Jako, że mój syn (przypominam- niespełna pięcioletni) jest moim głównym współgraczem to chętnie podzielę się moimi dotychczasowymi doświadczeniami. Pewnie niektórzy mogą uznać, że to przesada grywać z dzieckiem w takie złożone tytuły, jednak zapewniam- w tym szaleństwie jest metoda, wyjaśnię dlaczego:
- z synem spędzam prawie każde popołudnie a nie jestem typem rodzica, który włącza dziecku bajkę na cały dzień albo zamyka w pokoju i zajmuje się sobą, traktuje swój obowiązek poważnie
- wiadomo, zależy mi na tym, żeby mój syn się rozwijał a tu łączymy naukę z zabawą
- granie w takie tytuły nie jest nudne dla nas obu, nie wyobrażam sobie żebym z równą pasją siadał codziennie do Skubanych Kurczaków czy Re Re Kum Kum
- mogę grać codziennie, nie muszę się z nikim umawiać na wspólne gry itp, tym bardziej, że w sumie nie mam czasu ( i chęci) by tak kombinować
- Olek ma do tego mnóstwo pasji, znacznie więcej niż dorosłe osoby, które znam (no oprócz klubowiczów, oni tym żyją
)
- kiedy byliśmy na konwencie proponowałem rozgrywki w te żabki czy kurczaki i co prawda zagraliśmy ale sam raczej rozglądał się za poważniejszymi tytułami - zainteresowały go gry typu 303 czy nawet Doom, generalnie wszystko co miało na pudełku smoka czy żołnierza
W niektóre gry mój syn radzi sobie lepiej, w inne gorzej, niektóre lubi bardziej od innych:
Small World - chyba nie przesadzę jak napiszę, że to jak na razie ulubiona gra mojego syna, chciałem ogłosić wszem i wobec- Small World to kapitalna gra do grania z dzieckiem, po prawie 40 wspólnych rozgrywkach, mój syn zrobił OGROMNE postępy, w zasadzie wszystko ma opanowane, rasy, umiejętności, co się opłaca itd. gramy prawie jak równy z równym, nie jest to mój ulubiony tytuł, z wojennych wolę Memoir`44 czy Cyklady ale muszę oddać honor tej grze- potrafi bawić zarówno małe dzieci jak i dorosłych
Memoir`44 - jest to moja ulubiona gra do rozgrywek z synem, jednak jej czasy świetności w moim domu dopiero przed nią, Olek nie wszystko rozumie, długo zastanawiałem się w jaki sposób używać kart, najpierw graliśmy tylko kartami sekcji, przez moment całkowicie z nich zrezygnowałem ale uznałem, że to dość nudne, później użyłem wszystkich, losowałem kartę co turę, tłumaczyłem jej działanie i oboje z niej korzystaliśmy. Ostatecznie stwierdziłem, że najlepiej będzie po prostu grać w otwarte karty. Tłumaczę mu wtedy w każdej kolejce działanie wszystkich jego kart, sugeruję, które mogą mu się przydać. Gra się bardzo przyjemnie.
Galaxy Trucker - po dzisiejszej rozgrywce mogę powiedzieć, że w tą grę możemy grać w zasadzie jak równy z równym, byłem zaskoczony jak ładnie poradził sobie z budową statku (pod presją czasu) a później jeszcze się okazało, że wygrał
Pędzące żółwie - może to kogoś zaskoczy ale ta gra jest trudniejsza dla mojego syna niż Small World czy Galaxy Trucker, dlaczego?, otóż dziecko kiedy wylosuje np. żóltego żółwia to wydaje mu się, że zagrywanie w kółko (i od początku) "żółtych" kart to najlepsza droga do zwycięstwa, tak oczywiście nie jest, w tej grze potrzebna jest odrobina "cwaniactwa" (i ogromna dawka szczęścia), raz na jakiś czas fajny tytuł do pogrania a do tego ma naprawdę śliczne wykonanie
Age of Empires III - bardzo lubię grać w tą grę z moim synem, gameplay jest lekki, wybory dla niego bardzo czytelne, cała rozgrywka ekscytująca a gra przewspaniała
Stone Age - teoretycznie powinna sprawować się równie dobrze co AoE3, wybory cudownie czytelne - wiadomo po co wysyła się workera do lasu czy kamieniołomu, jednak zdarza się, że Olek się nieco nudzi z powodu dość długich czasów oczekiwania na swoją kolej, momentami jest mozolnie, jednak nie da się ukryć pod względem przejrzystości zasad jest wręcz idealnie
Cyklady - tu to już jazda bez trzymanki, gramy oczywiście bez zasłonek, musze widzieć jego pieniążki by móc mu podpowiadać, w zasadzie podejmuje większość decyzji ale grać się da, jest bardzo przyjemnie, w znacznej mierze dzięki temu, że gra jest niesamowicie klimatyczna i piękna, teoretycznie powinna poczekać na półce jeszcze jakiś czas ale żal mi tak dobrej gry
Wikingowie - Olek nie bardzo rozumie o co chodzi w tej grze, nie wie co jest celem i dlaczego nie może kłaść żetonów wysp "do góry nogami", jest to bardzo nudny tytuł dla dziecka i niewzbudzający ekscytacji ( nie tylko u dziecka)
Alien Frontiers - wrażenia opisałem w wątku poświęconym grze, gameplay z Olkiem jest specyficzny ale klimat SF, który staram się mu ubarwiać różnymi opowiastkami, powoduje, że gra go interesuje
Carcassonne - nie miał problemu ale już długo nie graliśmy, pewnie teraz byłoby jeszcze lepiej
Dobble - a na koniec perełka, co prawda mi starcza cierpliwości na jedną partię, przy drugiej (granej pod rząd) ziewam, jednak ta jedna sprawia mi przyjemność a Olek jest zachwycony, w zasadzie zawsze chce grać kilka razy pod rząd, polecam ten tytuł dla dzieci, poza tym Dobble ma błyskawiczny setup i małe wymogi jeśli chodzi o ilość potrzebnego miejsca, czasem grywamy np. w łóżku przed snem
Chciałem podkreślić, że syn przez 4 miesiące zrobił duże postępy, nauczył się cierpliwości, czekania na swoją kolej, cały czas szlifuje liczenie i wiele innych pozytywnych rzeczy.
Pewnie niektórzy mogą pomyśleć, "po co grać w ten sposób, to pewnie równie przyjemne co granie samemu ze sobą." Zapewniam- różnica jest ogromna.