Re: War of the Ring: The Card Game / Wojna o Pierścień: Gra Karciana (Ian Brody)
: 16 kwie 2023, 22:01
Hej dorzucę swoje 3 grosze
Dzisiejszej nocy zagraliśmy po raz pierwszy na 4 osoby. Rozgrywka wraz z tłumaczeniem zasad zajęła nam nieco ponad 3 godziny jednak w trakcie robiliśmy króciutkie przerwy na naleweczki jak również pora była późna więc momentami rozgrywka stawała w miejscu gdyż gracz który miał się ruszać... nie był świadom że to jego tura - bywa
Generalnie rozgrywka zakończyła się wygraną sił ciemności 21 do 18 punktów aczkolwiek pominęliśmy jedną bardzo istotną zasadę a mianowicie taką iż każda karta może zostać zagrana w turze tylko raz a nasi przeciwnicy w ostatniej rundzie chyba 3 razy użyli karty nazgula-łowcy. Przy takiej interpretacji zasad bylo to możliwe ponieważ w talii gracza mordoru w ostatniej turze było już tylko 5-6 kart
Ja z kolei grałem gondoro-elfami i w talii zostało mi +/- 20 kart.
Rozgrywka całkiem nam się podobała aczkolwiek wszyscy jednogłośnie stwierdzili, iż losowość jest tutaj ogromna; karta potrafi zwiększyć swoją siłę 2 krotnie ponieważ wylosowaliśmy taką ścieżkę a nie inną ... w ostatniej turze przy obronie minas tirith dobrałem aragorna z duszkami, oraz jeszcze jakąś ciężką piechotę która w tym mieście ma dodatkową tarcze przez co przeciwnicy musieli wygenerować 10 mieczy aby mieć szanse na zwycięstwo. Taki urok gry - na pewno nie usiądę do niej z kolegą z którym bardzo poważnie podchodzimy do grania i robimy wszystko aby wynik jak najbardziej wymaksować. Tutaj jedna szcżęśliwa karta i wróg jest zamieciony
Każda talia miała jakieś ciekawe mechaniki i kombosiki co zdecydowanie oceniam na +.
Po rozegraniu 6 ścieżki siły ciemności miały przewagę 9 VP przez co dosłownie otarły się o natychmiastowe zwycięstwo; kolega dobrał 2 karty z pierścienia gdzie była duża szansa na uzyskanie jednej dodatkowej czaszki która gre by zakończyła natychmiast; miał pecha więc całość ciągnęła się aż 9 rund, co ciekawe w ostatniej rundzie prawie udało nam się wygrac (siły dobra) jednak nie wiedzieliśmy o tej zasadzie zakazu kilkukrotnego zagrywania tej samej karty. Ogólnie oceniam zaistniały przebieg bardzo na + ponieważ byłem przekonany że przy tej różnicy 9 vp nie ma już co dalej grać a jednak udało nam się odszczeknąć. Najbardziej emocjonująca była decyzja czy wysłać do walki z rezerwy Gandalfa na cienistogrzywym żeby ratował nas z opresji czy trzymać go tam dalej aby dodawał ekstra karty
Największy mój zarzut do gry jest z kolei taki iż 2 graczy: gondoro-elfy i mordor przez pierwsze 3 tury nie mieliśmy praktycznie nic do roboty ponieważ wszystkie pola bitwy trafiały się dla rohanu i isengardu, czarodziejów i monstrów i to już uważam za dużą wadę ponieważ przez losowość grało nam się po prostu nudno. Nie mogliśmy nic zagrywać na ścieżki bo trafiały się nie te karty (ok koleżanka rzuciła 2 nazgule ale to było dosłownie zagranie 2 kart na 3 tury), cała reszta akcji to było uzupełnianie rezerwy i szczerze powiedziawszy dla mnie wspomnienie tych pierwszy rund sprawia że najpewniej nie zdecyduję się na kolejną rozgrywkę i gra trafi na dniach na popularny portal sprzedażowy. Jeszcze muszę chwilę pomyśleć czy sprzedawać czy nie ale generalnie 2 partyjki to raczej maks - zdecydowanie nie muszę posiadać w swojej kolekcji.
tu od razu dodam jako ekspert od tego tytułu już myślałem nad jakiś home rulem w stylu że jak ruszasz armie z rezerwy na pole bitwy na których nie ma jej symbolu to trzeba odrzucić kartę tak jak przy zagrywaniu. Myślę że to mogłoby w sporym stopniu pomóc; kolejna decyzja do podjęcia -> trzymać armie w rezerwie licząc że zaraz trafi się pasujące pole bitwy czy dużym kosztem wesprzeć walczących.
Oczywiście odniosę się też do grafik - generalnie wszystko to co zostało 'ukradzione' z poprzednich produkcji lotrowych jest bardzo fajne. Z kolei wszystkie grafiki których nie kojarzę (w szczególności przedmioty) to jest dla mnie jakaś porażka... niektóre miecze czy jakieś łuki wyglądają dosłownie jakby były rysowane przez dzieci pastelami... część kart pól bitwy również - np. takie minas tiirth... To mogła być tak epicka grafika... a wyszedł badziew ...
Dzisiejszej nocy zagraliśmy po raz pierwszy na 4 osoby. Rozgrywka wraz z tłumaczeniem zasad zajęła nam nieco ponad 3 godziny jednak w trakcie robiliśmy króciutkie przerwy na naleweczki jak również pora była późna więc momentami rozgrywka stawała w miejscu gdyż gracz który miał się ruszać... nie był świadom że to jego tura - bywa
Generalnie rozgrywka zakończyła się wygraną sił ciemności 21 do 18 punktów aczkolwiek pominęliśmy jedną bardzo istotną zasadę a mianowicie taką iż każda karta może zostać zagrana w turze tylko raz a nasi przeciwnicy w ostatniej rundzie chyba 3 razy użyli karty nazgula-łowcy. Przy takiej interpretacji zasad bylo to możliwe ponieważ w talii gracza mordoru w ostatniej turze było już tylko 5-6 kart
Ja z kolei grałem gondoro-elfami i w talii zostało mi +/- 20 kart.
Rozgrywka całkiem nam się podobała aczkolwiek wszyscy jednogłośnie stwierdzili, iż losowość jest tutaj ogromna; karta potrafi zwiększyć swoją siłę 2 krotnie ponieważ wylosowaliśmy taką ścieżkę a nie inną ... w ostatniej turze przy obronie minas tirith dobrałem aragorna z duszkami, oraz jeszcze jakąś ciężką piechotę która w tym mieście ma dodatkową tarcze przez co przeciwnicy musieli wygenerować 10 mieczy aby mieć szanse na zwycięstwo. Taki urok gry - na pewno nie usiądę do niej z kolegą z którym bardzo poważnie podchodzimy do grania i robimy wszystko aby wynik jak najbardziej wymaksować. Tutaj jedna szcżęśliwa karta i wróg jest zamieciony
Każda talia miała jakieś ciekawe mechaniki i kombosiki co zdecydowanie oceniam na +.
Po rozegraniu 6 ścieżki siły ciemności miały przewagę 9 VP przez co dosłownie otarły się o natychmiastowe zwycięstwo; kolega dobrał 2 karty z pierścienia gdzie była duża szansa na uzyskanie jednej dodatkowej czaszki która gre by zakończyła natychmiast; miał pecha więc całość ciągnęła się aż 9 rund, co ciekawe w ostatniej rundzie prawie udało nam się wygrac (siły dobra) jednak nie wiedzieliśmy o tej zasadzie zakazu kilkukrotnego zagrywania tej samej karty. Ogólnie oceniam zaistniały przebieg bardzo na + ponieważ byłem przekonany że przy tej różnicy 9 vp nie ma już co dalej grać a jednak udało nam się odszczeknąć. Najbardziej emocjonująca była decyzja czy wysłać do walki z rezerwy Gandalfa na cienistogrzywym żeby ratował nas z opresji czy trzymać go tam dalej aby dodawał ekstra karty
Największy mój zarzut do gry jest z kolei taki iż 2 graczy: gondoro-elfy i mordor przez pierwsze 3 tury nie mieliśmy praktycznie nic do roboty ponieważ wszystkie pola bitwy trafiały się dla rohanu i isengardu, czarodziejów i monstrów i to już uważam za dużą wadę ponieważ przez losowość grało nam się po prostu nudno. Nie mogliśmy nic zagrywać na ścieżki bo trafiały się nie te karty (ok koleżanka rzuciła 2 nazgule ale to było dosłownie zagranie 2 kart na 3 tury), cała reszta akcji to było uzupełnianie rezerwy i szczerze powiedziawszy dla mnie wspomnienie tych pierwszy rund sprawia że najpewniej nie zdecyduję się na kolejną rozgrywkę i gra trafi na dniach na popularny portal sprzedażowy. Jeszcze muszę chwilę pomyśleć czy sprzedawać czy nie ale generalnie 2 partyjki to raczej maks - zdecydowanie nie muszę posiadać w swojej kolekcji.
tu od razu dodam jako ekspert od tego tytułu już myślałem nad jakiś home rulem w stylu że jak ruszasz armie z rezerwy na pole bitwy na których nie ma jej symbolu to trzeba odrzucić kartę tak jak przy zagrywaniu. Myślę że to mogłoby w sporym stopniu pomóc; kolejna decyzja do podjęcia -> trzymać armie w rezerwie licząc że zaraz trafi się pasujące pole bitwy czy dużym kosztem wesprzeć walczących.
Oczywiście odniosę się też do grafik - generalnie wszystko to co zostało 'ukradzione' z poprzednich produkcji lotrowych jest bardzo fajne. Z kolei wszystkie grafiki których nie kojarzę (w szczególności przedmioty) to jest dla mnie jakaś porażka... niektóre miecze czy jakieś łuki wyglądają dosłownie jakby były rysowane przez dzieci pastelami... część kart pól bitwy również - np. takie minas tiirth... To mogła być tak epicka grafika... a wyszedł badziew ...