Masterowanie gier – hot or not?

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Cyel
Posty: 2581
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1228 times
Been thanked: 1437 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Cyel »

MichalStajszczak pisze: 03 lut 2023, 13:42
Cyel pisze: 03 lut 2023, 13:16 Wolę być świetny w 3 bardzo dobrych tytułach niż być totalnym noobem w 300 byle jakich.
Podobny dylemat mają naukowcy: czy interesować się szerokim zakresem zagadnień i wiedzieć "nothing about everything" czy też skupić się na bardzo wąskim temacie i wiedzieć "everything about nothing".
A tu akurat (czyli w życiu) jestem akurat bardziej "lisem" niż "jeżem" ale nie wiem czy to dlatego, że dużo różnych rzeczy mnie ciekawi czy dlatego, że na niczym się tak właściwie nie znam ;)
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
Awatar użytkownika
tomb
Posty: 4135
Rejestracja: 22 lut 2012, 10:31
Has thanked: 314 times
Been thanked: 344 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: tomb »

PytonZCatanu pisze: 03 lut 2023, 13:41
miker pisze: 03 lut 2023, 13:35 Jeśli mówimy o kombinowaniu jaki najlepszy ruch zrobić i jak zebrać najwięcej punktów czy pokonać współgraczy, to dla mnie NIE OK.
[...]
To co napisałeś, to esencja grania w gry - staramy się dać siebie wszystko i pokonać przeciwników (czasem sama grę). Siadanie do partii z kimś, kto nie stara się grać na serio, jest frustrujące. W języku sportowym to trochę brak szacunku.
Myślę, że to kwestia podejścia.

Wielokrotnie słyszałem od żony, że "popsułem jej budowankę", więc przypominam jej, że jednak gramy w grę, a nie układamy klocki. Ale jest granica między uważną i skuteczną grą, a spinaniem się, żeby odnieść tryumf.
"Jak kto ma swój rozum, ten głupi nie jest [...] Głupie są te, co cudzy rozum mają."
Awatar użytkownika
detrytusek
Posty: 7334
Rejestracja: 04 maja 2015, 12:00
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 460 times
Been thanked: 1108 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: detrytusek »

Jak mi się coś naprawdę spodoba to masteryzacja klik on. Natomiast 95% poznawanych gier nie spełnia tego warunku.
A jak coś lubię to po prostu chętniej do tego siadam i się gupi mózg sam uczy ale zdecydowanie stoję po stronie ściągania lejców. Gry potrafią mieć sporo smaczków, które wychodzą dopiero po dobrym jej poznaniu. Szkoda by mi było ich odpuszczać. Nie zawsze to jest możliwe bo niektóre są tak skonstruowane, że są ekshibicjonistyczne i wykładają wszystko co mają w góra 3 grach. Faktycznie nie mam wtedy ochoty już do niej siadać ale jak zaiskrzy to jej nie odpuszczę bo na horyzoncie jest kolejna gra, która na oko nie zaoferuje mi takich doznań jak poprzedniczka.
"Nie ma sensu wiara w rzeczy, które istnieją."

Do sprzedania: Obsession + dodatki, Gaia Project, Roll Camera

Wątek sprzedażowy
feniks_ciapek
Posty: 2298
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1607 times
Been thanked: 936 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: feniks_ciapek »

PytonZCatanu pisze: 03 lut 2023, 13:41 To co napisałeś, to esencja grania w gry - staramy się dać siebie wszystko i pokonać przeciwników (czasem sama grę). Siadanie do partii z kimś, kto nie stara się grać na serio, jest frustrujące. W języku sportowym to trochę brak szacunku.
Lol. Czekam na dalszą eskalację w kierunku stwierdzenia, że casualowe granie to nie jest "prawdziwe granie". Na razie ratuje cię kontekst tej wypowiedzi w oryginalnym poście :)

Zasady gry są takie, na jakie się grupa umówi. Dotyczy to także home-ruli w stylu "nie gramy na punkty". To nawet nie jest temat dyskusji, tylko definicja gry jako takiej.

Nie każda gra musi być sportem. Jeśli to jest to, co lubisz, to oczywiście środowisko turniejowe czeka. Tam znajdziesz swoją dawkę emocji, których szukasz, oraz godnych siebie przeciwników.

Nie chcesz grać casualowo? Nie graj. Ale nie każdy ma ochotę zawsze grać kompetytywnie i warto to uszanować. Moja lepsza połowa ma gigantyczny opór na strategię celowego grania przeciwko komuś, po to żeby wygrać. A jednocześnie gra naprawdę bardzo dobrze w gry nie będące bezpośrednią konfrontacją. Więc dobieramy takie gry, w których oboje czujemy się dobrze. A w niektórych grach zdarza mi się świadomie nie wykonywać pewnych ruchów, bo wolę zagrać z nią w tę konkretną grę, niż nie zagrać. Oczywiście, w innej grupie mogę już nie mieć takich skrupułów. :)
Awatar użytkownika
Irr3versible
Posty: 993
Rejestracja: 09 cze 2019, 01:03
Lokalizacja: Kraków/Zabierzów
Has thanked: 629 times
Been thanked: 543 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Irr3versible »

Not, ciekawsze jest dla mnie poznawanie i odkrywanie niż finalny poziom masterowania.
Grywam też solo, jednym z elementów który wyklucza u mnie grę solo to atak na wynik - dużo bardziej przemawia do mnie spełnienie np jakiegoś określonego warunku. Jedno i drugie może wymagać optymalizacji i ślęczenia nad rozgrywką, ale jeśli finalnie mam walczyć o punkty to jest to dla mnie rozczarowanie. Myśl jaka się pojawia, to właśnie masterowanie (a to wyklucza się u mnie z klimatem :P)

Swoją drogą jest jedna rzecz, która bardzo mnie irytuję przy masterowaniu (patrząc z mojego punktu widzenia). Podam przykład na podstawie gry Scythe, która w wielu miejscach na świecie osiągnęła status kultowej i systematycznie ogrywanej.
Gra zawsze była wyścigiem optymalizacyjnym, ale pasja do masterowania i dzielenie się analizami z setek rozgrywek może wpływać na przyjemność z grania dla nowych osób. Gdy w ramach grupy zaczęły się dyskusję by wprowadzić kosę na nasz stół, pierwsze komentarze były negatywne od jednej z osób - bo w poszczególnych układach osobowych/frakcji można od razu mieć większe % szanse na zwycięstwo (przy odpowiedniej strategii). Osobiście nie lubię tego, że cześć osób skreśli z góry grę tylko dlatego że po X rozgrywkach okazało się że gra nie jest idealnie zbalansowana. Dostrzeżenie takich zależności jest dla mnie fajnym doświadczeniem, częścią poznawania gry, zatem analizy wygrywających strategii jeszcze przed zapoznaniem się empirycznym z grą działa na mnie jak płachta na byka ;) e
Co chce powiedzieć, to że masterowanie to często odkrywanie optymalnych ruchów, czasem nawet tworzenie całych sekwencji - trochę jak w szachach, wejście w schemat.
Jeśli to wynik Twoich analiz i gry, super ale jeśli studiujesz strategie przez pierwszą grą to imo potrafi rozwalić fun z gry w grupię. Oczywiście, to też jest powiązane z podejściem graczy, część osób czerpię przyjemność z uczestnictwa w rozgrywcę ale są też osoby, które patrzą bardziej rywalizacyjnie.
To też może powodować brak chęci do zmierzenia się z doświadczonym graczem (bo mną pozamiatasz) lub powoduję właśnię potrzebę doszkolenia się w "znanych otwarciach" i taktykach - czyli takie trochę hendicap ;)

A co do fomo/presji na nowość, nie wiem czy można wszystko tym tłumaczyć. Ja mogę posiadać grę w kolekcji nawet i rok czy dwa zanim po raz pierwszy siądę do rozgrywki. Podobnie z serialem czy filmem, jeśli wiem że to jest "mój typ" to trzeba sobie zabezpieczyć kopię, ale kiedy wyjdzie na stół już nie jest najważniejsze - tu ważny jest dostępny czas (np gry kampanijne, jeśli wiem że zajmą mi kilkadziesiąt godzin to nie ruszę gry przez miesiące kiedy mam audyt w firmie bo wiem, że odstępy między sesjami spowodują że będę musiał sobie przypominać zasady czy będę zapominał jakiego dokonałem fabularnego wyboru. Co gracz (czy jego otoczenie) to reguła ;)
Awatar użytkownika
miker
Posty: 708
Rejestracja: 03 maja 2019, 16:55
Has thanked: 552 times
Been thanked: 423 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: miker »

PytonZCatanu pisze: 03 lut 2023, 13:41
Spoiler:
Wiele lat temu promowałem planszówki wśród znajomych moje dziewczyny (obecnie żony). Wśród nich była grupa, która stale proponowała "ej, a może nie grajmy na punkty?".

Nie graliśmy z nimi za dużo. Jakbym chciał sobie coś poprzekładać w dłoniach to bym robił origami 😉

To co napisałeś, to esencja grania w gry - staramy się dać siebie wszystko i pokonać przeciwników (czasem sama grę). Siadanie do partii z kimś, kto nie stara się grać na serio, jest frustrujące. W języku sportowym to trochę brak szacunku.
Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś, co chciałem napisać. Chyba każdy z nas gra, żeby wygrać, a nie pobawić się żetonami. Inaczej nie byłyby na tym forum.
Ale jeśli idzie o walkę o każdy punkt i przeliczanie pół godziny, to bez przesady. Jeśli jakiś "wybitny gracz" ma zamulać grę, bo chce "masterować" wynik, to nie mam ochoty z nim grać. Nadal chcę wygrać, ale bez przesady. Lubię płynną rozgrywkę, a nie masterowanie wyniku.

EDIT: Ark Nova na dwie osoby zajmuje nam 1:05-1:20. I nasz najlepszy wynik (mój notabene) to 57. Ale nie skupiam się, żeby mieć jeszcze punkcik więcej.
Moonz
Posty: 284
Rejestracja: 14 sty 2022, 13:55
Has thanked: 60 times
Been thanked: 28 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Moonz »

Dla mnie szukanie zagrywek w internecie nie wchodzi tu w grę. Chcę sam odkrywać grę i znajdować rozwiązania w jej trakcie. Rozumiem takie posunięcia na poziomie turniejowym, gdzie ludzie mają jakiś 1 tytuł i się mu poświęcili, ale do rozgrywek ze znajomymi zdecydowanie wolę przegrać sam, niż wygrać czyjąś głową. Odkrywając nowe rzeczy w grze czuję, że sam sie rozwijam, buduję w sobie nowe spojrzenia i mechanizmy. Dodatkowym plusem grania w znane już dobrze nam tytuły jest to, że nad stołem możemy po prostu porozmawiać na jakieś inne tematy. Zobaczcie, że wszyscy gramy w te same gry, a dla każdego znaczą one coś zgoła innego. Wygrywanie jest satysfakcjonujące, ale też trzeba umieć się tym dzielić. Cóż było by to za granie jak jeden z waszej grupy wiecznie by ślęczał w necie i wygrywał każdą grę trafiającą na stół. Ani to uznanie dla niego, ani przyjemność dla was...
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4557
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1695 times
Been thanked: 2130 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: PytonZCatanu »

miker pisze: 03 lut 2023, 14:08 EDIT: Ark Nova na dwie osoby zajmuje nam 1:05-1:20. I nasz najlepszy wynik (mój notabene) to 57. Ale nie skupiam się, żeby mieć jeszcze punkcik więcej.
Zarówno czas gry jak i wynik, na tyle na ile znam Ark Nova, świadczy że osiągnąłeś w niej poziom co najmniej dobrego gracza.

Uważaj, bo teraz już wiemy że możesz pamiętać niektóre karty i niektórzy nie będą chcieli z tobą zagrać 😉
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 5281
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: Bielawa
Has thanked: 1087 times
Been thanked: 1706 times
Kontakt:

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: BOLLO »

Jak ja rozumuję masterowanie:

Masterowanie- dążenie do jak najlepszych strategii które to pozwolą wycisnąć ostatnie soki z każdej akcji, z każdego surowca i naszego workera, generalnie spowodują najlepszą możliwą na daną chwilę akcję która doprowadzi nas do zwycięstwa. Nie ma tutaj złotego środka ile trzeba zagrać partii aby grę masterować. Można już zacząć to robić "świadomie" od drugiej partii (pierwsza jest przeważnie na rozpoznanie). A innym razem dopiero za 10+. Natomiast jak ktoś ma za sobą bardzo dużo rozegranych partii (liczba początkowa nie ma znaczenia) teoretycznie potrafi wybierać lepsze akcje. Al i to nie jest regułą. Wczoraj zagrałem po raz siódmy w Podwodne Miasta (dobra gra) i wygrałem zaledwie 8pkt z osobą która grała po raz pierwszy. Fakt próbowałem grać strategią na odsalarnie i biomasę ale w grach z losowością czasem twoje masterowanie na nic się przyda. Dlatego ciężko jest wymasterować gry ze zmienną losowością. Nie jest to niemożliwe ale o wiele trudniejsze jak w przypadku szachów/warcabów gdzie to typowa pamięciówka.

Czy zatem takie granie daję frajdę? Oczywiście że tak o ile takie granie w grupie jest akceptowalne przez wszystkich współgraczy. Natomiast ja osobiście wole explorować gry szukając w nich ciekawych rozwiązań i dróg do zwycięstwa. Takie poznawanie gry przeważnie trwa do ok 10 partii. Potem już grę można powiedzieć masteruję ale ni daje mi to tyle frajdy co poznawanie czegoś nowego. To coś jak Youtubowe Shorty....filmy są fajne ale te 20sek filmiki dają również dużo funu i człowiek o dziwo się nie nudzi oglądając jak ktoś prostuje gwoździe IPhonem....

Chylę czoła jak ktos pisze że zagrał na żywo (partie internetowe się dla mnie liczą) w jakąś gre 100+. Widać że ją lubi i sprawia mu ona nie wyobrażalną frajdę. Czy zagrałbym z kimś takim? Oczywiście że tak! Ba nawet bym bardzo chciał. Grałem kiedyś w Carcassone, gra spoko ale jak dla mnie bez polotu do czasu jak zagrałem z dziewczyną która masteruje gry kafelkowe. Granie z nią było czymś niesamowitym i nie wiedziałem że ten tytuł ma w sobie takie pokłady negatywnej interakcji.

Tak więc chętnie zobaczę jak inni "zawodowcy" zagrają w Sagradę, Azula i inne abstrakty czy euro. Nie widzę za to masterowania w jakiejś przygodówce czy grze z tłem fabularnym.

Tak więc masterowanie HOT ale nie dla mnie chociaż szanuję i w przynajmniej jednej grze chciałbym być naprawdę dobry :mrgreen:
Cyel
Posty: 2581
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1228 times
Been thanked: 1437 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Cyel »

BOLLO pisze: 03 lut 2023, 14:26 Nie widzę za to masterowania w jakiejś przygodówce czy grze z tłem fabularnym.
Wiesz, jeśli ludzie przechodzą Dark Soulsy bez otrzymania obrażeń i sterując gitarą od Guitar Hero to i do Gloomhaven czy Descenta można coś podobnego wymyślić ;)
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 4557
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 1695 times
Been thanked: 2130 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: PytonZCatanu »

Chylę czoła jak ktos pisze że zagrał na żywo (partie internetowe się dla mnie liczą) w jakąś gre 100+. Widać że ją lubi i sprawia mu ona nie wyobrażalną frajdę. Czy zagrałbym z kimś takim? Oczywiście że tak! Ba nawet bym bardzo chciał. Grałem kiedyś w Carcassone, gra spoko ale jak dla mnie bez polotu do czasu jak zagrałem z dziewczyną która masteruje gry kafelkowe. Granie z nią było czymś niesamowitym i nie wiedziałem że ten tytuł ma w sobie takie pokłady negatywnej interakcji
Mam kolegę fachowca od Roju (max 1/4 mistrzostw świata). Graliśmy razem kilkadziesiąt partii, wygrałem z nich 2 😁 ale to było super doświadczenie. Jego przebiegłość w trakcie gry (także w sytuacjach, w których witałem się z gąską!) blow my mind!

Czasem granie z kimś, kto przerasta Cię mocno nie jest frustrujące (grasz na luzie, nic nie musisz), za to dodatkowo otwiera Ci czakrę której sam bys nie otworzył.

Więc podzielam twoja perspektywe. 🙂
Cyel
Posty: 2581
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1228 times
Been thanked: 1437 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Cyel »

W Warmachine mam chyba z 400 rozgrywek live przez 8 lat. Nadal są gracze z topu, z którymi grałem mnóstwo razy i nie wygrałem ani raz.

Za każdym razem jak trafiam na nich na turnieju czy w grze towarzyskiej myślę sobie "teraz się zepnę i na pewno się uda". No i często jest już tak blisko, bliziutko, że na palcach mogę policzyć błędy, bez których bym wygrał i zawsze wtedy najchętniej zagrałbym z nimi od razu, żeby sprawdzić czy się uda za kolejnym podejściem ;)

No i są też gracze, którzy kiedyś byli dla mnie takim niedościgłym wyzwaniem a potem z nimi w końcu wygrałem, raz, drugi, kolejny, i to było wspaniałe uczucie:)
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 5281
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: Bielawa
Has thanked: 1087 times
Been thanked: 1706 times
Kontakt:

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: BOLLO »

PytonZCatanu pisze: 03 lut 2023, 14:31
Chylę czoła jak ktos pisze że zagrał na żywo (partie internetowe się dla mnie liczą) w jakąś gre 100+. Widać że ją lubi i sprawia mu ona nie wyobrażalną frajdę. Czy zagrałbym z kimś takim? Oczywiście że tak! Ba nawet bym bardzo chciał. Grałem kiedyś w Carcassone, gra spoko ale jak dla mnie bez polotu do czasu jak zagrałem z dziewczyną która masteruje gry kafelkowe. Granie z nią było czymś niesamowitym i nie wiedziałem że ten tytuł ma w sobie takie pokłady negatywnej interakcji
Mam kolegę fachowca od Roju (max 1/4 mistrzostw świata). Graliśmy razem kilkadziesiąt partii, wygrałem z nich 2 😁 ale to było super doświadczenie. Jego przebiegłość w trakcie gry (także w sytuacjach, w których witałem się z gąską!) blow my mind!

Czasem granie z kimś, kto przerasta Cię mocno nie jest frustrujące (grasz na luzie, nic nie musisz), za to dodatkowo otwiera Ci czakrę której sam bys nie otworzył.

Więc podzielam twoja perspektywe. 🙂
Cieszę się że mamy czasem coś po "drodze". :mrgreen:
Przypomniałem sobie jeszcze przecież moją historię MTG. Tam nie było granie na luzie. Masterowanie na 100% z zapisywaniem jakie karty zeszły na cmentarz. Jakie były meta i które karty najczęściej się tam pojawiały. Generalnie to był czas kiedy faktycznie masterowałem wszystko. Nawet mój ukochany format Pauper.
I bawiłem się dobrze do pewnego czasu....
Awatar użytkownika
Seraphic_Seal
Posty: 875
Rejestracja: 28 lis 2021, 20:44
Has thanked: 295 times
Been thanked: 207 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Seraphic_Seal »

Ogólnie wychowałem się na grach komputerowych, przez parenaście lat grube tysiące partii w grach typu moba, karciankach, pewnie też tysiące godzin w mmo. W każdej tej grze byłem turbo kompetytywnie nastawiony - liczył się wynik, wysoka ranga, szybki progress itp.

W planszówkach siedzę stosunkowo krótko - tak intensywniej to ze dwa lata. I tutaj dla odmiany dużo bardziej wolę zagrać po 3 razy w 100 różnych gier, niż po 100 razy w 3 różne tytuły. Więc bardzo regularnie testuje nowe tytuły. Mocno pomaga mi w tym to, że mam lokalnie fajnie wyposażone biblioteki, mnóstwo gier (paredziesiąt) przeszło przez nasze ręce dzięki Poczcie Planszówkowej. Na dłużej przyciągają mnie do siebie przede wszystkim gry kampanijne.

Jakoś fizyczne granie w planszówki nie łączy się u mnie z mocnym nastawieniem na wynik. Oczywiście, jako fan cyferek i zagadnień optymalizacji, zdarza mi się jakoś z grubsza przeliczać kilka najbliższych tur, może trochę dokładniej zaplanuje sobie wczesny etap rozgrywki, no i gdy wiem, że został mi ostatni ruch czy dwa to może dosłownie przeliczę wszystkie możliwości, żeby dostać jeden punkt więcej. Ale ogólnie większość partii gram spontanicznie, z jakąś luźno określoną strategią, współgraczom nie każę na siebie wieki czekać i w bardziej złożonych grach nie próbuję przewidzieć wszystkich możliwych ruchów przeciwników. Ale wystarczy, że odpalę cyfrową wersję na bga, i już znowu budzi się we mnie kompetytywny potwór.
Na forum wchodzę głównie 7-15:30 w dni robocze.
Osoby odpowiedzialne za produkcję i dystrybucję monopoly w 2024r. powinny być osądzone za zbrodnie wojenne. 90 minut bezdecyzyjnego rzucania 2k6.
Awatar użytkownika
Abizaas
Posty: 1046
Rejestracja: 13 wrz 2020, 14:03
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 615 times
Been thanked: 757 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Abizaas »

Ja lubię "masterować" gry i jest to główny powód dlaczego lubię gry planszowe i uważam większość z nich za nudne. W wielu grach planszowych po X partiach nie da się już zagrać lepiej, gry są albo zbyt oczywiste albo zbyt losowe albo nie mają mechanizmów które pozwalają na coraz to lepsze rozgrywanie partii.

Szukając nowych gier do kolekcji staram się znaleźć takie tytuły, które po 50 partiach nadal będą mnie zachwycać. Znalazłem parę takich gier i ogrywam je bardzo intensywnie - choćby Projekt Gaja, FCM, TTA i WoP. Lubię odkrywać coraz większą głębię i uczyć się coraz nowych otwarć czy możliwych strategii.

Z tych powodów posiadam w kolekcji tylko 15 gier, z czego realnie połowa z nich to lekkie gry do pogrania z rodzinką - jak Azul, Wiedźmia Skała, Tajniacy czy 7CŚ.

Kolekcja


ninety-percent of everything is crud
Awatar użytkownika
cactusse
Posty: 481
Rejestracja: 10 sty 2012, 15:50
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 393 times
Been thanked: 333 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: cactusse »

Ja lubię "eksplorować" gry - poznać tytuł na tyle by stać się kompetentnym, a potem bawić się w różne zabawne strategie, stawiać sobie wyzwania, grać intuicyjnie na zasadzie :ciekawe co się stanie, jak zagram tak" bez dogłębnej analizy w przyszłość. Dlatego lubię wybierać Nomadów w Terra Mystica czy grać na Kanclerza w Dominionie, bo często takie wyzwania mnie bawią ;-) .

Jeżeli "masterowanie" natomiast zawęża wybór i pcha w kierunku optymalnych ścieżek, to potrafi mnie to nawet zniechęcić do danej gry.
feniks_ciapek
Posty: 2298
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1607 times
Been thanked: 936 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: feniks_ciapek »

cactusse pisze: 03 lut 2023, 16:02 Jeżeli "masterowanie" natomiast zawęża wybór i pcha w kierunku optymalnych ścieżek, to potrafi mnie to nawet zniechęcić do danej gry.
Zawężanie ścieżek w zasadzie zawsze następuje wraz z doświadczeniem, jest to nieuniknione, chociaż z sentymentem się zgadzam. Dla mnie oznaką jakości gry jest to, ile wolności faktycznie daje graczowi, a na ile ta wolność jest iluzoryczna. Czasami gra potrafi być niby ogromna, ale tak naprawdę walka toczy się o jedną rzecz i ten, kto ją zdobędzie, de facto wygrywa. Czasami gra wymaga od graczy, aby grali w pewien specyficzny sposób, bo inaczej padnie cały balans. Czasami oferuje z pozoru wiele wyborów, ale okazuje się, że istnieje strategia wygrywająca.

Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała jeśli chodzi o masterowanie - tzw. meta, czyli to, jak ludzie grają w daną grę oraz jacy ludzie grają w daną grę. Meta jest najczęściej zupełnie niezwiązana z zasadami, ale wynika właśnie z pewnego "ogrania". Wracając do przykładu brydża - zasady gry i licytacji mówią tylko tyle, ile lew dana para oznajmia, że weźmie (6 plus zalicytowana liczba) oraz jaki będzie kolor atutowy. Cała konwencja wokół licytacji to tak naprawdę próba obejścia zasad do przekazania sobie nawzajem informacji o tym, jakie mamy karty, żebyśmy nie zalicytowali za dużo i nie przegrali. Nie ma w zasadach nic o liczeniu punktów w kartach, ani co oznacza rozpoczynanie licytacji z 1 trefl, a co z 1 bez atu i czym jest np. kontra w odpowiedzi. To są konwencje opisane w książkach i przyjęte przez współgraczy - właśnie ogromna meta, która narosła wokół podstawowych - stosunkowo prostych - zasad. Ale spróbujcie zasiąść do gry bez znajomości tych konwencji, to zostaniecie wyrzuceni na kopach i powie się wam, że "nie umiecie grać w brydża". Co oczywiście do pewnego stopnia jest prawdą, ale tylko dlatego, że wcześniej gracze już "odkryli" tę grę przed wami i stworzyli wspomnianą metę, aby mogli grać na wyższym (dla siebie odpowiednim) poziomie.

Niebezpieczeństwem nadmiernie rozwiniętej mety jest to, że nowicjusz wchodząc nie tylko ma trudniej, ale też w grach wieloosobowych naraża się na oskarżenia o kingmaking, chociaż rzadko robi to świadomie, po prostu jeszcze nie ma obycia z grą. Zresztą, wystarczy czasem, że słabszy gracz siądzie przed lepszym i już może się okazać, że ten lepszy ma przez to duże fory, bo nie jest przez nowicjusza odpowiednio pilnowany. Najbardziej będzie to wkurzać pozostałych dobrych zawodników, bo oni nic na to nie będą mogli poradzić, więc gra będzie "zmarnowana". I w drugą stronę, siedząc za lepszym graczem zostanie stłamszony i nic przez większość gry nie zrobi, co sprawi, że siedzący za nim gracz będzie miał łatwiej.

Więc na pewnym poziomie masterowania nawet takie rzeczy jak kolejność przy stole mogą robić różnicę. Fajnie, jeśli istnieją mechanizmy kompensacyjne, np. licytacja ras w Projekcie Gaja, ale duża część gier ich nie ma. A nie ma dlatego, że nigdy nie były tworzone z myślą o wysoce kompetytywnych rozgrywkach. To, że udaje się rozgrywać w miarę regularne turnieje w wiele tytułów to raczej dla mnie zaciętość graczy, niż oryginalny zamysł twórców. Jedyny znany mi wyjątek to karcianki LCG/CCG oraz oczywiście bitewniaki.

Kończąc ten przydługi wywód - masterowanie mechanizmów bywa dla mnie ciekawe, ale na masterowanie mety, zwłaszcza turniejowej, szkoda mi czasu, nawet jak gra jest bardzo dobra.
kasztan4321k
Posty: 151
Rejestracja: 08 sty 2021, 23:46
Has thanked: 15 times
Been thanked: 69 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: kasztan4321k »

Ja tam bardzo lubię masterowac sobie gry, po pewnym czasie człowiek ma większe możliwości tworzenia ciekawych kombinacji, zagrywek czy przetestowania nowych strategii.

Mój ulubiony przykład - Root. Nie mam pojęcia ile mam rozgrywek w Roota na żywo i online ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że go wymasterowalem (może oprócz jaszczurek) i już kilka razy doszło do takiej sytuacji, że bawiłem się, próbując nowych strategii, czasami wygrywając w naprawdę głupi sposób (ulubiony - wygrałem nie budując przez całą grę ani jednego gniazda :D)

Obecnie staram sobie wymasterowac Twilight Imperium, tak do poziomu by być może w stanie kłócić się z lepszymi ode mnie. W przyszłości mam plan wymasterowac Ark Nove, Paladynów i Tyrantsow ale widzę, że najlepiej wychodzi jedna gra naraz :D
Awatar użytkownika
dispe
Posty: 355
Rejestracja: 03 gru 2019, 12:42
Lokalizacja: WWA
Has thanked: 274 times
Been thanked: 114 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: dispe »

miker pisze: 03 lut 2023, 13:35 Jeśli mówimy o kombinowaniu jaki najlepszy ruch zrobić i jak zebrać najwięcej punktów czy pokonać (zgnoić?) , to dla mnie NIE OK.
Hę? przecież na tym polega większośc gier... nie wiem co ma z tym wspólnego gnojenie.
miker pisze: 03 lut 2023, 13:35 Na Igrzyskach Olimpijskich otrzymuje się medal. A tu? Gratulacje przeciwników? Status najlepszego w Carcassone? Serio?
A tutaj, wyobraź sobie, otrzymuje się Puchar i tytuł Mistrza Polski oraz możliwość rywalizacji o tytuł Mistrza Świata. Czym się różni chęć bycia najlepszym na świecie w rzucie młotem od bycia najlepszym na świecie w Carcassonne? nie mam pojęcia.
MaciekK5454
Posty: 358
Rejestracja: 09 sie 2020, 20:44
Has thanked: 170 times
Been thanked: 193 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: MaciekK5454 »

A ja właśnie gdybym mógł, to chętnie bym jakąś grę zmasterował. Niestety, z przyczyn czasowo, organizacyjnych, mogę na palcach jednej ręki policzyć gry, w które mam 30+ partii, co wystarczy na poznanie gry, ale ciężko tu mówić o jakimś masterowaniu.

Ja po prostu lubię umieć grać w grę, a nie grać "w ciemno". A najbardziej nie lubię pierwszych partii, gdzie zasady się jeszcze mylą, o wielu możliwościach się jeszcze nie pamięta, a patrząc na swoje karty nie mam pojęcia co z nimi w ogóle zrobić, żeby osiągnąć jakiś sukces. A jeżeli jeszcze jestem jedynym graczem, który przeczytał instrukcje... To już w ogóle dramat. Ale dramat, który wiem, że muszę przejść aby zacząć lubić grę.

Z drugiej strony, po ograniu większej ilości tytułów, powyższy problem nieco zanika przy lżejszych grach, które w miarę szybko można ogarnąć, ale wciąż, żeby nauczyć się jakiś sensownych strategii, to jednak zazwyczaj i tak trzeba te dwie, trzy partie zagrać.
Awatar użytkownika
bajbaj
Posty: 1116
Rejestracja: 11 sie 2019, 11:39
Has thanked: 867 times
Been thanked: 631 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: bajbaj »

Na tytułowe pytanie odpowiem tak - zależy czego oczekujemy i czy mamy świadomość konsekwencji.

Masterowałem kilka gier, głównie poprzez BGA. Z jednej strony świetna sprawa - coraz głębsze rozumienie gry, pewien automatyzm "otwarć" i podejmowania pewnych akcji w określonych sytuacjach, granie z najlepszymi na świecie i radocha, że też w czymś jestem w top ileś-tam na świecie. Z drugiej strony, przynajmniej dla mnie, zawsze oznaczało to zepsucie gry w gronie moich planszówkowych znajomych. Najzwyczajniej dla nich gra ze mną traciła sens, bo od początku wiadome było, że wygram i już po 20 minutach gry miałem sporą przewagę... A zatem, masterowałem gry, które lubiłem, a lubiłem, bo świetnie grało mi się w nie ze znajomymi. Po pewnym czasie, choć dalej je lubiłem, nie mogłem już w nie ze znajomymi grać...

W gronie znajomych ustaliśmy więc jakiś czas temu, że nie masterujemy gier. No chyba, że poprzez wspólne ogrywanie, ale ... to prawie nie do zrobienia. W przypadku euro mam wrażenie, że potrzebuję przynajmniej 70-100 partii, żeby powiedzieć, że automatycznie czytam grę i dopiero wtedy mógłbym śmiało podjąć się symultany na kilku, kilkunastu stołach naraz. W gronie znajomych tego nie osiągnę... Czy potrzebuję? Nie! Gram czasem sportowo w te kilka masterowanych tytułów. W pozostałe mam przyjęty limit 3-5 partii na BGA i nie przekraczam go, by nie zepsuć gier towarzysko. A w zasadzie, to w większość tytułów staram się wcale nie grać na BGA.
Ostatnio zmieniony 04 lut 2023, 21:36 przez bajbaj, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Yuri
Posty: 2760
Rejestracja: 21 gru 2018, 09:58
Has thanked: 330 times
Been thanked: 1257 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Yuri »

To ja tylko dorzucę zdanie kolegów z zagranicy na przedmiotowa kwestie:

https://boardgamegeek.com/thread/301929 ... ont-get-to

Tak w ramach ciekawostki i uzupełnienia.
Moja kolekcja: https://boardgamegeek.com/collection/user/Yuri1984
RABATY, gdyby ktoś potrzebował: Portal = 15%, Mepel.pl = 5%, Planszomania.pl = 2%
Chcesz się zrewanżować kawą ? Zapraszam >>> https://www.buymeacoffee.com/yuri4891
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3366
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1044 times
Been thanked: 2028 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: Ardel12 »

Ja bym rzekł, że zależy z kim gramy. Ja zwykle/zawsze chcę mieć wyzwanie i grać z ludźmi na podobnym poziomie do mojego. Ani nie bawi mnie zbieranie cięgów od kogoś kto ma wiele partii więcej, ani nie lubię spuszczać komuś łomotu bo dopiero w dany tytuł wchodzi. Dlatego staram się grać w miarę stałych grupach by poziom rósł porównywalnie każdego z graczy i partie dalej były dla wszystkich frajdą(jak się spodoba).

Co ważne nie tyczy się to wyłącznie gier rywalizacyjnych. Coop cierpią na ten sam problem. Przynosząc do swojej paczki grę, w której mam wiele partii, bo gram w nią solo lub z żoną od razu wiem, że pierwsza partia idzie w kibel. Nie lubię mówić graczom co w danym momencie należy zrobić i prowadzić partii, bo to się kończy w sumie graniem solo z graczami, którzy poruszają tylko swoimi pionkami. Z drugiej strony, ciężko nie ingerować, gdy zauważę, że wykonanie tego ruchu gwarantuje nam przegraną lub mocno podnosi na nią szansę.

Sam w poprzednim roku zmęczyłem się ogrywaniem wielu nowości i staram się teraz grać więcej w znane mi tytuły. Jednakże zagranie kilka razy do roku w dany tytuł(czyli dajmy na to raz na kwartał) dalekim jest do masterowania tytułu. Ja zwykle tracę część uzyskanego doświadczenia, gdy nie gram przez dłuższy czas.

Dla mnie najlepszym miejscem na masterowanie jest granie solo lub ogrywanie tytułu kampanijnego w stałej ekipie. Świetnie widzę wtedy coraz lepsze zagrywki jakie pojawiają się w trakcie partii i są używane przez graczy. Sama przyjemność.

Poruszyliście, że wiele osób przeskakuje między tytułami biegnąc za nowościami albo fomo albo czymś tam. W sumie patrząc na swój poprzedni rok to tytułów, które zawojowały u mnie stół to grało się więcej razy niż raz(taki TGZ doszedł do 7 partii nawet, FCM 6). Ot większosć ogrywanych nowości po 1 partii była co najwyżej OK lub gorzej. Po co się katować ogrywaniem takich tytułów? Każdy albo wybierze następną nowość lub odpali znany i lubiany tytuł. Szukanie nowych gier, które trafią do naszej kolekcji to mój cel, ale to droga się liczy.
Awatar użytkownika
SwistakCZC
Posty: 166
Rejestracja: 16 lis 2018, 19:10
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Has thanked: 96 times
Been thanked: 26 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: SwistakCZC »

W sumie jednocześnie hot and not, bo zależy.

Głównie gram w gry z fabułą, ciężko mówić o masterowaniu, chociaż przechodzę je w całości, ale nie po kilka razy żeby zobaczyć jak będzie inną postacią jak fabułę znam (może w AH zrobię kiedyś wyjątek, bo lubię tam deckbuilding). Może koop Ameri jak Nemesis czy Zombicide da się pomasterować, tylko w sumie po co, gramy dla emocji, twistów, mniej dla fajnych taktyk, chociaż spoko jak się czasem coś uda optymalnie taktycznie rozegrać (chociaż czasem niweczy to niefart) to spoko.

Co do gier strategicznych- na >2 os- nie masteruje. Gramy w różne gry z różnymi ludźmi, często zanim siądziemy trzeba sobie przypomnieć zasady, nie zależy mi na zwycięstwie, gram dla funu, relaksu, nie lubię przesadnie mózgożernych klimatów. Jak znajomi mają wymasterowaną grę (np. Terraformację), to niekoniecznie chce mi się siadać i nadrabiać te 50+ gier których nie zagrałem żeby móc stanąć w szranki, ale usiąść na luzie pokminić nie ma problemu. W pojedynkowych grach z żoną, można powiedzieć że masterujemy bo w 51. Stan dużo dużo graliśmy w 2 osoby czy w Star Realms, ale to wynika z tego że w 2 osoby takie gry można grać raz za razem, w ekipie nie chciałoby mi się wyciągać jednej gry kilka razy pod rząd.

Co innego jak grywałem latami w bitewniaka (Wh40k)- Nie miałem wtedy czasu grać w planszówki, bo grałem competetive, turnieje, wyjazdy po całym kraju, gra za grą po to by optymalizować, trenować, masterować i wygrywać turnieje. To masterowanie co prawda w i tak ograniczonym stopniu bo ok. 10 turniejów w rok grywałem, niektórzy gracze na luzie 2x tyle. Masterowanie to były też dyskusje nad taktykami, armiami, pomysłami na rozpiski oraz czytanie nowości (samo bycie na bieżąco w tym systemie to sporo czytania- ciągle nowe porcje zasad itd.). Tutaj zależało mi by wygrywać i poświęciłem na to czas by w tej rywalizacji być czasem górą- co nawet się opłaciło bo (trochę się chwaląc :o ) z reprezentacją na mistrzostwach Europy zajęliśmy 3. miejsce na 36 krajów, super sprawa... tylko w planszówkach ze znajomymi do końca tej rywalizacji nie czuję, miło się wygrywa, ale nie na tyle to ważne żebym kminił po nocy taktyki i szukał na BGG co ludzie piszą o optymalnych zagraniach. Fajnie porywalizować, ale ze znajomymi od planszówek to na czillu, jak coś źle wymyślę i dostanę turbo w******l w GoT to, cóż, zdarza się. W drugą stronę jak coś spoko rozkminię i pokarzę wszystkich wygrywając partię- well, spoko, emocje na pewno będą... no ale nadal to tylko plastikowe/drewniane ludki na planszy :)
Awatar użytkownika
seki
Moderator
Posty: 3360
Rejestracja: 04 gru 2016, 12:51
Lokalizacja: Czapury/Poznań
Has thanked: 1119 times
Been thanked: 1287 times

Re: Masterowanie gier – hot or not?

Post autor: seki »

W ogóle w tym masterowaniu mam wrażenie, że lepiej jest "gonić króliczka niż złapać go". Pamiętam gdy jakieś 3-4 lata temu uznałem, że Rosyjskie koleje mam już tak obcykane, że właściwie będę próbował za każdym razem powielać podobną strategię z partii na partię. Wynik punktowy miałem wtedy w okolicach wyników finalistów MŚ w ten tytuł. To był moment gdy straciłem zainteresowanie grą. Pomijając kwestie rywali stanowiących wyzwanie, fajnie jednak mieć poczucie, że gra jeszcze ma nam coś nowego do pokazania. Regularne granie w ulubione tytuły bardzo chętnie, masterowanie w rozumieniu osiągnięcia turniejowego wysokiego poziomu dla mnie kategorycznie nie bo to mi odbiera dalszą przyjemność z poznawania gry.
ODPOWIEDZ