vojtas pisze:Bo gry planszowe wciąż są grami. A te, jak powszechnie wiadomo, to strata czasu. Nośnik nie gra roli.
Przypomniał mi się jeden z numerów specjalnych ŚGK poświęcony tematyce i mitami związanymi z negatywnym wpływem gier komputerowych na psychikę. Jeden z artykułów (O jakże złych grach… w jakże dobrym świecie…) poruszał tematykę czemu gry komputerowe są "na cenzurowanym".
Sorki za przydługi cytat, ale dość ciekawe spojrzenie na problem
Dlaczego więc Internet i gry są postrzegane jako szkodliwe? Bowiem są młode, a opiniotwórczymi grupami w każdym społeczeństwie są ludzie doświadczeni - a więc starzy. Przyjmuje się, że czas trwania jednego ludzkiego pokolenia wynosi mnie więcej 20 lat. Gry komputerowe w formie mogącej komuś podsunąć myśl o wypaczeniu psychiki gracza znane są mniej więcej od lat 80. XX wieku. Mamy, więc do czynienia z sytuacją, w której w składającym się z pięciu pokoleń społeczeństwie ledwie jedno i kawałek drugiego mają jako taki kontakt z nowym medium. Reszta nie wie o nim nic lub prawie nic, a często wręcz się go boi, gdyż może obnażyć brak wiedzy i doświadczenia z zakresu technoogii informatycznych, zwłaszcza iż faktycznie do obsługi komputera trzeba nieco więcej wiedzy niż tylko umiejętność odszukania na pilocie klawisza ON/OFF. W takiej sytuacji nietrudno wypracować schemat zachowań, polegający na kategorycznym odrzucaniu gier jako uosobienia zła wszelakiego, z własną niekompetencją włącznie.
Sytuacja ta ma swoje dalsze konsekwencje. Tradycyjne media także są adresowane do starszej części społeczeństwa, w naturalny sposób wstrzeliwują się, więc w schemat nagonki. Dodajmy do tego wspomnianą zasadę „dobra wiadomość to zła wiadomość" i - voila Już mamy gotowe wyjaśnienie. Nikogo nie podnieci informacja, że w ciągu weekendu zginęło na drogach samej Polski 30 czy 50 osób - wszyscy samochody znają, ryzyko z nimi związane i statystyki też. Nikt się nie podnieci informacją, że nożem zakatrupiono jedną czy drugą osobę, bo nóż też rzecz znana i każdy wie, że prócz mordowania bliźnich przydaje się na przykład do krojenia chleba czy smarowania go masłem. Wszyscy znają zakres użyteczności środka, o którym mowa w newsie. Ale w przypadku gier tak nie jest gdyż spora część społeczeństwa o nich nic nie wie. Więc gdy jakiś zdesperowany grą małolat postrzeli kolegę, z którym przegrał w „kantera", podadzą tę informację wszystkie media(, choć bardziej prawdopodobne, że i tak, że prawdziwy powód krył się nie w grach, a w rzeczywistym życiu, na przykład były to kłopoty w szkole lub brak akceptacji przez rówieśników). Mamy tu do czynienia z jednej strony porażającą niekompetencją dziennikarzy pracujących w klasycznych mediach, ale i jednocześnie wyrachowanym eksploatowaniem okrucieństwa w celu wyraźniejszego efektu medialnego.
Moim zdaniem mamy teraz podobną sytuacje z RPG (i możliwe też że w szerszym kontekście odbioru planszówkami), czyli nie znam, ale na wszelki wypadek, by nie pokazać własnej niekompetencji będę gromił i określał jako niedojrzałe hobby niewarte zainteresowania
. ( I nie rzucam tu tezy, że planszówki to hobby młodych, raczej chodzi o to że hobby u nas dopiero niedawno zaczęło się bardziej rozwijać).
Przypuszczam, co prawda, że autorka artykułu jest osobą relatywnie młodą, ale "jak wejdziesz miedzy wrony to kracz jak one":P.