na wyspach Catanu powstawały kolejne osady, a miasta wyrastały jak grzyby po deszczu.
Swoje miejsce znaleźli także amatorzy, polnych wyścigów w dobrze znanym Wiochmen Rejserze. Żelbetonowe płyty, ostre zakręty i latające co chwile w powietrzu flaszki dały się we znaki nawet doświadczonym woźnicom. Nad ranem miałem przyjemność po raz pierwszy zagrać w Bang’a. Bardzo przyjemna karcianka o walce stróżów prawa z nikczemnymi zbirami. Kilka partii tej gry i kolejni konwentowicze, przewijający się „przez nasz stół”. Wszyscy świetnie się bawiliśmy, a kiedy czas szeryfów i bandytów przeminął, trzeba było przetestować refleks wszystkich graczy. Nieuchronnie doprowadziło nas to do kilkunastu partii Jungle Speed’a (tutaj jedna z nich http://youtube.com/watch?v=4KHa74AJK1A ).
W ten sposób przywitaliśmy ranek. Konwent obudził się z nocnego letargu i znowu można było ulokować się w Games Room’ie. Kolejni konwentowicze przybywali do nas, aby dołączyć się do pasjonujących potyczek. W ten sposób wyruszyliśmy na wyprawę w świecie Runebound’a. Klimat i wykonanie gry urzeka, jednak sama rozgrywka momentami jest nudna. Graliśmy około półtorej godziny, a byliśmy może w połowie gry. Po śmierci bohaterów kierowanych przez dwóch graczy, gra przestała być już tak atrakcyjna i zdecydowaliśmy się na schowanie planszy i małą przerwę. W między czasie, nasza „paczka” uległa niewielkim zmianom osobowym i liczebnym. Jednak dzięki ogromnemu zainteresowaniu, graczy nam nie brakowało. Następnie po kilku partiach pożyczonego Pylos’a (zdecydowanie genialna gra i mój osobisty hit konwentu) i HEJ!That’s my fish!(gra w której rozłożenie planszy trwa dłużej niż sama partia, co jednak nie zabiera przyjemności samej rozgrywki), przyszedł czas na Evo. Każdy upolował i zniewolił jednego dinozaura, po czym zaczęliśmy je „upiększać”. W ten sposób udawało się spotkać, czteronogiego dziwoląga z trzema jajami i rogiem na plecach, który potykał się o swój za długi ogon. Masa śmiechu i dobrej zabawy gwarantowana. Tylko te ciągłe zmiany klimatu, stają się w końcu uporczywe. Kiedy już skończyliśmy, dwóch nieustraszonych zasiadło do Memoir’44, gdzie w trakcie bitwy zwanej „Pointe-du-Hoc” 6-stego czerwca 1944 roku, alianci byli nie kwestionowanymi zwycięzcami (4-3 i 4-1). W ostatecznym rozrachunku wygrał Gen. Wojciech (7-5), który rozpoczął od głębokiej analizy strategii armii Niemieckiej. Jednak okazał się on także niebywałym szczęściarzem w rzutach kośćmi i losowaniu kart. Oczywiście nie śmiem kwestionować tu jego zasług. Jednocześnie tuż obok trwała walka o panowanie na najwyższych „stołkach” cesarskich. Cienie Cesarza, są grą dość ubogą graficznie, która ma jednocześnie bardzo ciekawą tematykę. Ożenki, intrygi, walka o wpływy i śmietanka towarzyska, która zbiera się przy tej grze nadaje jej niesamowitego uroku. Pozostaje pytanie, po co mam żenić mojego podstarzałego barona? Doszliśmy do wniosku, że trzeba rozruszać to sztywne towarzystwo i podłączyć je do Wysokiego Napięcia. To była trafna decyzja. Włosy stawały dęba od ilości wyprodukowanej energii, a także od wyprodukowanych przy tym szkodliwych dla środowiska spalin. Tak to jest jak do pieca wrzuca się śmieci zamiast porządnie i z głową zagospodarować siłę przyrody, czyli wiatr. I jak w takim przypadku nie czuć się przegranym, gdy mamy 14 aglomeracji, a nie możemy zasilić ich własnym prądem. Na Fjordach nie mieli takiego problemu. Dwóch farmerów, którzy pod swoim władaniem mają po cztery farmy, a wygra ten, który lepiej i szybciej pozna nowo odkryte tereny i dobrze je zagospodaruje. Nie posadzi on jednak w tak chłodnym klimacie dorodnych Fasolek. Bonanza doczekała się swojej partii dopiero pod koniec sobotniego dnia. Zmęczeni, ale twardzi ogrodnicy walczyli z przeciwnościami, żeby ich fasolki mogły się spokojnie rozwijać do pokaźnych rozmiarów. Gdy nadeszła pora odpoczynku wszyscy wojacy, farmerzy, ogrodnicy, gangsterzy, lordowie, poszukiwacze przygód (nie rzadko wszyscy w jednej osobie), zrobili sobie grupowe zdjęcie mając u stóp (a raczej u pasów), wszystkie swoje pola walki. Przerwa jednak nie trwała długo i co niektórym przyszła ochota na mały krasnoludzki Sabotaż. Mimo wielkich starań zdrajców, znajdujących się na naszej grupie, reszta dobrych krasnoludków zawsze znalazła drogę do skarbu. Tak pożegnaliśmy przyjemną karciankę „Saboteur” od Amigo. Kiedy już wszyscy opadli z sił, a była to niedziela rano, zaczęła się masowa ewakuacja z terenu szkoły. Najtwardsi zostali na ostatnią potyczkę na polach Warcraft’a. Nie udało się jednak dokończyć gry z racji pośpiechu jednego z graczy na prelekcję, która chyba ostatecznie nie doszła do skutku.
Jeszcze kilka słów o innych gra, w które graliśmy na CoolKon’ie:
- Spadamy, gra do której instrukcja jest napisana beznadziejnie i jest to nie tylko moje odczucie. Sama rozgrywka jednak, jest zdecydowanie znakomita. Gry w czasie rzeczywistym, zasługują na miejsce w alei gwiad. Zwłaszcza kiedy dotyczą takich słodkich krówek. ----------- Nauroshima Hex, nie grałem i szczerze mówiąc nie żałuję. Gra zupełnie nie pociąga mnie wizualnie. Miała jednak wielu wielbicieli w Games Room’ie. W niedziele koło 11 odbył się CoolKon’owy turniej właśnie w NX (wyników niestety nie znam).
- Dungeoneer, za to urzekł mnie swoją prostotą, jakością wykonania, wspaniałymi grafikami i samą rozgrywką, która była doskonała na chwilowy brak chętnych do gry. Nie brakowało także chętnych, którzy czuli w sobie żyłkę pirata. Pirate’s Cove, przez kilka godzin było nieosiągalną grą, będącą cały czas w ruchu.
Hitami GR’u i konwentu były na pewno Jungle Speed, Pirate’s Cove i Bang! Nie wspominam oczywiście o Magii i Mieczu, jednak fani tej gry, nie są chyba prawdziwymi wielbicielami tej pozycji, ponieważ w nocy nie było po nich ani śladu.
Podsumował bym to w ten sposób: każdy z naszej skromnej grupki, miał na swoim koncie około pięćdziesięciu godzin bez snu i 40 godzin gry w tytuły wszelakie. Należy się podziękowanie dla Oley’a (jednego z organizatorów, który prowadził GR). Nie wspomniałem wcześniej, jednak Games Room został nam udostępniony na drugą noc, mimo nieobecności nikogo z prowadzącej go załogi. Mam nadzieję, że pokazaliśmy się z jak najlepszej strony i za rok nie będzie problemu z 24 godzinnym GR. Niewiele mogę powiedzieć o pozostałych punktach programu, jednak GR został chyba w pewien sposób uratowany, dzięki kilku zapalonym graczom z Wrocławia, Szczecina, Poznania etc.
Ja bawiłem się w nim doskonale, poznałem wielu ciekawych ludzi i dzięki temu mogę wystawić pozytywną opinię. Szkoda tylko, że sami musieliśmy na to „pracować”, a nie zadbali o to organizatorzy. Dostaliśmy także obietnicę, że za rok, będzie lepiej. Pożyjemy, zobaczymy.
Na koniec chciałbym podziękować, wszystkim, którzy przyszli do Games Room’u i dobrze się w nim bawili, w szczególności: Borysowi, Guralowi (dlaczego przez ”u” ? ;) ), Hubertowi, Mehamowi i innym o których zapomniałem. Pozdrawiam i do zobaczenia za rok, mam nadzieję już w zupełnie nowym i lepszym GR.

Mała foto galeria: http://s161.photobucket.com/albums/t216/steadykier/
Awatar użytkownika
Rathi
Posty: 883
Rejestracja: 04 cze 2004, 10:00
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Rathi »

BARDZO naduzywasz przecinka. W dodatku zupelnie niezgodnie z gramatyka. A to powoduje spore problemy z szybkim czytaniem i czasami zrozumieniem.
Robert Jaskuła
Dragonus - gry planszowe, sklep i wypożyczalnia
http://dragonus.pl/
Awatar użytkownika
meham
Posty: 149
Rejestracja: 26 lis 2006, 15:06
Lokalizacja: Sanok

Post autor: meham »

Hej!

No witam...po latach....to ja grałem z wami w te wszystkie wymienione tytuły... i było przednio. Games Room nie umarł tylko i wyłącznie dzięki wrocławskiej ekipie, która miała ze sobą więcej tytułów niż te od organizatorów do 3 potęgi. Było zajebiście, było dobrze...ale tylko w gronie grających... jako "paczka" szło nam zajebiście, grało się przednio. A co do samego konwentu. Tragednia...nagorszy na jakim byłem. nie zaplusował niczym, games room porażka, prelekcje...bez polotu, pijaństwo wszechobecne...smród w sypialni przebił nawet smród z Pyrkonu 06. Ehh no nic. Mam nadzieję, że jeszcze uda nam się zagrać....a Poznań zaprasza

Pozdro dla was wszystkich i thanks za dobrą gre

Meham
ODPOWIEDZ