Ja mam. Gra jest bardzo ładnie wykonana i sprawia klimatyczne wrażenie. Jak ktoś zna Sandomierz to wie, gdzie idzie
Co do przepisów: są trochę niejasne, zwłaszcza dla gracza, który standardowo grywa w wojenne gry planszowe.
Pierwsza rzecz: nie od razu złapałem, do czego służą karty Ojca Mateusza, aczkolwiek od razu złapałem, do czego służą Karty Niepewności.
Druga rzecz: przeczytałem kawałek instrukcji wytłuszczony i źle grałem. Bowiem w odniesieniu do Kart Miejsc mamy wytłuszczonym drukiem informację, że w żadnym momencie nie można mieć ich więcej niż trzy na ręku. Czytanie niewytłuszczonego tekstu sobie odpuściłem i wyszło, ze jednak można dobrać czwartą i odrzucić jedną, by znów były trzy. Więc albo w żadnym momencie nie można, albo można tylko w momencie podejmowania akcji - czyli poza akcją nie można mieć więcej niż trzy. Graliśmy zatem źle i dzisiaj zagramy kolejny raz, tym razem mam nadzieję, że dobrze.
Poza tym na razie szukaliśmy fałszerza obrazów. Nie jest to proste, ale też na razie nie jest bardzo skomplikowane. No i wymaga wyobraźni.
PS:
Planujcie proszę kolejne "odcinki"
PS 2:
Moja sugestia: pierwszą rozgrywkę z osobą nieznającą gry zróbcie w otwarte karty. Wiem, ze to nie to, ale myśmy trak zagrali i już drugi raz mogliśmy grać normalnie.
PS 3:
ExtraVera93 pisze:Weszłam na to forum z szyderczym uśmiechem na ustach. Jak można grać w planszówkę o ojcu Mateuszu!? Odszukałam w necie zdjęcia tej gry, tak z ciekawości. I powiem Wam, że wykonanie robi wrażenie. Z tego, co piszecie, fabuła także jest przemyślana. Widać, że twórcy się postarali.
Jeśli można grać w grę o sadzeniu goździków (Goa), to dlaczego nie o szukaniu złodziei?
Swoja drogą
Ojciec Mateusz to tylko podpucha związana z TVP. Naprawdę równie dobrze można zrobić grę pt. Hercules Poirot w Orient Ekspresie,a mechanika się nada. Agatha Christie czeka na Twórców.