Ostatnio maluję sporo elementów do podkręcania klimatu w przygodówkach fantasy.
Skoro wpadło kilka rad, to dorzucę swoje lessons learned, żeby było jedno pod drugim:
- nie śpiesz się, warto zaplanować kolorystykę przed malowaniem
- na początku warto obejrzeć filmy aby poznać techniki. Tylko nie zrażamy się, bo filmy nagrywają często profesjonaliści w celach marketingowych a nie do grania. Nigdy się do nich nie porównujcie. Przeciętnego gracza (nie malarza) nie interesuje taki poziom do grania, na pewno nie na początku. Do tego 50% jakości figurki na zdjęciu wynika z oświetlenia podczas fotografowania i często retuszu w photoshopie. Polecam obejrzeć figurki na żywo na jakimś konwencie czy u znajomych którzy malują.
- jeśli malujesz aby grać, to możesz spokojnie zejść jakością do tzw tabletop lub niżej. Nikt podczas gry nie zauważa detali, nad którymi spędziłem dodatkowe 2-3h. Wystarczy 2-3 techniki i jest już lepiej niż szary plastik
- pędzel ma znaczenie przy pewnym poziomie, ale najważniejsza jest odpowiednie traktowanie a nie kwota na niego wydana
- unikajcie monotonii. Po pomalowaniu Wojny o Pierścień musiałem sobie zrobić roczną przerwę :p
- dużo więcej figurek miesięcznie maluję poświęcając im 1h regularnie niż siadając np na pół soboty. I plecy podziękują
- automatyzacja znakomicie przyśpiesza, np przyklejenie 10 figurek w rzędzie na listwie do opryskania podkładem
- po położeniu podkładu nie czekajcie z malowaniem dni ani tygodni, bo gorzej farby łapią się podkładu po takim czasie, ale nie wiem z czego to wynika (przynamniej podkładów od Army Painter)
- dobrze mieć lampkę z naturalnym dziennym i niepunktowym światłem, z możliwościa manewrowania. Ja używam takiej:
https://m.ceneo.pl/143465560
- Jeśli planuje się malować coraz lepiej, przy każdej figurce dobrze jest się uczyć czegoś nowego. Np. dzisiaj robię detaliczną twarz, innym razem ogień, albo błysk na ostrzu miecza.
- od dokładności malowania dużo ważniejsze jest umiejętne operowanie światłem i cieniem - podobnie jak w malarstwie. Figurki są w 3 wymiarach, więc jest to łatwiejsze, ale i tak robi to niesamowitą robotę
- farby typu contrast są dobre głównie aby symulować powierzchnie typu skóra, drewno, krótka sierść (np koni), powierzchnie skórne (i nie tylko) potworów
- elementy typu materiał/sukno, skała, futro, sztuczne powierzchnie typu plastik czy blacha, trawy i ziemia wychodzą mi lepiej standardowymi technikami (podkład, wash, drybrush i highlights)